"Wysłałem mu właśnie takiego SMS-a". Wzruszające słowa legendy kadry do Marcina Oleksego

Getty Images / Harold Cunningham - FIFA oraz Dawid Lis / Na zdjęciu: Marcin Oleksy i Marek Dragosz
Getty Images / Harold Cunningham - FIFA oraz Dawid Lis / Na zdjęciu: Marcin Oleksy i Marek Dragosz

- Wysłałem mu właśnie takiego SMS-a, by pod żadnym pozorem się nie zmieniał - mówi WP o Marcinie Oleksym były selekcjoner kadry w amp futbolu Marek Dragosz. Zdradza także znakomite cechy, które ma laureat Nagrody FIFA im. Ferenca Puskasa.

Po raz pierwszy w historii Polak zdobył nagrodę FIFA im. Ferenca Puskasa. Marcin Oleksy został laureatem plebiscytu na najładniejszego gola roku, wyprzedzając gwiazdy światowego formatu. To historyczne wydarzenie dla amp futbolu, jak i całego polskiego sportu. Oleksy dołączył m.in. do Cristiano Ronaldo, Zlatana Ibrahimovicia czy Neymara.

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Marcin Oleksy zdobył nagrodę za najpiękniejszą bramkę sezonu. Spodziewał się pan tego?

Marek Dragosz, były wieloletni selekcjoner kadry Polski w amp futbolu: Trzymałem za niego kciuki. To amp futbolowi i sportowi osób z niepełnosprawnościami jest po prostu potrzebne. Mam nadzieję, że to jeszcze bardziej spopularyzuje ten sport w innym wymiarze i myślę, że wszystkim potrzebna była taka wygrana. Chwała dla niego, że stał się ambasadorem tego sportu.

Miał pan okazję współpracować z Marcinem Oleksym w kadrze. Jakim jest człowiekiem i jak na niego może wpłynąć ten sukces?

Pracowaliśmy razem dwa lata i nie mogę powiedzieć, że go odkryłem. Wraz ze sztabem widzieliśmy w nim materiał na dobrego zawodnika, pokazał się w Warcie Poznań. Mimo że dość krótko uprawiał ten sport, to przeszłość piłkarska sprawiła, że pomyśleliśmy, że możemy szybko zrobić z niego reprezentanta.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dla takich akcji przychodzi się na stadion

Przez pandemię mistrzostwa Europy w Krakowie zostały przeniesione z 2020 na 2021 rok i przed ubiegłorocznymi mistrzostwami świata w Turcji mieliśmy mało czasu na eksperymenty. Te dwie kadry różniły się w zasadzie tylko osobą Marcina. Szybko się wpasował do zespołu. W kilku meczach wywiązał się znakomicie ze swojej roli.

Jak patrzę na jego osobowość, to życzę mu po prostu, aby się nie zmienił, choć wiem, że taki sukces może mocno łechtać. Wysłałem mu właśnie takiego SMS-a, by pod żadnym pozorem się nie zmieniał. Dla zespołu jest sporą wartością. Marcin ma cechy hardego lidera, który nigdy nie odpuszcza, może nawet kapitana, kogoś kto może świecić przykładem. Wynika to z osobowości oraz doświadczeń z 11-osobowej piłki.

A jakie konkretnie cechy mogą uczynić go dobrym kapitanem albo duchem drużyny?

Z tego co mi wiadomo, kapitanem jest Przemek Świercz i pod żadnym pozorem nie chodzi mi o to, żeby jego pozycję umniejszać albo zmieniać. Sam Przemek mówił o tym, że nie wie, jak długo będzie jeszcze grał. Cechami Marcina są niezłomność, hart ducha, myślenie sportowca. Zawodnicy chcą i lubią pójść za kimś, kto się nie wywyższa, jest przy tym skromny, ale ma argumenty, by o czymś powiedzieć głośno.

Mimo że Marcin był krótko w tym zespole, to mówił rzeczy, które były potrzebne drużynie. Jego upór i zdrowa ambicja do wygrywania, która jest prawdziwie sportowa, to rzecz, która każdemu piłkarzowi jest potrzebna.

Znamienna też była reakcja gwiazd piłki, w tym nawet jego konkurentów. Gdy kamera pokazywała na zawodników, to wszyscy słuchali tego, co ma on do powiedzenia, a niekoniecznie było widać jakąś zazdrość czy złość. To rzadki obrazek na galach, na których współzawodnictwo często bierze w górę.

To, że wielkie nazwiska były pozytywnie nastawione do sukcesu Marcina, to może wynikać z tego, że jest przedstawicielem amp futbolu. Zaciekawienie może brać się z sympatii do samego sportu osób z niepełnosprawnością. Tak czy inaczej trzeba się z tego tylko bardzo cieszyć, bo to ogromny sukces zawodnika i dyscypliny.

Przez 11 lat prowadził pan kadrę Polski w amp futbolu. Postrzeganie tego sportu w naszym kraju mocno się zmieniło. Jak bardzo?

Zaczynaliśmy od niczego, na małej salce w Warszawie. Ten sport był postrzegany jako pasja czy sposób na rehabilitację, pozbycie się traum. Patrzono na niego przez pryzmat niepełnosprawności, co mnie i zawodników mocno wkurzało. Zawodnicy prosili dziennikarzy, by nie pytać o to, jak potracili nogi, lecz jak grają w piłkę.

Później na meczach zaczęły się pojawiać tłumy ludzi. Nie patrzyli już na zawodników przez pryzmat niepełnosprawności, lecz atrakcyjności widowiska. Ewolucja nastąpiła wewnątrz kadry. Zarówno sportowa, jak i organizacyjna. Z bandy przypadkowych ludzi stworzyliśmy fascynujący zespół pod względem osobowości, charakteru i prawdziwej chęci reprezentowania kraju. Spotkałem się z wieloma opiniami, że byliśmy swoistymi ambasadorami Polski. Moim zdaniem ewolucja organizacyjna i sportowa była tożsama ze zmianą postrzegania tego sportu przed ludzi.

Było jedno wydarzenie, które przełamało szklany sufit?

Myślę, że nie tylko jedno, lecz kilka. Medale na mistrzostwach Europy czy 4. i 7. miejsca na mistrzostwach świata przyniosły z pewnością skutek również wizerunkowy. Później ambasadorzy w postaci Kamila Grosickiego, Łukasza Fabiańskiego czy wreszcie Roberta Lewandowskiego spowodowały medialny boom wokół kadry.

O tym, kto znajdzie się w najlepszej trójce plebiscytu, decydowali internauci. To dowód na to, że nie tylko w Polsce amp futbol jest dostrzegany i popularny?

Mam wrażenie, że tak. Sam tego doświadczyłem, kiedy kibice tureccy w pewnym momencie niemal się odwrócili od swojej jedenastoosobowej kadry. W tym kraju odbywały się mistrzostwa Europy w amp futbolu właśnie w okresie kryzysu wcześniej wspomnianej kadry. Za namową prezydenta Erdogana, ale przede wszystkim poprzez atrakcyjną grę mecz finałowy na stadionie Besiktasu oglądało kilkadziesiąt tysięcy ludzi. To kraj, w którym amp futbol jest z pewnością na świeczniku.

Słyszałem, że po awansie Indonezyjczyków na ostatnie mistrzostwa świata zostali przyjęci w swoim kraju z honorami. Może to tylko jednorazowa rzecz, ale każdy sukces może potęgować zainteresowanie. Obserwuję też rozwój amp futbolu w Ameryce Środkowej oraz Afryce. Zawodnicy stają się popularni, ale nie są celebrytami. To po prostu zasługa rozpoznawalności samego sportu.

Wielu naszych kadrowiczów łączy grę z pełnoetatową pracą. Sam Marcin Oleksy pracuje na budowie. Czy wzrost popularności miał przełożenie na wynagrodzenia?

Mistrzostwa Europy w Krakowie w 2021 roku sprawiły, że medaliści otrzymali stypendia. Nie mnie oceniać ich skalę, ale myślę, że to w jakiś sposób było znaczące źródło dochodu. Również Polski Związek Ampfutbolu wypłacał stypendium członkom kadry. Nie mam pewności, czy są to pieniądze, które pozwalają na to, by w 100 proc. się utrzymywać, ale z informacji, które do mnie kiedyś docierały, słyszałem, że niektórzy zawodnicy posiłkowani dochodami z klubów coraz częściej mogą sobie pozwolić, aby w większym stopniu skupić się jedynie na treningu i grze.

Zawsze starałem się rozdzielać pojęcia zawodowstwa i profesjonalizmu. To, co robiliśmy, wykonywaliśmy profesjonalnie, ale niestety nie zawodowo. Myślę, że inaczej te stypendia traktuje 18-letni chłopak, a inaczej dojrzały mężczyzna, który ma rodzinę. To zapewne jest właśnie przypadek Marcina Oleksego. I nie mógł tego dotychczas zrobić tylko z gry.

Czy to wynika z braku prywatnych, a może z braku państwowych sponsorów?

Nie jestem w stanie udzielić na to odpowiedzi. To raczej nie jest pytanie do mnie. Ja byłem tylko trenerem. Może wynika to z mojego romantyzmu sportowego, ale chciałem, aby amp futbol był przede wszystkim pewnego rodzaju misją. Jedno drugiego oczywiście nie wyklucza. Marcinowi życzę, by sukcesy jego i wszystkich innych kadrowiczów ich nie zmieniły. Moim zdaniem, zawodnicy, którzy dziś tworzą kadrę, mają ogromną robotę do wykonania nie tylko dla siebie, a dla przyszłości tej dyscypliny.

Kiedy myślę sobie o przyszłości amp futbolu w perspektywie - powiedzmy 10 lat - to na tych, którzy ten sport uprawiają dziś, spoczywa niesienie na barkach wielu spraw, które z tą przyszłością się wiążą. Myślę, że to będzie procentowało na długie lata. Ktoś może się z tym nie zgadzać, ale - w mojej ocenie - najważniejsze jest to, by sukcesy, także te materialne, nikogo nie zmieniły na gorsze. Ci zawodnicy mogą wiele zrobić dla przyszłości tego sportu. Wiemy z historii, że czasem jeśli pieniądz jest celem samym w sobie, to o tej misyjności może zdarzyć się zapomnieć, lecz wierzę, że w tym przypadku tak nie będzie.

Rozmawiał Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Pierwsza taka nominacja z Polski. "Tymi nożycami zapisałem się w historii futbolu"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty