Hit Fortuna I ligi nie zawiódł. Sześć goli w meczu Ruchu z ŁKS-em

Sześć goli, piękne akcje, interwencje VAR. Hit Fortuna I ligi miał wszystko. Ostatecznie Ruch Chorzów w dramatycznych okolicznościach zremisował z ŁKS-em Łódź 3:3. Wyrównanie padło w jedenastej minucie doliczonego czasu gry.

Tomasz Galiński
Tomasz Galiński
piłkarze Ruchu Chorzów WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: piłkarze Ruchu Chorzów
Jeżeli tak mają wyglądać mecze na szczycie Fortuna I ligi, to... nie mamy nic przeciwko. Prosimy o więcej. Piłkarze Ruchu Chorzów i ŁKS-u Łódź oraz dziesięciotysięczna publiczność stworzyli świetne widowisko w niedzielne popołudnie.

Zawodnikom nie przeszkadzała wymagająca murawa na stadionie w Gliwicach (a raczej trochę trawy i sporo piachu). Obie drużyny udowodniły, że nawet w takich warunkach da się grać w piłkę, w dodatku ładnie dla oka.

Lepiej zaczęli goście, którzy od początku przejęli inicjatywę. Wyszli na prowadzenie po doskonałej akcji. Asystował Pirulo, a Piotr Janczukowicz zachował się jak rasowy napastnik, przyjął piłkę w pełnym biegu i uderzył nie do obrony. Problem łodzian polegał jednak na tym, że po tej sytuacji przestali grać i do głosu doszedł Ruch.

Po dynamicznym rajdzie Konrada Kasolika i płaskim dograniu w pole karne plasowanym strzałem popisał się Tomasz Wójtowicz, doprowadzając do remisu. A żeby tego było mało, to siedem minut później Szymon Kobusiński utrzymał się przy piłce w "szesnastce", zagrał do Daniela Szczepana, który potężnym strzałem dał chorzowianom prowadzenie.

ZOBACZ WIDEO: "To nie jest tak, że się mądrzę". Robert Lewandowski mówi o swojej roli w Barcelonie

Wydawało się, że gospodarze kontrolują wydarzenia na boisku i na przerwę zejdą z korzystnym wynikiem, jednak w futbolu gra się do gwizdka. Być może wkradło się rozprężenie, w każdym razie w trzeciej minucie doliczonego czasu Maciej Dąbrowski wyrównał po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, będąc kompletnie nieatakowanym na piątym metrze.

Takie czterdzieści pięć minut rozbudziło apetyty kibiców, ale druga połowa trochę  wystudziła emocje. Była słabsza niż pierwsza część, z minuty na minutę pojawiało się coraz więcej niedokładności. Klarownych sytuacji po przerwie w zasadzie nie było. Brakowało ostatniego podania, większej precyzji.

Wydawać by się mogło, że w takich momentach górę weźmie doświadczenie, jednak nie w przypadku Ruchu. Nic nie wniosła zmiana Łukasza Janoszki, a wprowadzony Maciej Sadlok po sześciu minutach obecności na boisku strzelił gola... samobójczego, gdy wbił piłkę do własnej bramki po (niecelnym) uderzeniu Michała Trąbki.

Była też jedna poważna kontrowersja w doliczonym czasie. Po olbrzymim zamieszaniu w polu karnym gola wyrównującego strzelił Szymon Kobusiński. Kibice na stadionie eksplodowali z radości, jednak ostatecznie bramka nie została uznana, ponieważ sędzia dopatrzył się na powtórkach, że Kobusiński pomagał sobie ręką. Pozostawała jeszcze kwestia czy futbolówka wcześniej nie przekroczyła linii bramkowej.

Trafienie zostało anulowane, ale to nie zraziło chorzowian. Ci grali do końca i po jednej z wrzutek piłka trafiła w rękę Macieja Śliwy. W jedenastej minucie doliczonego czasu sędzia podyktował rzut karny po interwencji VAR i ku uciesze miejscowej publiczności punkt Ruchowi zapewnił Tomasz Foszmańczyk.

Ruch Chorzów - ŁKS Łódź 3:3 (0:1)
0:1 Piotr Janczukowicz 26'
1:1 Tomasz Wójtowicz 30'
2:1 Daniel Szczepan 37'
2:2 Maciej Dąbrowski 45+3'
2:3 Maciej Sadlok (s.) 81'
3:3 Tomasz Foszmańczyk (k.) 90+11'

Składy:

Ruch: Jakub Bielecki - Konrad Kasolik, Paweł Baranowski, Przemysław Szur (75' Maciej Sadlok) - Kacper Michalski, Patryk Sikora (46' Łukasz Janoszka), Jan Sedlak (85' Tomasz Foszmańczyk), Tomasz Swędrowski (60' Jakub Piątek), Tomasz Wójtowicz - Daniel Szczepan (85' Artur Pląskowski), Szymon Kobusiński.

ŁKS: Aleksander Bobek - Kamil Dankowski, Maciej Dąbrowski, Adam Marciniak, Milan Spremo (90+1' Oskar Koprowski) - Pirulo (90+1' Maciej Śliwa), Michał Mokrzycki, Władysław Ochronczuk, Mateusz Kowalczyk (34' Michał Trąbka), Bartosz Szeliga (76' Stipe Jurić) - Piotr Janczukowicz (90+1' Nelson Balongo).

Żółte kartki: Baranowski, Kasolik, Szczepan (Ruch) oraz Mokrzycki (ŁKS).

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).


CZYTAJ TAKŻE:
Problemy Szymona Marciniaka. Oto szczegóły
Asysta Pawła Dawidowicza. Jego klub w wielkich opałach

Kto będzie wyżej w tabeli w sezonie 2022/23?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×