[tag=545]
[/tag]Lech Poznań do Florencji przyjechał skazywany na kolejną porażkę z wyżej notowanym rywalem. O odrobieniu strat przed pierwszym gwizdkiem strach było nawet mówić. Zespół mistrza Polski potrzebował aż czterobramkowego zwycięstwa.
Nadzieja mogła pojawić się, gdy poznaliśmy skład gospodarzy. Ten bowiem, szczególnie w środku defensywy, nie był zestawiony optymalnie. Wystarczyło wykorzystać brak zgrania piłkarzy, którzy wyszli w pierwszej jedenastce gospodarzy.
Bardzo szybko udało się ten aspekt wykorzystać. Konkretnie zrobił to Afonso Sousa, który ostatnio znajduje się w naprawdę bardzo dobrej dyspozycji. Już po 10 minutach Kolejorz prowadził 1:0 i przybliżył się nieco do ewentualnego odrobienia strat.
Sousa doskonale odnalazł się w polu karnym Violi. Piłka spadła idealnie tam, gdzie ustawiony był młody Portugalczyk. Doskonale wyszkolony technicznie piłkarz precyzyjnym, dosyć lekkim strzałem zmieścił piłkę w okienku bramki Fiorentiny.
Druga połowa przyniosła kolejne chwile szczęścia dla obecnych na stadionie kibiców mistrza Polski. W 64. minucie kopnięty w polu karnym gospodarzy był Michał Skóraś. Początkowo sędzia nie podyktował "jedenastki", ale po obejrzeniu wszystkiego na monitorze wskazał na "wapno".
Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Kristoffer Velde, który w europejskich pucharach zmienia się w naprawdę dobrego piłkarza. Taką też wersję Velde zobaczyliśmy gdy podszedł do stałego fragmentu gry. Norweg zmylił bramkarza i podwyższył wynik na 2:0. Do szczęścia brakowało jednego gola.
Czytaj także:
Największa trauma Roberta Lewandowskiego. "To wciąż boli"
Absurd na MŚ. Szef FIFA wystawił Katarowi laurkę
ZOBACZ WIDEO: To kryzys Roberta Lewandowskiego. "Nie ma już czego ukrywać"