Już w czwartek o 21:00 Lech Poznań zagra jeden z najważniejszych meczów od kilkunastu lat. Kolejorz w tym roku zachwyca w Lidze Konferencji Europy. W ćwierćfinale będzie miał jednak bardzo trudne zadanie. Zmierzy się z Fiorentiną.
- Wierzę w to, że ten dwumecz zakończy się szczęśliwie dla poznaniaków - mówi były reprezentant Polski Piotr Czachowski, który jest dziennikarzem Eleven Sports specjalizującym się we włoskiej piłce.
- Szanse oceniam na 65 proc. do 35 dla Fiorentiny. Pamiętajmy, że to jest dwumecz. W europejskich pucharach wszystko może się zdarzyć. Tak naprawdę wystarczy jeden słabszy dzień. To da się poczuć, ale trzeba umieć wykorzystać - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niecodzienne ogłoszenie szczęśliwej nowiny
Jak Feniks z popiołów
W tym roku przez większą część sezonu klub z Toskanii mocno zawodził. Viola miała sporo problemów i przegrywała z niżej notowanymi rywalami. W efekcie bardziej prawdopodobne było to, że będą musieli się bronić przed spadkiem z Serie A, zamiast walczyć o coś poważnego.
Jednak wiosna to dla Fiorentiny wspaniały czas. W ostatnich kolejkach ograli walczące o medale Milan i Inter. A co więcej, notują wspaniała serię meczów bez porażki. Ostatni raz piłkarze Violi schodzili pokonani 12 lutego - ponad dwa miesiące temu.
- Fiorentina to drużyna, która odnalazła swoje DNA zgubione na jesieni. Trener Italiano pracował mocno, by wyprowadzić ich z kryzysu. Ostatnie tygodnie to pasmo sukcesów. Dominacja po stronie przyjezdnych będzie duża - ocenia Czachowski.
- Na środku obrony grają Biraghi i Dodo, którzy obaj świetnie współpracują z ofensywnymi formacjami. Asekuracja ze strony Ambrabata i Mandragory na pewno się pojawi. W ataku Gonzalez, Cabral, Bonaventura czy Saponara to zawodnicy, którzy wiedzą, jak obsłużyć partnera, który jest na lepszej pozycji, wiedzą, kiedy oddać strzał - przyznaje.
Na to będzie można liczyć?
Jest jednak jeden, bardzo ważny klucz do ewentualnego sukcesu poznańskiej drużyny. Boczni obrońcy Fiorentiny często lubią angażować się w akcje ofensywne. Można to wykorzystać. Zwłaszcza, że na skrzydłach polska ekipa ma m.in. znajdującego się w znakomitej formie Michała Skórasia.
- Lech musi szukać szansy w zespołowości. Musi wykorzystać boczne sektory boiska. Tam Kolejorz ma silne punkty, a także rywale mają niewielkie problemy. Podczas wyprowadzenia piłki przy pressingu Lech będzie mógł przejąć piłkę. Nie można jednak się spóźniać. Trzeba szukać swojej szansy także w kontrataku - twierdzi Piotr Czachowski.
Jednocześnie były reprezentant Polski zauważa, że Fiorentinie daleko to tej znakomitej drużyny z najlepszych lat. Polacy nie stoją na straconej pozycji.
- Grając przed własną publiką Lech musi szukać szansy. Jak próbować to w Poznaniu, a nie we Włoszech. Jeśli Kolejorz zagra dobrze, mądrze, rozsądnie, to będzie miał swoje szanse. Fiorentina to nie jest wielka drużyna - ocenia.
Włochów może zgubić także... pycha. Po wylosowaniu Lecha Poznań w Italii zapanowała euforia. Część tamtejszych dziennikarzy pisze w tonie, jakby półfinał Fiorentina miała już zapewniony. Mało kto boi się polskiej drużyny, która uzyskała najlepszy rezultat w Europie od kilkunastu lat.
- W prasie włoskiej panuje zadowolenie, że Fiorentina trafiła najlepiej, jak mogła. Trzeba się z tym zgodzić, bo dawno nie wiedzieliśmy tak dobrej polskiej drużyny w europejskich pucharach. Sam ćwierćfinał jest sporym sukcesem. Trzeba docenić ten już ten wynik - kończy Piotr Czachowski.
Czytaj więcej:
Hiszpanie pewni awansu Realu Madryt. Tak komentują zwycięstwo z Chelsea