Burza w Barcelonie. Laporta grzmi: Niektórzy nie mogą znieść roli Barcelony

Trwa burza związana ze sprawą opłacania przez FC Barcelonę Jose Marii Enriqueza Negreiry. Na specjalnej konferencji prasowej zarzuty odpierał Joan Laporta. Prezydent FC Barcelony przyjął taktykę oblężonej twierdzy.

Bartłomiej Bukowski
Bartłomiej Bukowski
Joan Laporta Getty Images / David Ramos / Na zdjęciu: Joan Laporta
W połowie lutego dziennikarze hiszpańskiego "Cadena SER" ujawnili kolejny skandal z udziałem FC Barcelony. Kataloński klub przez lata opłacać miał Jose Marię Enriqueza Negreirę, pełniącego funkcję wiceprezydenta Komitetu Sędziowskiego RFEF (więcej TUTAJ).

I choć hiszpański urząd skarbowy nie znalazł żadnych dowodów obciążających Barcelonę, to oddzielne śledztwo postanowiła wszcząć prokuratura, a także UEFA. - Moim zdaniem jest to jedna z najpoważniejszych spraw w piłce nożnej, jakie kiedykolwiek widziałem - mówił Aleksander Ceferin (więcej TUTAJ).

W poniedziałek sprawę, na specjalnej konferencji prasowej, wyjaśniał natomiast prezydent Barcy - Joan Laporta.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niecodzienne ogłoszenie szczęśliwej nowiny

Antybarceloński spisek

Konferencję rozpoczęła przemowa Laporty, która w zasadzie w całości koncentrowała się na udowodnieniu spisku, mającego zniszczyć Barcelonę oraz odsunięciu winy od samego klubu.

- To tematy, które nie powinny być odpowiedzialnością obecnego zarządu - zaznaczył na wstępie Laporta.

- Dla nas to jasne, że była to kampania mająca na celu zaszkodzenie reputacji FC Barcelony. Zleciliśmy dochodzenie zewnętrznej firmie, aby przejrzystość była maksymalna - podkreślił prezydent klubu.

W wyniku wspomnianego dochodzenia zebrano 629 raportów sędziowskich, 43 raporty wideo. - Dochodzenie zostało wszczęte i wyjaśniono nam, że nic nie zrobiliśmy, aby zostać ukaranym przez wymiar sprawiedliwości, prawdziwa robota została wykonana. Teraz musimy pozwolić sprawiedliwości wykonać swoją pracę. Jestem przekonany, że Barca zostanie oczyszczona z wszelkich zarzutów - przekonywał Laporta.

Co więcej, Hiszpan zapowiedział również, że jego klub może domagać się zadośćuczynienia: - Zastrzegamy sobie prawo do żądania odszkodowania. To odszkodowanie może być astronomiczne.

Cynizm Realu

W dalszej części swojej mowy Laporta skupił się na uświadamianiu, jak złym klubem jest Real Madryt.

- Real to klub faworyzowany przez decyzje sędziowskie. Przez dekady szefami komitetów zostawali byli socios lub byli dyrektorzy Realu - grzmiał.

- Dołączenie do sprawy Realu Madryt, który mówi, że czuje się atakowany, to bezprecedensowy przykład cynizmu. Mam nadzieję, że ten proces ich zdemaskuje - dodawał.

- Niektórzy u władzy nie mogą znieść tego, że Barca stoi na straży katalońskości. Chcą zniszczyć jeden z emblematów Katalonii, jakim jest FC Barcelona - dodał Laporta.

Oberwało się również prezesowi La Liga - Javierowi Tebasowi. - To wszystko odbywa się w czasie, gdy pracujemy na rzecz europejskiego modelu rozgrywek, który ma na celu wzmocnienie klubów. Prezes La Ligi skorzystał z okazji, aby zachęcić ligę do przyłączenia się do publicznego linczu - stwierdził szef Barcy.

Zwykła usługa

Po zakończeniu mowy Laporty, pytania zaczęli zadawać dziennikarze. Jednym z pierwszych było rzecz jasna to, jak Barcelona wytłumaczy fakt przelania łącznie ponad 7 mln euro na rzecz Negreiry.

- Trzeba wziąć pod uwagę, że ta suma wypłacana była przez 18 lat, nie w ciągu roku. To była płatność za raporty techniczne, a wiemy, że wszystkie kluby robią to samo. Ceny rosną natomiast z biegiem lat.

- Przejęliśmy tę usługę w 2003 roku. Był przegląd wszystkiego i zobaczyliśmy, że to było techniczne doradztwo sędziowskie. Uznaliśmy, że jest to okazja, aby mieć te raporty od osoby, która ma odpowiednią jakość, aby je zrobić. Była to usługa, która z czasem została rozszerzona. Jeśli byś zapytał, co byśmy zrobili teraz... Teraz mamy obszar Compliance. Ja bym kazał zobiektywizować to świadczenie usług - tłumaczył Laporta w odpowiedzi na pytanie o potencjalny konflikt interesów.

Kolejną kwestią, która mocno interesuje fanów na całym świecie, to śledztwo UEFA i potencjalne kary ze strony europejskiej federacji.

- Nie sądzę, by UEFA przyłączyła się do tego linczu bez osądu z niektórych stron. To nie będzie miało miejsca. Byłoby to bezprecedensowe. Akceptuje się fałszywe założenia i UEFA o tym wie. Zdolność do dialogu z UEFA istnieje pomimo różnicy zdań w innych kwestiach - skomentował Laporta teorie o ewentualnym wykluczeniu Barcy z europejskich pucharów.

Na koniec Laporta podkreślił, że zamierza do końca walczyć o dobre imię klubu. - Jako Barcelonista, i z racji mojego stanowiska, moim obowiązkiem jest działanie w obronie honoru klubu. Czuję się na siłach, by bronić go w tej sprawie i w wielu innych. Jeśli przyjdą po mnie, niech przyjdą. W tym przypadku nie ma takiej możliwości. To byłoby nierozsądne. Istnieje interes w przejęciu klubu, aby był on kontrolowany i zarządzany przez łagodniejszych od nas, bardziej protekcjonalnych ludzi. Nie jesteśmy ulegli i służalczy wobec fałszywych hipotez i podżegaczy oraz tych, którzy chcą zaszkodzić klubowi - zapewnił.

Bartłomiej Bukowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Hiszpanie już tego nie ukrywają o Lewandowskim. "Ten problem trzeba rozwiązać"[h2]- Tak źle nie było od 15 lat. Zatrważające, co dzieje się z Barceloną[/h2]

Kibicuj Lewemu i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×