Przed nami zdecydowanie najciekawszy mecz 1/16 finału Ligi Europy, który śmiało mógłby być także rozgrywany w Lidze Mistrzów, czyli starcie Manchesteru United z FC Barceloną. O tym, na kogo szczególnie warto zwrócić uwagę i jak na tle angielskiego zespołu może poradzić sobie Robert Lewandowski, a także wielu innych aspektach nadchodzącego spotkania rozmawiamy z komentatorem Viaplay i ekspertem od angielskiej piłki - Przemysławem Pełką.
Bartłomiej Bukowski, WP SportoweFakty: FC Barcelona - Manchester United czyli spotkanie, które śmiało mogłoby być finałem całych rozgrywek. Kto pana zdaniem będzie w nim faworytem?
Przemysław Pełka, Viaplay: Nie wiem czy upatrywałbym tu w kimkolwiek faworyta. Spodziewam się jednak dobrego spotkania drużyn, które są po prostu w dobrej formie. Obie rzadko przegrywają i do tego tracą mało bramek. Może Manchester nieco więcej, ale również ta organizacja gry jest u nich na wysokim poziomie. Tak że nie chciałbym tu wskazywać faworyta. Jestem po prostu ciekaw, jak ten mecz się rozegra, czy faktycznie Barcelona w meczu pucharowym będzie potrafiła utrzymać taką formę jak w lidze. Jak dotąd bowiem w europejskich pucharach miała problemy i też z tego powodu gra obecnie w Lidze Europy.
ZOBACZ WIDEO: Niemoc Lewandowskiego w ostatnich meczach. "Złość rośnie"
Wydaje się, że oba zespoły są na fali wznoszącej i powoli wygrzebują się z kryzysów, które jeszcze do niedawna nimi targały.
Na pewno obie drużyny zrobiły od początku sezonu bardzo duży progres w grze. Barcelona ma obecnie już w miarę stabilną pierwszą jedenastkę. Dziś zresztą, zwłaszcza po kontuzjach Busquetsa i Dembele, Xavi nie ma w niej za dużego pola manewru, przynajmniej w wyjściowym składzie. Może mały znak zapytania jest na lewej obronie, ale raczej zagra tam Balde.
Osobiście jestem na 100 procent przekonany, że za rok o tej porze oba zespoły mogą się spotkać, ale co najwyżej w 1/8 finału Ligi Mistrzów, albo w jeszcze późniejszej fazie. Raczej nie będą znów grały w Lidze Europy, bo po prostu zrobiły taki postęp, że się nadają do Ligi Mistrzów. Na pewno dziś jednak ani Barcelona ani Manchester United to nie jest skończony projekt i ten mecz pokaże nam też, w którym jedni i drudzy są momencie.
Kibice, zwłaszcza ci na co dzień nie śledzący Premier League, mogą jednak upatrywać względnie łatwego meczu dla Roberta Lewandowskiego i nie docenić defensywy "Czerwonych Diabłów". Zwłaszcza, że wypadł Lisandro Martinez, a jego miejsce najprawdopodobniej zajmie nominalny lewy obrońca - Luke Shaw lub ewentualnie bohater licznych kompilacji kiksów - Harry Maguire.
Raczej nie spodziewałbym się, aby zagrał tu Maguire. Ten Hag powinien postawić na parę Luke Shaw - Raphael Varane, czyli duet, który się już świetnie spisywał. Przestawienie na środek obrony Shawa to jeden z lepszych manewrów taktycznych jakie zrobił w ostatnim czasie ten Hag. Tak więc o defensywę Manchesteru bym się specjalnie nie martwił.
Oni stracili tylko 10 goli w 15 ostatnich meczach licząc od wznowienia sezonu po mundialu, z czego połowę w dwóch starciach, w których zabrakło Casemiro (2:3 z Arsenalem oraz 2:2 z Leeds przyp. red.), a Brazylijczyk wraca do składu, bowiem jego zawieszenie obowiązuje tylko na krajowe rozgrywki.
Natomiast co do samego Lewandowskiego, to widzieliśmy ostatnio, że pełnił on rolę, można nawet powiedzieć, takiego rozgrywającego. Zobaczymy, czy na podobne rozwiązanie Xavi zdecyduje się także z Manchesterem.
No właśnie - Casemiro. Części kibiców wydawało się, że nasycony sukcesami w Realu, idzie do Anglii na emeryturę, a on stał się niezwykle istotnym piłkarzem Manchesteru, bardzo zaangażowanym w grę i życie drużyny. Czy może być kluczowym elementem w starciu z Barceloną?
Jakiekolwiek mówienie o Casemiro w kontekście emerytury to gruba przesada. Pokazał już wielokrotnie w tym sezonie, że jest bardzo wartościowym piłkarzem. Trzeba jednak pamiętać, że nie gra sam. Dużym problemem dla Manchesteru może być bowiem brak Christiana Eriksena. Ten środek pola był bardzo dobrze poukładany i duet Eriksen-Casemiro bardzo dobrze współpracował ze sobą i z Bruno, który grał wyżej.
Z drugiej strony w Barcelonie również nie ma optymalnego układu, bo zabraknie Busquetsa. Także każdy ma jakieś kłopoty i sztuką jest z nich wyjść.
Fakt, że Casemiro ma za sobą kilkanaście starć z Barceloną może mieć tu znaczenie?
Oczywiście, ma on ogromne doświadczenie w meczach z Barceloną, jednak czy będzie ono w jakikolwiek sposób procentować? Nie byłbym przekonany. Jednak Barcelona, którą on zna, a ta obecna to już zupełnie inny zespół.
Na pewno jednak w ogóle jego doświadczenie będzie bardzo cenne. To co się może w nim najbardziej podobać to to, że jest urodzonym zwycięzcą. Nie akceptuje półśrodków, to widać po jego zachowaniu. Jest bardzo mocno zaangażowany w grę Manchesteru United, również emocjonalnie.
Dziś cały Manchester, jako zespół, wydaje się dużo bardziej zawzięty, zaangażowany.
To największa zmiana, która zaszła w tej drużynie. Zmieniła się kultura wokół niej. Ten Hag to szkoleniowiec, który nie daje sobie dmuchać w kaszę. W jego zespole nie ma świętych krów i każdy musi sobie ciężko zapracować na miejsce w składzie. Jeżeli się nie sprawdzasz po prostu nie grasz, co pokazał choćby przykład pozbycia się Cristiano Ronaldo.
Jednak być może nawet ważniejsze od skreślenia Portugalczyka, w ostatnich miesiącach było to, jak potrafił on posadzić na ławce rezerwowych Marcusa Rashforda kiedy ten się spóźnił na przedmeczowe spotkanie. To wyraźnie pokazało, kto tu rządzi. I to jest bardzo ważna dziś zmiana. W United nie gra się za nazwiska.
Największa dysproporcja w obu zespołach wydaje się mieć miejsce na pozycji napastnika. Czy porównywanie Wouta Weghorsta i Roberta Lewandowskiego ma jednak jakikolwiek sens, gdy mają oni zupełnie inne zadania na boisku?
Wiem, że to dla kibica może być atrakcyjne, aby porównywać piłkarzy pozycja po pozycji, ale to nie ma większego sensu. Grają bowiem całe zespoły i to w określony sposób. Weghorst nawet w ostatnim meczu ligowym pokazał, że pozycja numer "9" nie jest pozycją, na której musi grać cały mecz. Spisywał się również bardzo dobrze cofnięty głębiej, jako "10". Kluczowym piłkarzem w Manchesterze jest jednak Marcus Rashford i to tutaj na miejscu Barcelony skupiałbym swoją uwagę.
Oczywiście, że lepszą "9" ma Barcelona, tu nie ma wątpliwości, gdyby było inaczej, to Weghorst nie grałby jeszcze kilka miesięcy temu w Besiktasie. Natomiast to był transfer, którego ten Hag potrzebował po rozwiązaniu umowy z Ronaldo. Potrzebował kogoś, kto będzie potrafił założyć pressing, a Weghorst to jest maszyna, Bardzo dużo biega, wymusza na rywalach szybsze rozgrywanie piłki i to też jest ważna rola, którą ma do odegrania, a nie samo zdobywanie bramek czy asyst.
Ten Hag pokazał jednak, że ma też inne rozwiązania do zaoferowania. Zapewne ostatecznie i tak postawi na Weghorsta, ale nie musi tego robić. Może wyjść z Rashfordem na "9" i inaczej zestawić skrzydła. Wrócił Sancho, jest Garnacho, także tych możliwości, zwłaszcza na lewej stronie, ma sporo. I myślę, że w którymś momencie spotkania będziemy świadkami manewru ze zmianą pozycji.
Początek spotkania FC Barcelona - Manchester United zaplanowano na godzinę 18:45.
Czytaj także:
- Nowe wieści ws. Alvesa. Sąd pochyli się nad jego prośbą
- Nowy sponsor na koszulkach Barcelony jeszcze w tym sezonie?