Joan Gaspart pracował w Barcelonie od 1978 roku. Przez 22 lata był wiceprezesem klubu, a w latach 2000-2003 prezesem.
Uczestniczył w wielu głośnych transferach do klubu, jak na przykład Diego Maradony, Romario, czy Ronaldo. Z kolei za największy cios, jaki sam otrzymał, uważa odejście Luisa Figo do Realu Madryt.
Niemal 79-letni obecnie Gaspart wciąż jest bardzo aktywny. Działa w hiszpańskiej federacji, pozostaje też zagorzałym fanem Barcelony.
I jak wielu kibiców Dumy Katalonii bardzo chciałby powrotu Leo Messiego. Tylko co by to oznaczało dla Roberta Lewandowskiego? WP SportoweFakty zapytały o to katalońskiego działacza. Były prezes Barcelony opowiedział nam też o najtrudniejszych transferach, jakie przeprowadził. Niektóre nadawałyby się na scenariusz sensacyjnego filmu!
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Coraz więcej mówi się o powrocie do Barcelony Leo Messiego, ale chciałbym zacząć od Roberta Lewandowskiego. Jak pan ocenia jego pierwsze miesiące w tym klubie?
Joan Gaspart, wiceprezes Barcelony w latach 1978-2000, prezes klubu w latach 2000-2003: Bardzo dobrze. Powiem to jeszcze raz: bardzo dobrze. Barcelona pozyskała nie tylko świetnego piłkarza, ale i super człowieka. Lewandowski przekonał nas tu wszystkich nie tylko na boisku, od samego początku, ale dał się poznać z dobrej strony jako osoba. A to też ma duże znaczenie.
Początek Lewandowski faktycznie miał znakomity. Ale nie ukrywajmy - ostatnio idzie mu słabo.
Jednak wciąż jest najlepszym strzelcem La Liga, a to wcale nie jest takie łatwe. Poza tym widzę go jako piłkarza, który jednak pracuje w dużej mierze dla zespołu. A pomoc drużynie nie zawsze sprowadza się tylko do strzelania goli.
Jeśli Lewandowski w danym momencie nie strzela, to i tak pomaga kolegom. Tworzy im przestrzenie, ściąga na siebie uwagę obrońców. No i asystuje. Nie zapominajmy też o tym, że ostatnio mamy w zespole kontuzje, które też mają wpływ na Roberta. Mówię tu o Pedrim czy Dembele. A jeszcze jak się okazuje, ostatni mecz Robert grał z bólem pleców.
No właśnie. To dobrze, bo Lewandowski pokazuje, że chce pomóc klubowi, czy źle, bo mógł tylko pogorszyć stan swojego zdrowia?
Tak po prostu czasem bywa, że grasz mimo że coś ci dolega. Zapewne oszacowano wszelkie możliwości, czy jest ryzyko pogłębienia urazu... Skoro Robert zagrał, to znaczy, że uznano, że nie ma wielkiego niebezpieczeństwa na coś poważniejszego.
Zna pan ten klub jak mało kto, widział pan wielu napastników w jego barwach. Zapytam wprost: jak zareagują kibice, jeśli tych goli "Lewego" wciąż będzie mało? Presja będzie coraz większa, czy jak mówią niektórzy: Barcelona to taki klub, który stara się pomagać swoim?
Lewandowski jest wielkim piłkarzem i wierzę, że sobie poradzi. To że strzela mniej, można wytłumaczyć na kilka sposobów. Jak mówiłem, kontuzje tych, którzy mogą mu pomagać podaniami, gra Roberta z urazem... Czasem takie okresy się po prostu napastnikom zdarzają. Osobiście jednak nie widzę powodów do paniki.
[b]W ostatnich dniach coraz więcej mówi się o powrocie Leo Messiego do Barcelony. Z pańskich wypowiedzi wynika, że jest pan entuzjastą tego pomysłu.
[/b]
Oczywiście, że tak. Bo tu jest jego dom. Leo Messi to legenda Barcelony i jego powrót byłby czymś wspaniałym.
[b]Też tak uważam. Pytanie, czy nie boi się pan, że jednak "podkradną" go Arabowie? Czytam, że oferują mu ponad 300 mln euro za sezon.
[/b]
Na końcu to będzie decyzja Messiego. Jeśli zadecyduje sercem, to wróci do Barcelony. Gdyby natomiast miała decydować ekonomia, to wiadomo, że Barcelona, wciąż będąca w trudnej sytuacji, nie jest mu w stanie zaoferować nawet zbliżonych warunków do tego, co może dostać w kilku innych miejscach. Natomiast tak, jestem zdecydowanie za tym, aby wrócił do nas.
Ale co wtedy z Lewandowskim? Będzie w klubie miejsce dla nich obu?
Jeśli Leo wróci, to nie mam wątpliwości, co będzie z Lewandowskim.
To znaczy?
Robert sam powiedział w wywiadzie, że chciałby zagrać z Messim, że tu jest dom Leo. Według mnie sprawa jest bardzo prosta: to dwaj wielcy piłkarze. A wielcy gracze mają to do siebie, że potrafią się ze sobą dogadać.
Powiem tak: bardzo chętnie zobaczę ten duet w akcji w barwach Barcelony. I jeszcze jedno: dla mnie oni są kompatybilni, uzupełniający się. Przecież patrząc na pozycje, to nie jest jeden do jednego. Messi nie jest dziewiątką jak Robert. Według mnie mogą bardzo dobrze współpracować.
Czytałem jednak doniesienia części hiszpańskiej prasy, że jeśli Messi wróci, to klub rozważy sprzedaż Lewandowskiego. Wierzy pan w taki scenariusz?
Absolutnie nie! A jeżeli ktoś w Polsce w to uwierzył, to śpieszę powiedzieć jasno: nie martwcie się. Robert Lewandowski w przyszłym sezonie wciąż będzie piłkarzem Barcelony. A jeśli w parze z Messim, to tym bardziej się ucieszę!
Na boisku faktycznie może być tak, że dobrze będą współpracować. Ale poza nim? Teraz to Lewandowski jest największą gwiazdą klubu. Nie ma jednak wątpliwości, że powrót Messiego sprawiłby, że Robert znajdzie się w jego cieniu.
Ale mówiłem już wcześniej, że Lewandowski zyskał w Barcelonie uznanie nie tylko tym, jakim jest piłkarzem, ale też jakim jest człowiekiem. To według mnie też miałoby w tej sprawie znaczenie. W sensie: Lewandowski nie miałby problemu z powrotem Leo. I jeszcze raz: sam to wyraźnie podkreślił.
Nie sposób, korzystając z okazji, nie sięgnąć trochę do historii. Jako działacz Barcelony uczestniczył pan w wielu transferach. Który był najtrudniejszy?
Wiele z nich było bardzo trudnych. A wiesz dlaczego? Bo często kupowaliśmy piłkarzy, którzy bardzo wiele znaczyli dla klubu, z którego ich pozyskiwaliśmy. To często powodowało frustrację, złość, a nawet agresję, zwłaszcza kibiców. Pamiętam na przykład, że gdy kupowaliśmy Diego Maradonę, to hotel opuszczaliśmy pod ochroną policji. Bo wściekli fani Boca Juniors już na nas czekali na zewnątrz. I niezbędna była eskorta.
A ile prawdy jest w tym, że, aby "podpisać Ronaldo", przebrał się pan za kelnera?
To prawda! Choć tyle lat już minęło od tej sztuczki. Chodziło o to, że mieliśmy już umowę z PSV, ale nie było jeszcze podpisu Ronaldo na indywidualnym kontrakcie. A był zapis, że jeśli do danego momentu Ronaldo nie podpisze, to umowa z klubem przestaje obowiązywać.
Problem polegał na tym, że druga strona się rozmyśliła i nie chciała dopuścić do konsumpcji transferu. A Ronaldo przebywał wtedy na zgrupowaniu reprezentacji Brazylii. Próbowałem się dostać do niego z kontraktem, ale bardzo solidni ochroniarze to uniemożliwiali. Po kilku nieudanych próbach w hotelu zastosowałem fortel: przebrałem się za kelnera i dopiero wtedy przebiłem się do jego pokoju. Z Coca-Colą na tacy i umową w kieszeni.
[b]Faktycznie, filmowa historia. A korzystając z okazji dopytam: czy próbował pan kiedyś "podpisać" jakiegoś polskiego piłkarza? Bo fakty są takie, że Robert Lewandowski jest pierwszym Polakiem w Barcelonie…
[/b]
Szczerze mówiąc, nie przypominam sobie.
Z tego co wiem, to Barcelona zabiegała kiedyś o Zbigniewa Bońka.
A możliwe! Po prostu nie da się wszystkiego pamiętać po tylu latach.
To na koniec zapytam pana o przyszłość klubu: nad Barceloną wisi afera z sędziami, klub musi się wyprowadzić z Camp Nou na czas remontu, sytuacja finansowa wciąż jest ciężka. W jakich kolorach pan to widzi?
Barcelona sobie poradzi! Podjęto sensowne działania naprawcze, przebudujemy w ciągu 1,5 roku nasz dom, a potem tu wrócimy. Tak to jest: jeśli jesteś wielki, to nie wszyscy cię kochają, są tacy, którzy kochają cię mniej. Ale na przekór wszystkim kłopotom, wiem, że Barcelona da sobie radę!
Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty
Lewandowski przyznał co mu dolega
Lewandowski chciał zrezygnować z gry w kadrze!