Porównał Sousę z Santosem. Mocny cios!

PAP / Adam Warżawa / WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Fernando Santos i Paulo Sousa
PAP / Adam Warżawa / WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Fernando Santos i Paulo Sousa

Szpilka? To mało powiedziane. Kamil Bortniczuk, minister sportu i turystyki, w programie "Dwa Fotele", wskazał wielką różnicę pomiędzy Fernando Santosem a Paulo Sousą. Temu drugiemu na pewno nie spodobają się te słowa.

Paulo Sousa miał być zbawicielem polskiej reprezentacji w piłce nożnej. Przynajmniej na takiego się kreował. Ładnie o wszystkim opowiadał, po czym po prostu uciekł, gdy tylko pojawiła się lepsza oferta. Przedstawiło ją Flamengo Rio de Janeiro.

Zostawił kadrę na trzy miesiące przed barażami o mistrzostwa świata. W trybie pilnym zastąpił go wtedy Czesław Michniewicz. Finalnie pod jego wodzą Biało-Czerwoni zagrali na mundialu w Katarze.

PZPN nie zdecydował się jednak przedłużyć umowy, która wygasła z końcem 2022 roku. Jego następcą został... rodak Sousy, czyli doświadczony Fernando Santos.

ZOBACZ WIDEO: Piłkarz o nietypowym... nazwisku zaproponowany Legii. Robiłby furorę w Polsce!

- Jedno jest pewne. Nigdy nie mieliśmy tak poważnego nazwiska z zagranicy na polskim rynku - powiedział wprost Kamil Bortniczuk w programie "Dwa Fotele", który został wyemitowany na kanale Meczyki na Youtube.

Minister sportu nie ma wątpliwości, że to zupełnie inna półka w porównaniu z Sousą. Zresztą na naszym byłym selekcjonerze nie pozostawił suchej nitki.

- Ściągnęliśmy kogoś, kto przez ostatnie dwanaście lat pracował z reprezentacjami. Nie jest to przykład Paulo Sousy, który z miesiąca na miesiąc szuka tylko wyższego kontraktu i jak zaczyna jakąś pracę, to już myśli o następnej - uderzył w Sousę Bortniczuk.

Dodajmy, że Santos od wtorku przebywa już w Polsce, a w ten weekend ma w planach zobaczyć na żywo trzy mecze PKO Ekstraklasy. W piątek był w Gdańsku.

Jego kontrakt z PZPN został podpisany na dwa cykle eliminacji: do Euro 2024 i mistrzostw świata 2026. Portugalczyk został najlepiej opłacanym selekcjonerem w historii reprezentacji Polski, a Biało-Czerwoni pierwszy mecz pod jego wodzą rozegrają 24 marca. Wtedy - wyjazdowym meczem z Czechami - rozpoczną eliminacje do Euro 2024.

Zobacz także:
Santos przyłapany. "Zakrapiany wieczór"
Po finale MŚ kpił z Mbappe, teraz się tłumaczy. "To nie powinno wyjść na jaw"

Komentarze (2)
avatar
kareta
11.02.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Po co nam dobra drużyna jak mamy dobrego doświadczonego selekcjonera. 
avatar
Ires
11.02.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
za podobną kasę Holendrzy mieli Van Gaala, a za połowę mniej Hiszpania Enrique, a Belgia Martineza ;D więc myślę że to taki średni sukces gdyż chętnych pewnie było wielu.