Zawodnicy Legii Warszawa wycierpieli ten puchar. Od szóstej minuty grali bez jednego zawodnika, bo po faulu przed polem karnym czerwoną kartką został ukarany Yuri Ribeiro. Choć od tamtej pory Legia musiała radzić sobie w osłabieniu, to dotrwała do dogrywki, a w rzutach karnych pokonała Raków Częstochowa.
- Z czasem Raków zaczął dochodzić do sytuacji. Inaczej być nie mogło - przyznaje Kosta Runjaić, trener zwycięzców. - Ten mecz był obciążający dla psychiki zawodników. Wprowadziliśmy obrońcę pod koniec pierwszej połowy, do tego momentu było zamieszanie w naszej grze. Potem przeorganizowaliśmy się, zagęściliśmy środek pola i nie daliśmy rywalowi szans na pokazanie pełni możliwości - dodaje.
Szósta seria jedenastek wyłoniła zwycięzcę. W niej pomylił się Mateusz Wdowiak, a dobrą obroną wykazał się bramkarz Kacper Tobiasz. Po jego paradzie Legia wygrała konkurs rzutów karnych 6:5. Został on też wybrany zawodnikiem meczu.
- Wyciągnął nam kilka świetnych piłek - chwali go trener. - Pokazaliśmy hart ducha i kolektyw. Drużyna twardo się postawiła, a w rzutach karnych potrzeba było nieco szczęścia. Mieliśmy je - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: Nieprawdopodobne sceny. Cieszył się z gola ze środka boiska, a po chwili...
Trener Legii nie pudrował rzeczywistości. Po meczu nie wybielał siebie ani piłkarzy i nie dyskutował z tymi, którzy mocno skrytykowali grę jego drużyny i rywali. Zdradził też, że napięta atmosfera między rywalami trwała jeszcze długo po zakończeniu spotkania.
- Ten mecz nie był ucztą dla koneserów, był brzydki. Wiązało się to m.in. z decyzją o czerwonej kartce, potem było kilka spięć między piłkarzami i trenerami. Omówimy to między sobą. Nie była to reklama piłki nożnej. Jeszcze tuż przed konferencją dochodziło do utarczek słownych - zdradza Runjaić.
Niemiecki trener odniósł się też do swojego spięcia z Markiem Papszunem. Już przed przerwą skoczyli do siebie tuż obok linii autowej. Zostali za to ukarani żółtą kartką.
- Takie rzeczy zdarzają się pod dużym napięciem. Od początku meczu ludzie na ławce Rakowa głośno komentowali każdą decyzję sędziego. Po czerwonej kartce to eskalowało. Wtedy uznałem, że muszę zainterweniować, bo zaczęło mi to przeszkadzać. Pomyślałem, że warto też dolać oliwy do ognia, by spotęgować motywację u piłkarzy. Wiem, że takie sceny nie są najlepszą częścią meczu, ale po wszystkim spojrzeliśmy sobie w oczy, a trener mi pogratulował - wyjaśnia Niemiec.
Po pokonaniu Rakowa Legia po raz 20. zdobyła Puchar Polski.
Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj też:
"To mogłem zrobić lepiej". Trener zabiera głos po porażce
"Nie do oglądania". Lawina komentarzy po tym, co stało się w finale