W trakcie rundy jesiennej trener Polonii, Dariusz Fornalak do znudzenia powtarzał, że gra i wyniki drużyny mogły być o wiele lepsze, gdyby ta grała przed własną publicznością w Bytomiu. Tego szkoleniowca nie ma już w klubie, a dziś jego wnioski sprzed kilku miesięcy mogą wydwać się mało poważne. Dlaczego?
Po awansie do Orange Ekstraklasy radość w Bytomiu nie trwała długo. Stadion im. Edwarda Szymkowiaka przy ulicy Olimpijskiej nie był "ulubionym" obiektem komisji licencyjnej, która ostatecznie nie pozwoliła Polonii na rozgrywanie meczów w rundzie jesiennej. Rozpoczęto gorączkowe poszukiwania stadionu zastępczego, gdzie z pomocą beniaminkowi przyszedł inny śląski nowicjusz w najwyższej klasie rozgrywkowej - Ruch Chorżów.
Stadion przy ulicy Cichej w Chorzowie był dla Polonii szczęśliwy. W pięciu meczach ekipa Fornalaka uzbierała aż 10 punktów, wygrywając m. in. z Cracovią i mistrzem Polski, Zagłębiem Lubin. Mecze Ruchu i Polonii, a także rozgrywki Młodej Ekstraklasy toczone równolegle spowodowały, że stan murawy znacznie się pogorszył. Zarówno Ruch, jak i Polonia musiały "wyprowadzić się" na Stadion Śląski.
Trzy mecze Polonii na śląskim gigancie zakończyły się kompletną klapą. O ile porażka z Legią była do przewidzenia, to strata punktów w meczach z Jagiellonią i zwłaszcza z ŁKS boli kibiców w Bytomiu do dzisiaj. Wówczas wszyscy bez wyjątku nie mogli doczekać się rundy wiosennej, z którą wiązano ogromne nadzieje. Polonia na własnych śmieciach miała zbierać punkt za punktem i pewnie utrzymać się w gronie ligowców. I bez większego znaczenia wydaje się tutaj zmiana Fornalaka na Michała Probierza.
29 lutego marzenia fanów Polonii się ziściły. Do Bytomia przyjechał rywal w walce o utrzymanie - Zagłębie Sosnowiec. Szybko zdobyta bramka pozwoliła niebiesko-czerwonym sięgnąć po długo oczekiwany i jakże ważny komplet punktów. Co było później? Trzy porażki... Korona, Górnik i Wisła Kraków nie grały w Bytomiu olśniewająco, ale za każdym razem bytomianie musieli przełknąć gorycz porażki. Podopieczni trenera Probierza z trudem stwarzali sytuacje podbramkowe a głośny doping kibiców Polonii na niewiele się zdawał. Bezbramkowy remis z PGE GKS Bełchatów w piątym występie u siebie także nie mógł oznaczać zadowolenia. Przecież to był zaledwie czwarty punkt zapisany na koncie bytomskiego klubu na obiekcie, który miał być nadzieją na lepsze "jutro".
W końcówce obecnego sezonu do Bytomia zajadą jeszcze Ruch Chorzów i Lech Poznań. Rywale teoretycznie silniejsi, ale te dwa mecze będą okazją do podreperowania konta punktowego. Jeśli Polonii nie uda się zdobyć w tych meczach co najmniej 4 punktów, to marzenia o utrzymaniu się w najwyższej klasie rozgrywkowej mogą prysnąć jak mydlana bańka.