Informacja o zainteresowaniu Arsenalu FC Jakubem Kiwiorem spadła jak grom z jasnego nieba. Mówiło się, że pozostanie on zawodnikiem Spezii Calcio do końca trwającego sezonu. W momencie, gdy pojawiła się oferta za kadrowicza, włoski zespół zdecydował się ją zaakceptować. W końcu zarobił w okolicach 25 milionów funtów. A Kiwior podpisał kontrakt z drużyną walczącą o zwycięstwo w Premier League aż do połowy 2028 roku. To świadczy, że wobec 23-latka plany są długoterminowe.
- To wspaniała wiadomość. Jakub jest piłkarzem, który doda nam jakości w defensywie. Pokazał swój ogromny potencjał i umiejętności w Serie A, a także na arenie międzynarodowej. Witamy Jakuba i całą jego rodzinę w Arsenalu. Nie możemy doczekać się współpracy z nim - komplementował nabytek tuż po transferze szkoleniowiec jego nowej drużyny, Mikel Arteta za pośrednictwem klubowych mediów.
Również od drugiej strony nie brakowało entuzjazmu. - Uwielbiam wyprowadzać piłkę. Lubię drużyny, które starają się w ten sposób stwarzać okazje. Dlatego też cieszę się, że trafiłem do takiego zespołu - powiedział szczęśliwy 23-latek.
ZOBACZ WIDEO: Katastrofalny błąd Bednarka, świetny mecz "Lewego". Tym żyje polska piłka - Z Pierwszej Piłki #30
Na razie nie miał okazji
Mimo że Kiwior mówił o tym, iż lubi wyprowadzać piłkę, to dotychczas nie miał jeszcze okazji, by to zrobić. W nowym klubie od samego początku jest rezerwowym i trudno ocenić, kiedy otrzyma szansę na debiut.
Arsenal oprócz rywalizacji na krajowym podwórku czeka jeszcze walka o zwycięstwo w Lidze Europy. Zarówno jedne, jak i drugie rozgrywki wydają się takimi, w których nie ma miejsca na eksperymenty. Dlatego też - po odpadnięciu z pucharów w kraju - trudno znaleźć moment, w którym zadebiutuje Polak.
To sprawia problem dla Fernando Santosa. Nowy selekcjoner reprezentacji Polski opuścił nasz kraj, by śledzić poczynania Biało-Czerwonych, którzy rywalizują za granicą. Jeżeli zdecyduje się on na przyjazd do Londynu, by śledzić poczynania Kiwiora, mocno się zawiedzie.
Były reprezentant kraju uspokaja
Paweł Golański uspokaja jednak tych, którzy martwią się brakiem regularnych występów u Kiwiora. W tym gronie są m.in. Jerzy Dudek czy Zbigniew Boniek.
- Wszystko się okaże, czy będzie grał. Wiadomo, że konkurencja w takim zespole jak Arsenal jest ogromna i tutaj na pewno nie będziemy zakłamywać rzeczywistości. Natomiast z drugiej strony, skoro taki zespół inwestuje tak duże pieniądze, to uważam, że na pewno jakieś szanse w tym klubie dostanie - twierdzi Golański w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.
Były reprezentant Polski jest zdania, że szkoleniowcowi naszej kadry będzie zależeć, by Kiwior był podstawowym zawodnikiem nowego składu. Jednak podkreśla on, że to dopiero początek przygody 23-latka z nowym klubem. Jeszcze wszystko przed nim.
- Jeżeli nie będzie rzeczywiście występował regularnie, to myślę, że każdy trener będzie się zastanawiał, co zrobić i jak wpłynąć, żeby te minuty były rozegrane. To jest dopiero początek, niedawno został on ogłoszony zawodnikiem Arsenalu i nie jest tak, że wchodzi on do takiej drużyny i będzie pierwszym wyborem trenera - podkreśla nasz rozmówca.
- Na pewno musi na to zapracować, udowadniać w treningach, żeby później łapać minuty. Arsenal walczy o zwycięstwo w Premier League, stąd też konkurencja jest bardzo duża - dodaje do swojej wypowiedzi wychowanek ŁKS-u Łódź.
Gra w klubie przepustką do kadry
Aby otrzymać powołanie do kadry, należy utrzymywać rytm meczowy. To niepisana zasada, która jest jasna od dawien dawna. Jednak nie można zapominać o wyjątkach. Dobrym przykładem jest ostatni mundial w Katarze.
Na turniej ten pojechał m.in. Szymon Żurkowski. A mówimy o zawodniku, który z powodu braku gry w ACF Fiorentinie zdecydował się na zmianę otoczenia. Co ciekawie, 25-latek trafił właśnie do Spezii.
Mimo sezonu, w którym Żurkowski więcej czasu spędza na ławce rezerwowych niż na boisku, nie sprawiło to, że nie postawił na niego ówczesny trener, Czesław Michniewicz. Na debiut w nowych barwach trzeba będzie poczekać, bo doznał kontuzji.
Powołania już niebawem
Już niedługo poznamy zawodników powołanych na marcowe zgrupowanie. Czy znajdzie się w nim miejsce na obecnie rezerwowego piłkarza, który na dany moment może jedynie wyczekiwać debiutu?
- Przede wszystkim musimy patrzeć, w jakim zespole jest rezerwowym na tę chwilę. To nie jest przecież przeciętny klub Premier League, tylko topowy. Tam nie trafiają zawodnicy przeciętni czy z przypadku - zauważa 40-latek.
- Działa to tak, jak na zasadzie transferu Kuby, gdzie zostały zapłacone spore pieniądze za niego. Na pewno wszyscy doceniają jego umiejętności. W momencie, kiedy piłkarz ma cykl meczowy i cały czas gra, jego wartość jest na pewno większa, niż gdy jest się rezerwowym i tylko trenuje z zespołem - dodaje były obrońca.
Tym samym podejście do Kiwiora, który zmienił klub z powodu świetnej dyspozycji i czeka na swoją szansę powinno być inne niż do zawodników, którzy nie grają z powodu słabej formy. Szczególnie, że z parą stoperów w naszej reprezentacji nie jest kolorowo.
Niebywała sytuacja naszych podstawowych obrońców
Zestawienie naszej obrony podczas mistrzostw świata w Katarze wyglądało następująco: Matty Cash, Kamil Glik, Bartosz Bereszyński oraz Kiwior. Na obecny moment... żaden z nich nie jest podstawowym zawodnikiem w klubie.
Inaczej niż reszta ma się sprawa Glika. Ten grał od deski do deski, ale jego absencję spowodowała kontuzja. Obecnie trwa wyścig z czasem naszego weterana. Mimo że wszystko wskazuje na to, iż zabraknie go w marcowych spotkaniach, to ten nie raz już udowadniał, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych.
Natomiast Cash stracił miejsce w składzie na rzecz... 37-letniego Ashleya Younga. To Anglik jest obecnie pierwszym wyborem Unaia Emery'ego. Młodszy o 12 lat Polak w porównaniu do wcześniej wymienionych zawodników, przynajmniej ma okazję regularnie wchodzić na murawę jako zmiennik.
Bereszyński i Kiwior po dobrym mundialu przenieśli się do lepszych klubów, przez co nie mogą liczyć na regularną grę. Tak było w momencie, gdy obaj bronili barw drużyn walczących o utrzymanie. A w końcu mówimy o piłkarzach, którzy w Katarze zbierali niemal same pozytywne recenzje.
Nasz rozmówca uważa, że 23-latek znajdzie się w gronie "wyjątków". - Tak jak mówię, jest to chłopak, który w reprezentacji zagrał dziewięć meczów. Był na dużej imprezie, zapracował na ten transfer. Myślę, że tutaj tylko i wyłącznie możemy go rozpatrywać w kategoriach takich, że będzie to zawodnik do pierwszego składu - przyznaje.
- Nie miałbym obawy, żeby wystawić go w pierwszym składzie - zakończył Golański.
24 marca Biało-Czerwoni rozpoczną eliminacje Euro 2024 meczem z Czechami na wyjeździe. Trzy dni później podopieczni Santosa zagrają w Polsce z Albanią.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty
Przeczytaj także:
Menadżer Arsenalu komplementuje Kiwiora. Mówił o niesamowitym potencjale Polaka