Prawo serii działa - GKS zwycięski! - Relacja z meczu GKS Bełchatów - Śląsk Wrocław

Pojedynek dwóch zespołów, które w zeszłym sezonie plasowały się na wysokich pozycjach, miał być emocjonujący. I był, ale chyba tylko dla kibiców GKS Bełchatów, których klub łatwo i przyjemnie zainkasował trzy punkty, pokonując Śląsk Wrocław 2:0. Od samego początku wiadomo było, że wrocławianie będą chcieli przełamać złą passę i wywieźć punkty z Bełchatowa, a do tego potrzebna była determinacja, której u piłkarzy Ryszarda Tarasiewicza nie było widać.

Bełchatowianie przerwę na grę Reprezentacji postanowili wykorzystać na szlifowanie elementów taktycznych i schematów, rezygnując tym samym z rozgrywania meczu sparingowego.

Jak podkreślał trener Rafał Ulatowski, kiedy drużyna jest na fali wznoszącej, to nigdy nie wiadomo jak to będzie z formą po dwóch tygodniach przerwy. Obawy jednak się nie potwierdziły, bo już pierwsze udane rajdy Tomasza Wróbla pokazały, że defensywa Śląska nie stanowi tego dnia monolitu i każda wrzucona piłka w pole karne, sprawiała ogromne problemy piłkarzom z Wrocławia.

Efekt zdecydowanych ataków bełchatowian przyszedł już w 12 minucie, kiedy właśnie po pięknej akcji Wróbla, który w dziecinny sposób ograł Amira Spahicia, pociągnął wzdłuż boiska, dośrodkował, a głową piłkę do bramki skierował Maciej Korzym, który ubiegł Ivo Vazgecia.

Ten gol wyraźnie uspokoił piłkarzy GKS i zaczęli poczynać sobie oni coraz śmielej, a zawodnicy Śląska popełniali sporo błędów w ustawieniu, co sprawiało, że kolejne bramki wisiały w powietrzu. GKS jednak przyzwyczaił już swoich kibiców, że jak zdobywa pierwszy gola, to wcale nie próbuje za wszelką cenę dobić rywala.

Ta taktyka mogła się zemścić, bo Śląsk zanotował dziesięciominutowy zryw, po którym poukładał grę i próbował swoich szans w grze kombinacyjnej.

Najpierw strzał z dystansu w 23 minucie Krzysztofa Ulatowskiego obronił Łukasz Sapela, a potem swojej szansy szukał słaby tego dnia Sebastian Mila. Jednak to nie były strzały, które mogły zaskoczyć jakiegokolwiek golkipera w Ekstraklasie.

W 36 minucie wydawało się, że GKS straci Mariusza Ujka, który padł w polu karnym Śląska i długo nie mógł się podnieść. Wszystko wskazywało na to, że Ujek doznał kontuzji i musi opuścić plac gry, ale po raz kolejny piłkarz Bełchatowa pokazał silny charakter i

postanowił kontynuować grę.

Chwilę później za faul żółtą kartkę dostał Ulatowski i jak się później okazało, był to początek końca doświadczonego pomocnika wrocławian w tym spotkaniu.

W drugiej połowie obraz gry specjalnie nie uległ zmianie. GKS miał wynik i spokojnie czekał na swoje szanse, a Śląsk niby chciał, ale nie potrafił, tym bardziej, że jak tylko wrocławianie zbliżali się pod pole karne Sapeli, to na posterunku pojawiał się rozgrywający kapitalne spotkanie Dariusz Pietrasiak i stanowił skałę nie do przejścia.

W ekipie Śląska próbowali grać Łukasz Madej i Janusz Gancarczyk, który stoczył kilka twardych pojedynków z Markiem Szyndrowskim. Po jednym z takich starć, obrońca GKS musiał opuścić boisko na rzecz Grzegorza Fonfary.

Najgroźniej pod bramką GKS było jednak tylko w 47 minucie, kiedy mocny strzał głową Sebastiana Dudki mógł sprawić kłopot Sapeli. Ale nie sprawił i to było jedyne co Śląsk pokazał w tym meczu, bo po czerwonej kartce w 55 minucie dla Ulatowskiego, Śląsk nie był w stanie podnieść się z kolan.

W 70 minucie GKS dopełnił formalności i po centrze Wróbla z rzutu rożnego, gola zdobył Jakub Tosik, strzałem głową w samo okienko bramki Vazgecia.

Po tym golu mecz w zasadzie się skończył. GKS już nie musiał, a Śląsk już nie potrafił. Warte odnotowania jest również pojawienie się na placu gry Dawida Nowaka, który od maja po raz pierwszy zagrał w meczu ligowym. W 78 minucie zmienił on Korzyma, ale sposób gry GKS i zbyt mało czasu nie dały Nowakowi możliwości do zaakcentowania swojej obecności na boisku.

Pewnie oraz zasłużenie GKS Bełchatów pokonał Śląsk Wrocław i potwierdził teorię, że za trenera Ulatowskiego grają długimi seriami. A teraz nastał czas zwycięstw.

PGE GKS Bełchatów: Sapela - Szyndrowski (64' Fonfara), Pietrasiak, Lacić, Popek, Wróbel, Rachwał, Tosik (83' Gol), Małkowski, Ujek, Korzym (78' Nowak).

Śląsk Wrocław: Vazgec - Socha, Fojut, Pawelec, Spahić, Madej, Ulatowski, Dudek, Janusz Gancarczyk (86' Góral), Mila, Szewczuk (75' Biliński).

Żółte kartki: Szyndrowski (PGE GKS) oraz Ulatowski, Socha, Spahić (Śląsk).

Czerwona kartka: Ulatowski /55' za drugą żółtą/ (Śląsk).

Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom).

Widzów: 3000.

Źródło artykułu: