Rozumie, dlaczego Lewandowski to bohater narodowy. "Wielki piłkarz"

Getty Images / Eric Alonso / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Eric Alonso / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

- Lewandowski jest dla was kimś takim, kim dla nas Verstappen - mówi Sander Westerveld w rozmowie z WP SportoweFakty. Były bramkarz Liverpoolu jest nie tylko pod wrażeniem popisów "Lewego", ale też... formy Artura Boruca!

Część polskich kibiców może pamiętać nazwisko Sandera Westervelda z okresu, gdy Jerzy Dudek wyrastał na bohatera Liverpool FC. To właśnie transfer polskiego bramkarza zmusił Holendra do odejścia z Anfield Road i naznaczył jego karierę. Niedawno Westerveld był gościem na premierze serialu "Max Verstappen: Anatomia mistrza", co było okazją do rozmowy 48-latkiem.

Lewandowski i Verstappen bohaterami narodowymi

Zdaniem Holendra, aktualny mistrz świata Formuły 1 ma wiele wspólnego z... Robertem Lewandowskim. - Rozumiem, dlaczego Robert jest u was bohaterem narodowym. To wielki piłkarz. Tak samo Verstappen jest numerem jeden w Holandii. To w tej chwili najbardziej utytułowany sportowiec w kraju - mówi nam Westerveld.

O ile Polska w swojej historii nie mogła zbyt często pochwalić się piłkarzami odgrywającymi kluczowe role w najlepszych klubach na świecie, o tyle w przypadku Holandii jest inaczej. Mimo to, Westerverld uważa, że obecnie Max Verstappen przerasta popularnością gwiazdy holenderskiego futbolu.

ZOBACZ WIDEO: Kanonada w Liverpoolu! Arsenal traci zwycięstwo. Cudowny występ bramkarza

- Nikt wcześniej nie był tutaj mistrzem świata F1. Z piłkarzy mamy van Dijka w Liverpoolu czy de Jonga w Barcelonie, ale to nie są zawodnicy pokroju van Bastena czy Cruijffa, którzy przed laty byli bohaterami narodowymi - analizuje były bramkarz.

- Sytuację w naszym kraju można nazwać "Verstappenomanią". Tak samo w Holandii przed 10 laty nikt nie wiedział, czym jest dart, a teraz mamy sukcesy w tym sporcie i wszyscy nagle rzucają lotkami w tarczę. Formuła 1 jest nowym sportem dla Holendrów, działa na nich efekt świeżości. To widać chociażby po wyścigu w Zandvoort, który przez lata był nieobecny w kalendarzu. Tor jest pełen ludzi - dodaje.

Równocześnie Westerverld jest przekonany, że wychowanie przyszłej gwiazdy futbolu, która zaistnieje na światowym topie, jest znacznie trudniejsze. - Masz więcej chętnych do grania i to od dzieciaka, musisz przebić się przez większe sito, jest więcej szczebli do pokonania. Dlatego mimo wszystko myślę, że trudniej zostać najlepszym napastnikiem na świecie, niż mistrzem świata F1 - ocenia.

"Boruc? On jeszcze gra?"

Zanim Westerveld pojawił się w Amsterdamie na premierze nowego serialu wyprodukowanego przez Viaplay, miał okazję zagrać w meczu legend Liverpoolu i Celtiku. - Grałem tam z Jurkiem Dudkiem. To było spotkanie legend, a na trybunach pojawiło się 50 tys. kibiców. Możecie to sobie wyobrazić. Każdy z nas zagrał po połowie - mówi Holender, który po latach nie żywi urazy do Polaka, iż ten wygryzł go z bramki "The Reds".

- Dudek trafił do Liverpoolu, gdy mi przyszło z niego odchodzić. Mieliśmy okazję trenować przez kilka miesięcy. Znałem go wcześniej z Holandii i jego gry dla Feyenoordu. Znam też oczywiście Leo Beenhakkera, który był trenerem reprezentacji Polski, ale nie kojarzę, abym miał okazję kiedykolwiek grać albo być w Polsce. Zróbcie jakiś wyścig F1 uliczny, to przyjadę do was - zapowiada Westerveld.

Holender zapytał nas natomiast o.... Artura Boruca. Były polski bramkarz miał błysnąć formą w meczu legend, co zwróciło jego uwagę. - On jeszcze gra? Bo byłem pod wrażeniem jego formy! Świetnie się trzyma - ocenia Westerveld.

Sytuacja Holandii? Bez paniki

Chociaż Sander Westerveld miał dość udaną karierę piłkarską, to nigdy nie zrealizował się w reprezentacji swojego kraju. Wynikało to z faktu, że Holender trafił na okres, gdy między słupkami "Oranje" rządził i dzielił Edwin van der Sar. Dlatego przełożyło się to na ledwie sześć występów w narodowym trykocie w latach 1999-2004.

Westerveld śledzi jednak poczynania młodszych kolegów i ostatnia porażka z Francją 0:4 na otwarcie eliminacji mistrzostw Europy 2024 nie zmartwiła go. - Mieliśmy pecha, bo kilku piłkarzy było niedostępnych z powodu zatrucia pokarmowego, inni leczyli kontuzję. Kiepsko zaczęliśmy eliminacje, ale też graliśmy przeciwko drugiej najlepszej ekipie na świecie. Mogliśmy przegrać 0:1, mogliśmy przegrać 0:6 - ocenia były piłkarz.

Holender zaznaczył, że selekcjoner Ronald Koeman po raz drugi odpowiada za wyniki kadry i wcześniej radził sobie dość dobrze, a obecnie "w większości ma do dyspozycji tych samych zawodników". Dlatego Westerveld jest spokojny o awans reprezentacji na EURO 2024.

- Przegraliśmy z Francją, co ostatecznie nie jest dużym problem. Wygraliśmy kolejny mecz z Gibraltarem, może nie 10:0, ale 3:0. To są trzy punkty i to najważniejsze. Wciąż mamy szansę na drugie miejsce w grupie, a to wystarczy, by awansować na EURO 2024. Bez paniki w tej chwili. Jeśli wszyscy będą zdrowi, to pokonamy Grecję, Irlandię i może nawet Francję u siebie - podsumowuje.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Hiszpańskie media zawiedzione Barceloną. Piszą o Lewandowskim
"Runęło". Robert Lewandowski w ogniu krytyki

Komentarze (18)
avatar
LewanKRÓLgooolski
13.05.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
he he he a ten trol adela to ten sam co trol Ires he he he. Troluje pod różnymi nickami hehehe Atakuje zwykle Roberta Lewandowskiego ale zdarza mu się obrażać Kubackiego, Stocha, Zmarzlika czy Czytaj całość
avatar
Adela Rozen
14.04.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
he he he ,a drugi "bohater" Kuczery to pewnie Bob Kibicki... 
avatar
korn
12.04.2023
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
ma zle wiadomosci Lewy podzielil Polakow na pol a duza czesc wkladu ma w tym podziale najpiekniejsza,najmadrzejsza poprostu Diana-Ania 
avatar
Nie dałem się zaszczepić
12.04.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czy się to komuś podoba czy nie to gość powiedział prawdę. 
avatar
Roman S
12.04.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Piłkarz wspaniały , cudowny, najlepszy nasz piłkarz ...Ale to już było i się już skończyło...