Pogoń Szczecin bardzo dobrze weszła w ten mecz. Widać, że Piotr Mandrysz uczulił swoich piłkarzy, by byli skoncentrowani i od pierwszej minuty próbowali objąć prowadzenie. To przyniosło efekt. Portowcy siedli na rywalu i stwarzali sobie bardzo groźne sytuacje podbramkowe. Pierwszą już w trzeciej minucie. Piotr Dziuba przedarł się przez linie obrony i wyszedł sam na sam z Rafałem Misztalem, nawet udało mu się go minąć, ale za daleko wypuścił sobie futbolówkę i nie zdołał jej już dogonić, a miał przed sobą pustą bramkę. Na kolejną niebezpieczną sytuację nie trzeba było długo czekać. Sześć minut później z rzutu wolnego, z 30 metrów, wrzucił piłkę w pole karne Piotr Petasz, ta zmierzała wprost na głowę Macieja Mysiaka, ale w ostatniej chwili ubiegł obrońcę Pogoni Robert Stawicki i zażegnał niebezpieczeństwo. Później było jeszcze kilka rzutów wolnych, które wobec padającego rzęsistego deszczu, były jedynymi możliwościami by realnie zagrozić bramce przeciwników. W 16. minucie właśnie ze stałego fragmentu ponownie uderzał Petasz, Misztal sparował piłkę wprost pod nogi Dziuby, ale ten nie opanował piłki. Jednak dwie minuty później Portowcy mogli cieszyć się z prowadzenia. Po faulu na jednym z piłkarzy Pogoni, Maksymilian Rogalski technicznym strzałem umieścił w siatce Dolcanu. Przyjezdni zdołali odpowiedzieć dopiero w 33. minucie, Na czystą pozycję wyszedł Marcin Korkuć, ale jego strzał nogami wybronił Radosław Janukiewicz. Wynik do ostatniego gwizdka w pierwszej części gry nie uległ już zmianie. Pogoń mogła się cieszyć z prowadzenia, ale nie było ono na tyle bezpieczne, żeby myśleć już o wygranym spotkaniu.
Na drugą połowę Portowcy, podobnie jak w pierwszej, wyszli bardzo skoncentrowani. Przyniosło to efekt już w 47. minucie. Olgierd Moskalewicz wypatrzył wychodzącego na pozycję Dziubę, zagrał do niego piłkę, a ten strzałem między nogami pokonał bramkarza Dolcanu. Po zdobyciu drugiej bramki gospodarze nieco spoczęli na laurach. Poczuli to zawodnicy drużyny gości, którzy chcieli to szybko wykorzystać. W 54 minucie przyjezdni wyszli z kontrą. Piotr Kosiorowski wyłożył piłkę Andrzejowi Stretowiczowi, a ten lobem próbował zdobyć gola. Jednak futbolówka nieznacznie minęła bramkę Pogoni. Ta bardzo szybko chciała odpowiedzieć równie dobrą akcją. Trzy minuty później niefrasobliwość obrońców wykorzystał Moskalewicz, strzelił, ale piłka trafiła w poprzeczkę. W 64. minucie ponownie przed szansą na podwyższenie wyniku stanęli Portowcy. Dziuba przedarł się w pole karne gości, wycofał piłkę do nadbiegającego Piotra Prędoty, ale koło niego było tak dużo obrońców, że napastnik Dumy Pomorza nie spodziewał się, że futbolówka trafi akurat pod jego nogi i pogubił się przy przyjęciu, co wykorzystali defensorzy zażegnując niebezpieczeństwo. Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie. Zdeterminowany Dolcan próbował strzelić choćby honorową bramkę, jednak wydawało się jakby bili głową w mur. To ich z pewnością denerwowało, a tych nerwów nie wytrzymał Bartosz Hinc, którzy na dwie minuty przed końcem został ukarany, za brutalny faul, drugą żółtą kartą, a w konsekwencji czerwoną. Pogoń zdobyła trzy punkty z bardzo silnym rywalem, który jednak nie zagrał dobrego spotkania.
Pogoń Szczecin - Dolcan Ząbki 2:0 (1:0)
1:0 - Rogalski 18'
2:0 - Dziuba 47'
Składy:
Pogoń: Janukiewicz - Nowak, Wróbel, Hrymowicz, Petrik, Rogalski (90' Wólkiewicz), Mysiak, Przytuła (60' Prędota), Petasz, Dziuba (72' Parzy), Moskalewicz.
Dolcan: Misztal - Dadacz (65' Pawłowicz), Stawicki, Kosiorowski, Lech, Hinc, Korkuć, Ziajka, Hirsz, Tataj, Stretowicz (64' Imeh).
Żółte kartki: Hinc (Dolcan).
Czerwona kartka: Hinc /89' za drugą żółtą/ (Dolcan).
Sedzia: Dawid Piasecki (Słupsk).
Widzów: 2500.
Najlepszy zawodnik Pogoni Szczecin: Maksymilian Rogalski.
Najlepszy zawodnik Dolcanu Ząbki: Piotr Kosiorowski.
Najlepszy zawodnik meczu: Maksymilian Rogalski.