Drużyna z Gdańska najpierw pojechała do Gutowa Małego, gdzie przebywali dwie godziny. Odbyli godzinny trening, zjedli obiad i obrali kierunek na Pszczynę, gdzie odbędzie się mini zgrupowanie przed piątkowym pojedynkiem. - To miejsce jest naszą główną bazą, gdy jeździmy na Górny Śląsk. Na razie przynosiło nam szczęście. Mam nadzieję, że i tym razem będzie podobnie - powiedział kierownik Lechii, Piotr Żuk na łamach oficjalnej strony klubu.
Największym osłabieniem Lechii będzie brak Arkadiusza Mysony. Lewy obrońca jest kontuzjowany. - Arek w formie z początku sezonu był wartościowym zawodnikiem w składzie. Z pewnością będzie go nam brakować, ale liczę na to, że ci, którzy dostaną szansę gry, potwierdzą swoje umiejętności - powiedział Tomasz Kafarski, który nie załamuje się jednak z powodu braku swojego wyróżniającego się zawodnika. - Na lewej obronie mogę wystawić Petra Cvirika lub Marcina Kaczmarka. W każdym razie mam pole manewru. Ale decyzji o tym, który z nich zagra, jeszcze nie podjąłem - przyznał szkoleniowiec biało-zielonych w rozmowie ze stroną lechia.pl i dodał tajemniczo. - Szykujemy niespodziankę. Ale nie powiem jaką, by nie ułatwiać zadania przeciwnikowi.
Optymistą przed piątkowym meczem jest także łotewski napastnik, Ivans Lukjanovs, który nie zagrał w ostatnim meczu ligowym i który chciałby, aby Lechia zmniejszyła dystans do zespołów będących w czubie tabeli. - Chcemy zmniejszyć ten dystans i umocnić się w czołówce ligi - powiedział piłkarz pozyskany ze Skonto Ryga, który przyszedł do Gdańska wraz z Sergejsem Kożansem. Jego kolega po kontuzji po raz pierwszy zakwalifikował się do meczowej osiemnastki.
Piątkowego rywala chwali natomiast Paweł Nowak. - Poziom ligi się wyrównał, chyba nikt się nie spodziewał tak wysokiej formy śląskich drużyn. To potwierdza, że grają one dobry futbol. Pojedynek z Ruchem Chorzów będzie bardzo ciężki. Rywale są dobrze zorganizowani w defensywie, szybko się przesuwają, są nastawieni na grę z kontry i wykorzystywanie będącego w wysokiej formie Andrzeja Niedzielana - zauważył wychowanek Wisły Kraków który mimo wszystko liczy na dobry wynik Lechii. - Jedziemy tam wygrać. Tak jest w każdym meczu. Tak było, gdy jechaliśmy do Warszawy na pojedynek z Legią. Najważniejsze jest to, abyśmy prowadzili grę. Dlatego będziemy musieli utrzymywać się przy piłce jak najdłużej, starając się zdominować rywala, narzucić swój styl gry i strzelić o bramkę więcej. Dużo też będzie zależeć od dyspozycji w danym dniu, a także od aury, która może nas i rywali zaskoczyć - dodał Nowak w rozmowie z oficjalną stroną klubu z Gdańska.