Walka o władzę w Odrze Wodzisław

Wzajemne oskarżenia działaczy, groźby kierowania spraw na drogę postępowania sądowego i wreszcie wizyta kibiców na treningu piłkarzy, mająca na celu "zmotywowanie" ich do lepszej pracy - tak w skrócie wygląda sytuacja w Odrze Wodzisław.

W tym artykule dowiesz się o:

Trener Robert Moskal oskarża dyrektora Martina Pulpita o to, że ten przeszkadza mu w pracy i kopie pod nim dołki. Członek Rady Nadzorczej Marek Zdrahal oskarża prezesa Ireneusza Serwotkę, że ten działa na szkodę klubu. Serwotka grozi sądem. Dodatkowo na wizytę podczas treningu zdecydowali się kibice. Podobna "akcja" miała ostatnio miejsce na treningu piłkarzy Górnika Zabrze. Nie uchroniło to Górnika przed spadkiem z ligi. Czy Odrę czeka podobny scenariusz? Nie wiadomo. Jedno jest pewne. To co się dzieje w Wodzisławiu szkodzi wizerunkowi klubu. Najwięcej pretensji mają Czesi, którzy posiadają 20 procent udziałów w SSA Odra. Tyle samo ma biznesmen Andrzej Rojek, a pozostałe 60 procent należy do stowarzyszenia. Czesi wojują, bo mimo, że wyłożyli pół miliona na działalność klubu, nie mają na nic wpływu. Jak twierdzi ich przedstawiciel - Marek Zdrahal - byli umówieni z prezesem na rozmowy w sprawie nominacji trenera. Tymczasem gdy się pojawili, zastali Roberta Moskala w dresie Odry. Dodatkowo Odra wytoczyła im proces, bo nie zapłacili drugiego pół miliona. I jak twierdzą nie zapłacą do momentu, kiedy prezes Serwotka nie zacznie się z nimi liczyć. Prezes Odry we wtorek spotkał się ze stronami konfliktu. Chciał uspokoić sytuację. Podkreślił, że firma Albresa musi wpłacić pieniądze, bo do tego się zobowiązała. Nie widzi jednak możliwości współpracy z Markiem Zdrahalem, bo stracił do niego zaufanie.

Więcej w Przeglądzie Sportowym.

Komentarze (0)