Tylko trzy gole w 18 występach, strzelecka niemoc trwająca już przez dziewięć ligowych kolejek, w efekcie krytyka i bardzo niskie noty we włoskich mediach. Krzysztof Piątek przeżywa wyraźny dołek formy i wielu polskich kibiców wróży mu rychły powrót do PKO Ekstraklasy.
To jednak wydaje się niemożliwe, bo nasz napastnik wciąż ma swoją renomę na Starym Kontynencie. Ale ostatnie tygodnie są dla niego bardzo trudne, a jego wartość rynkowa z pewnością spadła.
Nic dziwnego, skoro polski napastnik Salernitany marnuje tak znakomite sytuacje, jak w poniedziałkowym spotkaniu z Hellas Werona (0:1). W samej końcówce spotkania Piątek mógł uratować punkt dla zespołu, jednak przegrał pojedynek z bramkarzem rywali.
Po tym meczu został ostro skrytykowany przez włoskie media, które wystawiły mu bardzo niskie noty i pomstowały nad brakiem skuteczności (WIĘCEJ TUTAJ).
- Piątek przeżywa wyraźny kryzys. Jego pudła z meczów z SSC Napoli i z Hellas ważyły bardzo dużo - mówi nam włoski dziennikarz Francesco Di Pasquale, związany z serwisami salernitananews.it i sportitalia.com.
Co będzie dalej z reprezentantem Polski?
"Ewidentnie coś jest nie tak"
Powrót Piątka do Włoch był dla niego wybawieniem. Latem ubiegłego roku Polak został skreślony przez trenera Herthy BSC, Sandro Schwarza, i nie miał szans na występy w Bundeslidze, nie był nawet brany pod uwagę przy ustalaniu meczowej kadry. Wtedy zgłosiła się Salernitana.
Nadzieje były spore, jednak jak na klub dolnej połówki tabeli Serie A konkurencja w ataku nie byle jaka. Wypożyczony z Villarreal CF młody Boulaye Dia, sprowadzony za pięć milionów euro z Sampdorii Federico Bonazzoli i Norweg Erik Botheim. Krzysztof Piątek przekonał jednak do siebie trenera i wywalczył miejsce w podstawowej "11".
Reprezentant Polski grał regularnie, jednak zawodziła skuteczność. 5 listopada trafił do siatki po raz trzeci w sezonie w meczu z Cremonese (2:2). I to by było na tyle, tego dnia po raz ostatni widzieliśmy w Serie A jego słynne pistolety. Od ponad trzech miesięcy licznik stoi, Salernitana nie wygrywa i spada coraz niżej w ligowej tabeli.
- Ewidentnie jest coś nie tak. To przecież doświadczony napastnik, mający swoje walory. W czasie meczów jednak więcej widać go w bocznych sektorach boiska niż w polu karnym, gdzie czuje się przecież najlepiej - ocenia dla nas Di Pasquale.
Sousa odmieni Piątka?
Jego zdaniem Piątkowi nie pomaga też niska forma kolegów. Kryzys dopadł całą drużynę, co doprowadziło kilka tygodni temu do zwolnienia trenera Davide Nicoli. Wszystko po to, by po zaledwie kilku dniach... ponownie go zatrudnić! Przeważył ponoć bunt piłkarzy w szatni.
Powrót nie przyniósł jednak niczego dobrego. Po czterech porażkach w pięciu spotkaniach Nicolę zwolniono ponownie, ale tym razem szybko zatrudniono nowego szkoleniowca. Został nim... Paulo Sousa, były selekcjoner kadry Polski, który wraca do Europy po nieudanej przygodzie w Brazylii. W czerwcu ubiegłego roku został zwolniony po zaledwie kilkumiesięcznej pracy we Flamengo Rio de Janeiro.
Czy pojawienie się portugalskiego trenera to dobra wiadomość dla naszego napastnika? Na pewno plusem jest fakt, że Sousa zna już jego umiejętności. Gdy był selekcjonerem Biało-Czerwonych, a Piątek był zdrowy, zawsze był powoływany do kadry. Za jego kadencji rozegrał w reprezentacji sześć spotkań, strzelił dwa gole.
Niezależnie jednak od tego, czy Salernitana utrzyma się na kolejny sezon w Serie A, pozostanie Piątka w klubie wydaje się bardzo mało prawdopodobne. Przypomnijmy, że 28-latek jest tam tylko wypożyczony z Herthy do końca sezonu.
Transferowy rekord?
Jesienią mówiło się, że w przypadku chęci wykupu, Włosi musieliby wyłożyć za niego około siedem milionów euro. Nasz rozmówca twierdzi, że trzeba by było zapłacić jeszcze więcej.
- Salernitana zapłaciła milion euro za wypożyczenie, transfer definitywny to według mojej wiedzy kwestia aż 10 mln euro. W tym momencie wydaje się to niemożliwe - nie ma wątpliwości Francesco Di Pasquale. Jego zdaniem celem numer jeden klubu powinno być zatrzymanie innego napastnika, którym jest wspomniany już Boulaye Dia.
Wykupienie Krzysztofa Piątka z Herthy byłoby więc pobiciem transferowego rekordu włoskiego klubu - 7 milionów euro kosztował rok temu Matteo Lovato z Atalanty Bergamo. To jednak wydaje się nierealne. Co innego ponowne wypożyczenie, jednak decyzja zostanie podjęta dopiero pod koniec sezonu.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty