Urban był trenerem Lecha Poznań, jednak niewiele brakowało, aby w 1984 roku podpisał kontrakt zawodniczy z tym klubem. "Kolejorz" bardzo chciał mieć w swoich szeregach także Marka Chojnackiego z Łódzkiego Klubu Sportowego. Obaj piłkarze przez moment trenowali nawet z Lechem, natomiast żona Urbana, Zofia, oglądała już mieszkania w stolicy Wielkopolski w razie transferu męża.
Zawodnikowi zależało przede wszystkim na tym, aby nie trafić do Legii Warszawa. Agent piłkarski Jerzy Kopa powiedział Urbanowi, że ten i tak prędzej czy później trafi do stolicy, bowiem Lech nie zwalniał swoich graczy od służby wojskowej. Temat transferu zarówno Urbana, jak i Chojnackiego do "Kolejorza" upadł. Grający wówczas w Zagłębiu Sosnowiec napastnik poczekał jeden sezon, aż jego kontrakt z obecnym pracodawcą wygaśnie i przeniósł się do Górnika Zabrze. Pobyt w górniczej drużynie oznaczał także ucieczkę przed wojskiem.
Chciał go Cruyff
W Zabrzu nastąpił rozkwit kariery Urbana. Grając w Górniku zyskał status etatowego reprezentanta Polski (57 i 7 goli spotkań w latach 1985-1991). Z klubem trzykrotnie zdobywał mistrzostwo Polski (1986-1988). Rodzima liga jednak bardzo szybko zrobiła się dla Urbana za ciasna. Choć na mundialu w Meksyku on i kilka innych gwiazd polskiej reprezentacji urodzonych w 1962 roku (Dariusz Dziekanowski i Ryszard Tarasiewicz) furory nie zrobili, zagraniczne zespoły chętnie widziały ich u siebie.
ZOBACZ WIDEO: Tak zachował się Santos. Zdradzamy kulisy
Jan Urban tak jak kilku jego kolegów z kraju wyjechał wraz z nadejściem przełomu politycznego w 1989 roku. W Osasunie Pampeluna Polak spędził pięć lat. W 168 ligowych meczach strzelił 49 goli. Dzisiaj na taki dorobek w La Liga stać byłoby chyba tylko Roberta Lewandowskiego. Urban był w tamtym czasie uważany za jednego najlepszych obcokrajowców biegających po hiszpańskich boiskach.
Johan Cruyff, idol Urbana z lat chłopięcych, chciał kupić go do Barcelony. Hiszpańskie media porównywały piłkarza stylem gry do lidera "Dream Teamu" z Katalonii, Duńczyka Michaela Laudrupa. Urbana z Pampeluny próbowały wyciągnąć także zespoły niemieckie: Werder Brema, VB Stuttgart i Kaiserslautern. Napastnik zbliżał się jednak do trzydziestki, dlatego odrzucił oferty z Niemiec i przedłużył kontrakt z Osasuną.
Kibice uwielbiali jego, a on uwielbiał ich oraz Pampelunę. Kiedy tylko Urban wypada z trenerskiej karuzeli w Polsce, natychmiast wraca do Baskonii. Kibice Osasuny uważają go za jednego z najlepszych zawodników powstałego w 1920 roku klubu. Raz nawet całą Pampeluną gruchnęła wiadomość, że jeden z idoli tego miasta został ciężko ranny przy okazji gonitwy byków. Jak się później okazało bolesny kontakt z bykiem rzeczywiście miał mężczyzna o nazwisku Urban, jednak pochodził on ze Szwecji.
Kibice w Pampelunie, Polsce i chyba nawet sam Urban najbardziej zapamiętają jednak 30 grudnia 1990 roku, kiedy to Osasuna przyjechała na Santiago Bernabeau. W składzie gospodarzy tacy wirtuozi futbolu jak Emilio Butragueno czy Hugo Sanchez. Na ławce trenerskiej legenda Alfredo di Stefano. Rywalem była Osasuna z Janem Urbanem w ataku. W przedostatnim dniu 1990 roku "Królewscy" zostali upokorzeni, przegrywając na własnym boisku 0-4. Kibice żegnali piłkarzy Realu gwizdami, by później oklaskiwać graczy z Pampeluny, a w szczególności jednego. Nazywał się Jan Urban i strzelił hat-tricka. Pierwszego i ostatniego w swojej bogatej karierze. Jedna z anegdot głosi, że skołowany po meczu di Stefano przez pomyłkę wszedł do autokaru Osasuny...
Spóźniony na ślub
Prywatnie Jan Urban jest bardzo skromnym i pobożnym człowiekiem. Ze swoją żoną Zofią, z którą są małżeństwem ponad trzydzieści lat, bardzo często odwiedza Jasną Górę. Na swój ślub piłkarz jednak... spóźnił się, ponieważ nie zdążył o czasie wrócić z meczu ligowego Zagłębia Sosnowiec. Od zawsze lubił wędkować. Żyjąc w Hiszpanii bardzo polubił wina, a szczególnie jedno - La Roja. Nawet nazwa ulubionego trunku związana jest z futbolem. "La Roja" to przecież pseudonim piłkarskiej reprezentacji Hiszpanii.
Kiedy przychodzi Urbanowi podjąć pracę trenera, zazwyczaj niestety musi opuścić Hiszpanię. Dwukrotnie dostawał szansę od ukochanej Osasuny. W latach 2006-2007 prowadził rezerwy baskijskiego zespołu, natomiast 3 lipca 2014 roku został ogłoszony trenerem pierwszej drużyny. Niestety klub właśnie spadł z wyśnionej przez Urbana La Liga. Wybrano Polaka, ponieważ wierzono, że ktoś, kto ma Osasunę w sercu, będzie w stanie zbudować zespół w oparciu o wychowanków znanych z prowadzenia rezerw.
O powrocie do La Liga nikt nie mówił, gdyż klub zmagał się z kłopotami finansowymi jak większość ekip w Hiszpanii. Gdyby były pieniądze, drużynę przejąłby pewnie ktoś bardziej utytułowany w roli trenera niż Urban. Osasuna skończyła kampanię 2014/2015 na siedemnastym miejscu i uniknęła spadku do Segunda Division B. Urban nie dokończył jednak sezonu w roli trenera. Został zwolniony 28 lutego. Obecnie zespół prowadzi Enrique Martin, a jego podopieczni zajmują trzecią lokatę w tabeli (stan na 13 listopada 2015 roku).
W Polsce Urban jako trener także notował wzloty i upadki. Zaczął 4 czerwca 2007 roku jako szkoleniowiec Legii Warszawa. Autorytet i charakter Urbana lepiej działał chyba na działaczy niż na piłkarzy, bowiem w ciągu trzech sezonów pod wodzą byłego gracza Górnika Zabrze, "Wojskowi" nie zdobyli mistrzostwa kraju. Jedynym sukcesem było wywalczenie Pucharu Polski w sezonie 2007/2008 i miano jedynej ekipy, która w tamtej kampanii pokonała w lidze Wisłę Kraków. Opinia publiczna żartowała, że piłkarze Urbana grają tak, jak mówi ich trener, czyli wolno i niewyraźnie. Niektórzy bardziej niż braku mistrzostwa z Legią nie mogą wybaczyć "odstrzelenia" do spółki z Mirosławem Trzeciakiem gracza, którego dziewięć lat później pragnąć będzie każdy klub na tej planecie. Aż dziw bierze, że napastnicy grający przed laty w lidze hiszpańskiej nie poznali się na talencie Roberta Lewandowskiego...
Powrót do Zabrza
30 maja 2012 roku Urban wrócił do Legii Warszawa. Klub, przed którym wzbraniał się rękami i nogami jako piłkarz, po raz drugi dał mu szansę jako trenerowi. W międzyczasie bohater tekstu nie osiągnął niczego. W Zagłębiu Lubin dopadło go to, co kilku innych kolegów po fachu: niezły materiał ludzki, dobre jak na polskie warunki pieniądze, duże apetyty i kiepskie wejście w sezon, który wiosną był ratowany już przez innego szkoleniowca. Epizodem w Polonii Bytom Urban chciał chyba pokazać, że nie jest panem trenerem brzydzącym się słabych, biednych klubów.
Sezon 2012/2013 stołeczny zespół skończył z podwójną koroną, jednak stylem nikt się nie zachwycał. 19 grudnia 2013 roku Urbana już w klubie nie było, gdyż gwoździem do jego trumny okazały się europejskie puchary. W pierwszym sezonie Legię dość szybko z Ligi Europy wyrzucił Rosenberg Trondheim. Rok później "Wojskowi" nie zachwycali w eliminacjach Ligi Mistrzów przeciw The New Saints i Molde. W Bukareszcie dzięki świetnej grze Dusana Kuciaka udało się zremisować 1:1. W rewanżu spanikowani gracze mistrza Polski przegrywali po dziesięciu minutach 0:2 i mogli pożegnać się z fazą grupową najbardziej elitarnych rozgrywek klubowych na świecie. Skończyło się na remisie 2:2 i ogromnym niedosycie. W Lidze Europy podopieczni Urbana przegrali pięć z sześciu grupowych meczów. Udało się wygrać tylko w ostatniej potyczce z Apollonem Limassol. Wcześniej Legia nie potrafiła nawet strzelić gola.
12 października 2015 roku Urban znowu zawitał jako trener tam, gdzie był bliski zawitania jako piłkarz. Szefostwo "Kolejorza" zatrudniło go w dużej mierze dlatego, że były gracz Osasuny jest urodzonym optymistą. Tej właśnie cechy brakowało przybitej szatni poznańskiej ekipy. Urbanowi udało się zdobyć z Lechem Superpuchar Polski.
Po Lechu przyszedł czas na Śląsk Wrocław, ale ta przygoda nie była owocna. Po roku Urban został zwolniony ze stanowiska i przez 3 lata pozostawał bez pracy. W maju 2021 roku został ogłoszony trenerem Górnika Zabrze, ale i w tym klubie nie zagrzał długo miejsca - na koniec sezonu 2021/2022 Jan Urban ponownie został bez pracy. Do tego klubu wrócił właśnie pod koniec marca. Ponowny debiut zaliczy w piątek podczas wyjazdowego starcia z Piastem Gliwice.
Sebastian Chrostowski, dziennikarz RetroFutbol.pl
Czytaj też:
Szok! Wielka gwiazda mogła zastąpić Michniewicza
Rosjanie zagrają na piłkarskich mistrzostwach świata? Mają pewien plan