Lewandowski postrachem angielskich drużyn. Czas na Old Trafford

Getty Images / Alex Caparros / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Alex Caparros / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Robert Lewandowski w swojej karierze z angielskimi drużynami mierzył się już 18 razy. Nigdy nie grał jednak w oficjalnym meczu na Old Trafford. Teraz chce zdobyć kolejną europejską twierdzę.

Robert Lewandowski najczęściej w europejskich pucharach stawał naprzeciwko Realowi Madryt i zespołom z La Liga. Na drugim miejscu są kluby z angielskiej Premier League.

Drużyny z Wysp Brytyjskich z pewnością na wieść o starciu z "Lewym" nie otwierają szampanów. Polaka śmiało można nazwać postrachem angielskich drużyn. W dotychczasowych 18 pojedynkach strzelił 10 goli oraz zanotował dziewięć asyst. Trzeba przyznać, że bilans ogólny jest genialny.

Równie dobrze wyglądają liczby na samych angielskich stadionach. "Lewy" odwiedzał je dziewięciokrotnie. W tym czasie bramkarzy rywali pokonywał sześciokrotnie i asystował kolegom cztery razy. Nigdy nie grał jednak na jednym z najbardziej legendarnych stadionów - Old Trafford, który teraz stał się jego celem. Spójrzmy na historię spotkań kapitana reprezentacji Polski z angielskimi arenami.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dla takich akcji przychodzi się na stadion

Postrach Stamford Bridge

Lewandowski z Chelsea FC mierzył się tylko dwukrotnie. Raz w barwach Bayernu Monachium przyjechał na mecz 1/16 finału Ligi Mistrzów na swoje pierwsze spotkanie na Stamford Bridge. Wieczór w Londynie okazał się być dla Polaka piękny.

Bayern Monachium już w pierwszym meczu 1/16 właściwie zapewnił sobie awans do kolejnej rundy Ligi Mistrzów. Wygrana 3:0 oznaczała praktycznie rozstrzygnięty dwumecz po pierwszym spotkaniu. Wielki w tym udział miał "Lewy".

Pierwsza połowa tego pojedynku była trudna. Do przerwy mieliśmy bezbramkowy remis. Po gwizdku sędziego rozpoczynającym drugą część, Polak włączył tryb bestii. Najpierw asystował przy golach Serge'a Gnabry'ego na jeden i dwa do zera, a później sam pokonał stojącego w bramce Caballero.

Wielka noc z Tottenhamem

W sezonie 2019/2020 Bayern Monachium w Londynie bywał dosyć często. W fazie grupowej znalazł się bowiem w jednej grupie z Tottenhamem Hotspur. Zespół prowadzony przez Mauricio Pochettino z pewnością nie był faworytem w tym pojedynku.

Boisko jedynie potwierdziło przedmeczowe oczekiwania. Bayern wygrał aż 7:2 a Robert Lewandowski ponownie dał popis umiejętności i był jedną z największych gwiazd tego spotkania.

Choć akurat ten wieczór dla Bawarczyków nie zaczął się tak dobrze, jak tego oczekiwali. Gola na 1:0 dla "Kogutów" szybko strzelił Heung-Min Son. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy na prowadzenie 2:1 wyszli goście. Bramkę dającą przewagę w 45. minucie strzelił Robert Lewandowski po asyście Serge'a Gnabry'ego.

Losy meczu były rozstrzygnięte już praktycznie w 55. minucie meczu. Bayern prowadził 4:1, ale wciąż kapitan reprezentacji Polski miał "tylko" jeden udział przy golach swojego zespołu. Na drugiego musiał czekać aż do ostatniego kwadransu. "Lewy" wpisał się drugi raz na listę strzelców w 86. minucie starcia z Kogutami i udowodnił, że dobrze czuje się w Londynie.

Arsenal ulubioną ofiarą

Kolejny raz potwierdził to w meczach przeciwko Arsenalowi. Gdy Polak ląduje w stolicy Anglii kibice tamtejszych klubów już wiedzą, że prawdopodobnie nie będzie to miły wieczór dla ich ulubieńców.

Na murawę Emirates Stadium kapitan naszej kadry wybiegał czterokrotnie. Jego bilans w tych meczach dwa strzelone gole oraz tyle samo asyst. Z pewnością najlepiej będzie wspominał spotkanie ze swojego ostatniego sezonu w barwach Borussii Dortmund.

Oba zespoły wówczas spotkały się w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Ekipa z Zagłębia Ruhry pokonała (2:1) drużynę prowadzoną przez Arsene'a Wengera z Mikelem Artetą w składzie. Bez "Lewego" to byłoby jednak niemożliwe.

Polak był "zamieszany" w obie bramki dla swojego zespołu. Najpierw w pierwszej połowie asystował przy golu na 1:0, a później w 86. minucie sam ustalił wynik spotkania na stanie 2:1, pokonując Wojciecha Szczęsnego.

Trudne relacje z Etihad i Anfield

Robert Lewandowski w Anglii zdecydowanie odnajduje się na stadionie londyńskich zespołów. Gorsze wspomnienia ma z wizytami w Liverpoolu oraz Manchesterze. Łącznie gościł tam trzykrotnie.

Bilans wyników jest idealnie równy. "Lewy" raz wygrał z Manchesterem City jeszcze w barwach BVB. Następnie przegrał z "Obywatelami", a także zanotował remis na stadionie Liverpoolu już w fazie pucharowej LM. Zaledwie raz wpisał się do protokołu sędziego.

Stało się to przy okazji porażki 2:3 na Etihad Stadium w fazie grupowej. "Lewy" wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie 2:1 do przerwy. Pep Guardiola prowadzący Bayern mógł się cieszyć, ale w drugiej części meczu City potrafiło pokazać swoją wyższość.

Przed Polakiem teraz kolejna wizyta na stadionie w Manchesterze. Tym razem wyjdzie na murawę legendarnego Old Trafford. W Teatrze Marzeń postara się sprawić, aby marzenia Manchesteru United o wygraniu Ligi Europy legły w gruzach.

Mecz rewanżowy Manchester United - FC Barcelona w ramach 1/16 finału Ligi Europy zaplanowany jest na czwartek 23 lutego. Pierwszy gwizdek o godzinie 21:00. Relacja tekstowa na żywo na WP SportoweFakty
Rafał Sierhej, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Największa trauma Roberta Lewandowskiego. "To wciąż boli"
Absurd na MŚ. Szef FIFA wystawił Katarowi laurkę

Komentarze (2)
avatar
Zielone słońce
23.02.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zorkin król? No to ani patrzeć jak ogłosi się Napoleonem buhahahahh:-))) 
avatar
W0jtech
23.02.2023
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
He he he, redaktor w lepszej formie niż Lewy :) Już tylko 5h pompowania balona zostało, może jeszcze się uda zrobić dwa artykuły w tym stylu. Podoba mi się kreatywność. Dlaczego nikt uczciwie n Czytaj całość