We Wrocławiu emocje do samego końca. Korona dopadła Śląsk

PAP / Maciej Kulczyński / Śląsk Wrocław - Korona Kielce
PAP / Maciej Kulczyński / Śląsk Wrocław - Korona Kielce

Nerwowo we Wrocławiu. W meczu mającym ogromne znaczenie w walce o utrzymanie w PKO Ekstraklasie Korona Kielce odrobiła straty i uratowała remis 1:1 ze Śląskiem.

Widowisko rozkręcało się bardzo długo, a pierwszą połowę można w zasadzie przemilczeć. Z jednej strony oba zespoły były nastawione całkiem ofensywne, z drugiej przeraźliwie kulało wykończenie. Brakowało sytuacji strzeleckich, jakość dośrodkowań pozostawiała wiele do życzenia i nikt nie zasłużył na gola.

Na szczęście lepiej było po przerwie, a mocno po konkrety sięgnęła Korona. Już w 48. minucie efektownym strzałem w okienko do siatki trafił Jewgienij Szykawka, lecz na szczęście dla gospodarzy zrobił to ze spalonego.

Białorusin był bardzo aktywny i kilka chwil później huknął z woleja w słupek, znów wywołując trwogę w szeregach kibiców Śląska. W tej akcji poprawiał jeszcze z 16 metrów Jakub Łukowski, tyle że jemu na drodze do szczęścia stanął instynktownie interweniujący Rafał Leszczyński.

Korona się rozkręciła, natomiast wrocławianie byli w coraz większych opałach. Nadal brylował Szykawka, który w następnej próbie celował przy dalszym słupku. Piłka minimalnie go minęła, a wszystko dzięki asekuracji Łukasza Bejgera, który przyblokował uderzenie.

ZOBACZ WIDEO: Ponad 20 milionów wyświetleń! Świat oszalał na punkcie bramki z Ekstraklasy!

Po pierwszym kwadransie drugiej części wydawało się, że jeśli ktoś ma to spotkanie wygrać, to tylko kielczanie. Ułożyło się jednak dokładnie odwrotnie! W 68. minucie wyjątkowo mizerny dotąd w ataku Śląsk przeprowadził jedną, za to zabójczą kombinacyjną akcję! Po wymianie podań przed polem karnym, piłka trafiła za plecy obrońców do Diogo Verdaski, ten zgrał ją do Johna Yeboaha, a 22-latek wykonał egzekucję z kilku metrów.

Podopieczni Kamila Kuzery mieli prawo się załamać, bo nic nie wskazywało, że przyjmą tak ciężki cios. Mimo to robili co mogli, by uratować wynik. Na bohatera Śląska wyrastał Leszczyński, który w 81. minucie zaliczył kolejną kapitalną interwencję, zatrzymując piekielnie groźną główkę Łukowskiego.

Sześć minut później bramkarz wrocławian był już jednak bezradny. Bejger sfaulował w polu karnym Dawida Błanika, a Łukowski uderzył z rzutu karnego bardzo pewnie i dał kielczanom zasłużone wyrównanie.

O ile pierwsza część spotkania zawiodła, to druga była już emocjonująca. Wynik nieco bardziej może satysfakcjonować gospodarzy, którzy wciąż są w bezpiecznej odległości od strefy spadkowej. Korona zaś pozostaje pod kreską.

Śląsk Wrocław - Korona Kielce 1:1 (0:0)
1:0 - John Yeboah 68'
1:1 - Jakub Łukowski (k.) 87'

Składy:

Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński - Diogo Verdasca, Konrad Poprawa, Łukasz Bejger (90+2' Daniel Leo Gretarsson), Martin Konczkowski, Patrick Olsen, Adrian Bukowski (57' Dennis Jastrzembski), Victor Garcia, John Yeboah (86' Caye Quintana), Erik Exposito, Michał Rzuchowski (57' Nahuel Leiva).

Korona Kielce: Marcel Zapytowski - Dominick Zator, Piotr Malarczyk (84' Dawid Błanik), Miłosz Trojak, Marius Briceag, Marcin Szpakowski (46' Kyryło Petrow), Tomasz Podgórski (70' Marcus Godinho), Ronaldo Deaconu, Nono (69' Dalibor Takac), Jakub Łukowski, Jewgienij Szykawka (84' Bartosz Śpiączka).

Żółte kartki: Erik Exposito, Konrad Poprawa (Śląsk Wrocław) oraz Piotr Malarczyk, Jakub Łukowski, Marcin Szpakowski (Korona Kielce).

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Komentarze (0)