W swoim CV Jakub B. Bączek ma złoty medal mistrzostw świata w siatkówce, który zdobył w 2014 roku jako członek sztabu Stephane'a Antigi. Do tego Polak współpracował też z Robertem Lewandowskim, kiedy ten bił strzelecki rekord Gerda Muellera w Bundeslidze. Od lat Bączek zajmuje się pracą ze sportowcami, ludźmi biznesu i gwiazdami.
W rozmowie z WP SportoweFakty trener mentalny analizuje pierwsze mecze Fernando Santosa z reprezentacją Polski. Mówi też o tym, co było najtrudniejsze w pracy z niektórymi piłkarzami kadry tuż po porażce z Czechami 1:3.
Maciej Siemiątkowski, WP SportoweFakty: Czy miał pan dużo pracy między meczami z Czechami i Albanią?
Jakub B. Bączek, trener mentalny gwiazd i sportowców: Faktycznie było sporo pracy. Łączyliśmy się w różnych warunkach, byłem akurat w różnych miejscach w Europie. Kontaktowaliśmy się przez wiadomości tekstowe, głosowe i wideo.
ZOBACZ WIDEO: Dostał pytanie o styl reprezentacji Polski. Wymowna reakcja
Czy to było duże wyzwanie?
Nie zawsze udaje się przeprowadzić rozmowę ze sportowcem. Większość chce i potrzebuje dyskrecji i poczucia bezpieczeństwa. Zawodnicy nie zawsze chcą dzwonić w autobusie, ale wtedy wymieniamy pierwsze myśli na czacie. W końcu największe emocje są zaraz po meczu i nie każdy chce z nimi czekać na drugi dzień. Tym bardziej, że po takim meczu jak z Czechami, szybka rozmowa może pomóc zawodnikowi w krótkofalowej formie. W przypadku większych zmian i kształcenia nowych nawyków potrzeba więcej czasu i spotkania na żywo.
Czy podobała się panu reakcja piłkarzy po wpadce w Pradze?
Z jednej strony tak, bo dało się zauważyć, że zostawili mecz z Czechami daleko w tyle. Z drugiej strony trzymam kciuki, by w chłopakach było więcej mentalnej agresji oraz wytężonej i zaangażowanej walki. Tego nie da się jednak wypracować w tak krótkim czasie, jaki miał nowy trener. Miał raptem kilka dni na spotkania z zawodnikami, więc postawił bardziej na treningi sportowe niż mentalne. Do kolejnego meczu są trzy miesiące i przez to mam nadzieję, że znajdzie tym razem czas na przygotowanie mentalne i zespołowe.
Co zawiodło w Pradze?
Choć trener wprowadził nowe zasady, to nie jest czarodziejem. W kilka dni nie da się zmienić głów i taktyki zespołu. Z jednej strony w piłce nożnej potrzebna jest cierpliwość, z drugiej mamy jej jako kibice tak mało, że im mocniej fani i eksperci cisną z piłkarzami, tym większą mają oni presję. Być może ona wcale im nie służy. Jednak do takich reguł gry trzeba się dostosować.
Co zrobić, by falstart eliminacji nie został w głowach piłkarzy na dłużej?
Jedno stanie się od razu. Wszyscy piłkarze wrócą do swoich napiętych grafików. Będą mieli sporo pracy, wrócą do swoich lig i będą musieli zapomnieć o starciu z Czechami. Myślę, że w tym czasie byłoby dobrze poświęcić chwilę na przygotowanie psychiczne i zespołowe, bo to bardzo ważne elementy. Na papierze mamy zawodników, którzy z powodzeniem reprezentują kluby w europejskich ligach. Jednak to za mało we współczesnym sporcie. Trzeba też stworzyć synergię między ludźmi.
Czy Fernando Santos jest dobrym psychologiem?
Nie miałem jeszcze przyjemności rozmawiać z nim, ani w pełni poznać jego warsztat. Podoba mi się jego mowa ciała i to, że potrafi wprowadzać nowe zasady, jest dość krytyczny, asertywny i wymagający. Do tego ma duże doświadczenie i mam nadzieję, że on lub jego asystenci będą zwracać uwagę na psychologię polskiego zespołu.
Czy może mu w tym pomagać kapitan Robert Lewandowski?
Często przyjście nowego trenera dostarcza nowych bodźców. Czasem działają bardzo szybko i zespół po długiej serii porażek potrafi po zmianie trenera pokonać faworyta. Ale bywa też tak, jak w polskiej kadrze, że potrzeba trochę czasu na wdrożenie nowych zasad. Zwłaszcza że Santos stosunkowo późno spotkał się z piłkarzami na zgrupowaniu. Liczmy na to, że z doświadczonym trenerem i Lewandowskim, który coraz mocniej wchodzi w rolę kogoś więcej niż kapitana, uda się grać coraz lepiej. On już nie jest tylko łącznikiem między trenerem a zespołem. To też dobry duch drużyny i osoba, która potrafi merytorycznie wypowiedzieć się w szatni lub na boisku.
Jak dużym wyzwaniem jest przeprowadzenie zmiany pokoleniowej w zespole? Wydaje się, że powoli kończą się czasy Kamila Glika i Grzegorza Krychowiaka w reprezentacji. A przez lata byli trzonem drużyny.
To proces, który zachodzi w wielu drużynach. To nie jest coś typowe wyłącznie dla polskich piłkarzy. Warto patrzyć na to jak na szansę. W tym procesie warto postawić na zajęcia z komunikacji, by zawodnicy potrafili się porozumieć bez względu na to, czy będą ze starej lub młodej gwardii. Komunikacja jest niezwykle ważna i pokazała to afera premiowa. Kiedy brakuje komunikacji, to dochodzi do kłopotów. Kibice bardzo mocno obserwują piłkarzy i patrzą każdemu na ręce. I jeśli wydarzy się coś niejasnego, zabraknie komunikacji i odwagi do rozmowy, to potem dwa razy mocniej odbija się to na drużynie.
Czy pozycja i status Lewandowskiego w światowej piłce może pomóc w przeprowadzeniu zmiany pokoleniowej?
Czasem może to zdeprymować młodego piłkarza, który pierwszy raz przyjedzie na reprezentację. Całe szczęście, że Robert potrafi żartować, nawiązać relację, zapytać i dać życzliwą radę. Życzę najmłodszym chłopakom w kadrze, by więcej z niego czerpali niż obawiali się jego pozycji w światowej piłce nożnej.
Rozmawiał Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj też:
Fernando Santos stawia diagnozę. "Wiem, co musimy rozwiązać"
"Cześć, tu Robert Lewandowski". Myślał, że to żart