Golkiper od pewnego czasu występuje w australijskim Macarthur FC i w ostatnim meczu tego zespołu zanotował niesamowite minuty. Jego drużyna rywalizowała z Wellington Phoenix, w którym gra inny Polak, Oskar Zawada.
A jako, że Filip Kurto jest bramkarzem, a drugi z naszych rodaków napastnikiem, to oczywiście były spore szanse na ich bezpośrednie pojedynki. I do jednego takiego doszło. Zresztą chyba nie mogliśmy liczyć na bardziej bezpośrednie starcie między nimi, bo obaj panowie zmierzyli się ze sobą przy okazji rzutu karnego.
W 41. minucie Zawada podszedł do "jedenastki", licząc na swojego ósmego gola w tym sezonie, ale tym razem nie zdołał umieścić piłki w siatce. Świetną interwencją popisał się 31-letni Kurto, dla którego nie był to koniec emocji w pierwszej połowie, bo chwilę później znowu musiał się wykazać.
A to ze względu na to, że jego koledzy ponownie sfaulowali rywala w swoim polu karnym i sędzia podyktował kolejny rzut karny. Tym razem piłkę 11 metrów od bramki ustawił Brazylijczyk, Yan Sasse, ale w tym przypadku polski bramkarz również wyczuł intencje strzelca i odbił jego strzał.
Ostatecznie rywalizacja zakończyła się zwycięstwem Macarthur FC 2:1, a gospodarze w drugiej połowie również nie wykorzystali rzutu karnego. Zatem w tej rywalizacji mieliśmy aż trzy zmarnowane "jedenastki", co sprawia, że wynik końcowy mógł być zdecydowanie bardziej imponujący.
Czytaj też:
Jaga dała lekcję skuteczności Pogoni
Ta zmiana otworzyła mu nowe możliwości
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sprytnie to zrobili. Tak zdobyli bramkę z rzutu wolnego