- Inwektywy powinien zastąpić dialog. Rozsądni kibice powinni spacyfikować garstkę oszołomów, przy byle okazji obrażających człowieka, którego 30 lat temu ich ojcowie byli skłonni całować po stopach. W PZPN wiele jest do naprawy, ale Lato jest prezesem dopiero od 10 miesięcy. W tak krótkim czasie nie da się zauważyć efektów jego pracy. Cały czas jednak wypomina mu się wysoką pensję. W zasadzie jest to jedyny powód, dla którego jest krytykowany - uważa Koźmiński.
Ostatnio zarzuty, że PZPN trwoni pieniądze są coraz częstsze. - Kasę związku najmocniej nadszarpnął były trener reprezentacji Leo Beenhakker. Wybudował mur wokół kadry, jeździł na drogie zgrupowania do Niemiec i RPA, a prezes PZPN dla świętego spokoju zgadzał się na to. Był ogólnonarodowy śpiew: "Leo, Leo, Leo", a my robiliśmy wiele rzeczy, bo byliśmy zaszczuci. Michał podpisał ten nieszczęsny kontrakt w cztery oczy i do dziś pluje sobie w brodę. Wymyśliliśmy tego Leo, żeby odwrócić uwagę od korupcji i nagonki na PZPN. To nam się udało. Do pewnego stopnia, bo ostatni rok to była katastrofa - przyznał były rzecznik związku w rozmowie z Przeglądem Sportowym.