Po uderzeniu z kilkunastu metrów Jakub Kamińskiego piłka trafiła w słupek, a Karol Świderski strzelił po dobitce jedynego gola. Dzięki tej akcji Polska wygrała z Albanią 1:0 i wróciła do gry o pierwsze miejsce w grupie eliminacji Euro 2024. Przede wszystkim jednak - zmazała plamę po wstydliwej porażce 1:3 z Czechami trzy dni wcześniej.
Kamiński wspomina spotkanie w Pradze. Pomocnik Wolfsburga był rezerwowym i z boku obserwował, jak jego koledzy tracili bramki. - Taki mecz już się tej reprezentacji nie zdarzy, jestem przekonany - Kamiński nawiązuje do dwóch goli straconych w trzy minuty. - Nie było łatwo podnieść się po takim spotkaniu, ale zareagowaliśmy. W Warszawie pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną. Z Albanią jeden walczył za drugiego. Reakcja zespołu była bardzo dobra - twierdzi pomocnik Wolfsburga.
Kamiński rozegrał w poniedziałek całe spotkanie z Albanią. - Selekcjoner nie uzasadniał, dlaczego nie wystąpiłem z Czechami. Byłem tym zawiedziony, ale trener wspominał, że w jednym meczu możesz zagrać, a w drugim nie i miałem to z tyłu głowy - komentuje piłkarz. - Podobają mi się zasady, które wprowadził selekcjoner. Trochę podkręcił śrubę, jest większy rygor na zgrupowaniu. Może nie jest to jakaś bardzo duża zmiana, ale jednak - opowiada Jakub Kamiński.
ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Krychowiak wróci do reprezentacji Polski? "Nie wykluczam tego"
Za połową większa dowolność
Zawodnik mówi też, jaki styl gry chce wprowadzić do polskiej reprezentacji Fernando Santos. - Trener lubi, gdy drużyna posiada piłkę, gdy zawodnicy są ruchliwi i nie boją się wychodzić do podań. Musimy przyswoić taktykę trenera, ale jesteśmy na dobrej drodze - twierdzi.
Za chwilę rozwija wątek. - Dyscyplina z tyłu też jest bardzo istotna dla selekcjonera. Trener zwraca na to uwagę, ale daje nam również wolność z przodu. Chodzi o taki pierwiastek improwizacji, otwartość. Trener podkreśla, że gdy przekroczymy połowę boiska, mamy dowolność - możemy wykorzystać naszą kreatywność i umiejętności. Wtedy pozwala nam na więcej - uzupełnia.
Zaskoczony wynikiem rywali
Piłkarz był mocno zaskoczony remisem Czechów z Mołdawią (0:0) w innym meczu naszej grupy eliminacyjnej. - Nawet nie wiedziałem, nie sprawdzałem wyniku. Mogę jedynie potwierdzić, że nie ma już słabych drużyn. Jak widać, w żadnym spotkaniu nie możemy odpuścić, mimo że w teorii czekają nas teraz mecze ze słabszymi rywalami - kończy Jakub Kamiński.
Polska kadra ma po dwóch meczach eliminacji Euro 2024 trzy punkty. Kolejne spotkanie Biało-Czerwoni rozegrają na wyjeździe z Mołdawią 20 czerwca.