Zieloni przegrali przy Bułgarskiej, mimo że stworzyli kilka znakomitych sytuacji. Dotąd, po powrocie do PKO Ekstraklasy, nie potrafią punktować z rywalem zza miedzy, gdyż przeraźliwie brakuje im konkretów.
- Gratuluję Lechowi zdobycia trzech punktów i skuteczności. Będę trzymał za niego kciuki w Lidze Konferencji Europy. Jeśli chodzi o same derby, całkiem nieźle je zaczęliśmy, ale potem nie do końca realizowaliśmy założenia w pressingu. Dobrze to wyglądało w obronie niskiej, tyle że nie mieliśmy bronić nisko przez 90 procent czasu. Te proporcje miały być inne, bardziej zrównoważone - przyznał na konferencji prasowej Dawid Szulczek.
- W drugiej połowie to się poprawiło. Uważam, że odkąd jestem w Warcie, z perspektywy Lecha było to chyba najtrudniejsze spotkanie z nami. Postawiliśmy się mocno, użyłbym nawet słowa, że byliśmy równorzędnym rywalem, choć trochę więcej strzałów oddał Lech. Mieliśmy jednak dużo dogodnych okazji, zwłaszcza po przerwie. Przy stanie 1:0 było kilka takich szans i gdybyśmy którąś wykorzystali, to przy remisie Lech byłby bardziej nerwowy i pewnie bylibyśmy w stanie wywieźć punkty - dodał opiekun zielonych.
ZOBACZ WIDEO: Polak rozpalił dyskusję. Mocna odpowiedź
Czego zatem brakuje Warcie, by oprócz zbierania pochwał, wreszcie przestała przegrywać derby? - Jestem dumny z tego jak funkcjonowała drużyna, lecz na tych wielkich stadionach trochę brakuje nam odwagi. Gdy już puszcza trema, wygląda to zdecydowanie lepiej. Ten mecz pokazał, że się rozwinęliśmy. Jeśli jednak chcemy urywać punkty Lechowi, musimy poprawić skuteczność.
- Tempo rozwoju drużyny i naszego klubu nie jest tak wysokie, jak wskazuje tabela. Pracujemy natomiast mocno, żeby w końcu nadeszło spotkanie, w którym z Lechem wygramy. Uważam, że nie mamy problemu mentalnego. Różnica jest taka, że jeśli u nas pojawia się zawodnik, który gra na wysokim poziomie, tak jak w derbach Kajetan Szmyt, to za chwilę go nie ma. Takie jest nasze miejsce w łańcuchu pokarmowym - zaznaczył Szulczek.
Możliwości to jedno, lecz po przerwie Warta w ogóle nie odstawała od Lecha. To efekt rozmów w szatni. - Nie zdradzę, co powiedziałem wtedy moim piłkarzom, bo i tak nikt by tego nie zacytował. Brakowało nam po prostu odwagi. Nie mamy przecież nic do stracenia. Nic wielkiego by się nie stało, gdybyśmy nawet wysoko przegrali. Przetrawilibyśmy to, potem byśmy się zregenerowali i grali dalej. Jednak gdybyśmy urwali punkty w derbach, zostałoby to zapamiętane - zakończył.