Łukasz Piszczek po odejściu z Borussii Dortmund, gdzie ostatnio był członkiem sztabu szkoleniowego, wrócił do gry w LKS-ie Goczałkowice, który występuje na czwartym poziomie rozgrywkowym. Dla niektórych powrót jednego z najlepszych polskich piłkarzy XXI wieku na boisko to zaskoczenie. To jednak tylko potwierdzenie pewnego trendu. W ostatnich latach w piłce nożnej coraz więcej utytułowanych zawodników przedłuża swoje kariery występami w niższych ligach.
Tomasz Jodłowiec ostatnio wznowił karierę, by grać w Sparcie Kazimierza Wielka na piątym poziomie rozgrywkowym. Grzegorz Bronowicki, który swego czasu zatrzymał w Chorzowie Cristiano Ronaldo, jest grającym trenerem A-klasowego Błękitu Cyców (więcej o nim TUTAJ). Ireneusz Jeleń w Piaście Cieszyn na szóstym poziomie rozgrywkowym. A Bartosz Ślusarski wznowił karierę, by grać w poznańskiej klasie B, czyli najniższej lidze w Wielkopolsce.
A to tylko wybrane przykłady, bo z byłych reprezentantów Polski, którzy grają w ligach amatorskich, można stworzyć całą "11". Skąd ich decyzje? W zdecydowanej większości przypadków nie chodzi o pobudki finansowe. O tym porozmawialiśmy z dr Kamilem Wódką, cenionym psychologiem, który współpracował m.in. z Łukaszem Piszczkiem czy Szymonem Kołeckim. Opowiada on o uzależnieniu od sportu, jasnych stronach popularności i strachu przed zakończeniem kariery.
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: W ostatnim czasie mamy coraz więcej piłkarzy, którzy zamiast kończyć karierę, grają w niższych ligach. Są psychologiczne podłoża takiego zachowania?
Dr Kamil Wódka, psycholog sportu: Jest kilka przyczyn. To mechanizm, który nie dotyczy tylko piłkarzy. Jest sporo byłych zawodników, którzy mają trudność z tym, żeby pożegnać się ze sportem. Boks na przykład jest taka dyscypliną, gdzie tych powrotów jest całkiem sporo.
ZOBACZ WIDEO: Nowy format Ligi Mistrzów pomógł Polakom. "Koło ratunkowe"
No właśnie, dlaczego?
Pierwszym z powodów może być zjawisko uzależnienia od aktywności fizycznej. Ruch budzi pewien mechanizm biologiczny, który dostarcza nam satysfakcji. Również na tym poziomie biochemicznym. Gdy przez lata utrwalimy tą zależność, a później jej zabraknie, może pojawić się "mechanizm odstawienny" analogiczny do tego, jaki występuję w uzależnieniach. Uczucie niepokoju, drażliwość, wahania nastroju. Tęsknota za tym, co dawało nam ten "napęd". To może wpływać na to, że ciężko będzie rozstać ze sportem.
To ciekawe, zwłaszcza że wielu kibiców takie zachowanie "starszego" sportowca zwykle ocenia jako chęć dorobienia na siłę.
Jeśli mówimy o zawodnikach, którzy z topowego poziomu zeszli do niższych lig, to w tym przypadku trudno mówić o motywacji finansowej. To zależy przede wszystkim od tego, na ile dany sportowiec zarządzał swoją karierą w taki sposób, że już pod jej koniec nie musi traktować gry jako elementu dorabiania. Oczywiście znajdziemy przykłady, gdzie są obecne kłopoty w myśleniu perspektywicznym, czyli nie tylko koncentracja na tym, jak żyć dobrze teraz, ale jak zabezpieczyć sobie przyszłość. Niektóre powroty bokserów są takim dowodem na to, że to pieniądze mogą być jednym z czynników powrotów.
Są jakieś inne przyczyny?
Jak zawodnik był aktywnym sportowcem i odnosił sukcesy, był rozpoznawany, to musi się zmierzyć z tym, że po zakończeniu kariery będzie powoli odchodził w zapomnienie. Często sportowcy narzekają, psioczą, że nie mają prywatności, spokoju, gdy są aktywnymi zawodnikami. Później - paradoksalnie - może im tego brakować. I w przypadku niektórych powrotów można mówić o chęci przypomnienia o sobie.
A może spora część piłkarzy po prostu nie wie, co zrobić ze sobą po karierze.
Faktycznie, sportowcy często znają życie z perspektywy zawodowej. Mieli wszystko zorganizowane przez ostatnie kilkanaście lat, czasem nawet kilkadziesiąt. Gdy potem nagle zostają od tego odcięci i nikt nimi nie zarządza, nie mogą się odnaleźć.
Dobrym przykładem na ilustrację tej tezy jest wywiad Marcina Gortata dla WP SportoweFakty po tym, jak jego ostatni kontrakt w NBA został zakończony nie z jego woli. Opowiadał, że budził się i patrzył, co w danym momencie ma zrobić, a nie było takich informacji. "Siłownia, bieganie, skakanie, mecz - to było przecież twoje życie. A tu nagle, z dnia na dzień - NIC. TOTALNE NIC" - mówił dla WP SportoweFakty po zakończeniu kariery (więcej TUTAJ).
To jest jakoś bardziej widoczne w sportach zespołowych?
Tak, ale zdarza się także w dyscyplinach indywidualnych, gdzie sportowiec funkcjonuje w ustalonych ramach, a tak na przykład jest, gdy jest się członkiem kadr narodowych. W sportach zespołowych standardem jest, że zawodnik dostaje dokładny plan dnia, o której je śniadanie, o której ma autobus i lot. Zawodnicy funkcjonują sprawnie w takim mechanizmie tym bardziej, że są regulaminy, które mówią, co się wydarzy, jeśli nie zrealizują tych zaleceń. Jest kara za spóźnienie, brak odpowiedniego stroju. Później nagle znajdujesz się w rzeczywistości, w której czegoś takiego nie ma.
Takie funkcjonowanie z jednej strony uczy dopasowywania się do przekazanych (często narzuconych) reguł. Ale z drugiej - nie rozwija takiej niezależności w podejmowaniu decyzji. Tępi samoorganizację, samozaparcie. Używając mocniejszego określenia - ten rozwój zawodnika jako człowieka nie jest priorytetem i cierpi na tym jego dojrzałość jako człowieka. On ma się dopasować do ustalonych ram.
To może być jedna z przyczyn, przez którą zawodnicy mogą mieć kłopot odnaleźć się po karierze i ją wznawiają. Na szczęście coraz więcej zawodników planuje koniec kariery i to, co robić dalej. Nie chodzi tylko o zainwestowanie pieniędzy nawet w tak prostą rzecz, jak mieszkanie, ale też mają pomysł na wolny czas.
Psycholog może przygotować jakoś zawodnika na koniec kariery?
Naszym zadaniem jest proponowanie rozwiązań, pokazywanie perspektyw i dawanie możliwości wyboru. Ja nawet wśród jeszcze aktywnych sportów staram się poszerzać horyzont, żeby oni zaczęli patrzeć na siebie nie tylko jako na sportowca, ale na człowieka, który powinien poradzić sobie w różnych sytuacjach.
Zawodników może spotkać kontuzja, która wyklucza ich na długie miesiące, a czasem nawet kończy się ich kariera sportowca. Trudno łączyć edukację z grą, bo klubów nie interesuje to, czy zawodnik ma jakieś inne obowiązki, tylko ma się o określonej godzinie stawić w klubie i tyle. To zrozumiałe, bo płacą mu za to.
Ale jednak jeśli zawodnik ma jakieś inne kompetencje, to pomaga to budować poczucie bezpieczeństwa w obliczu wyzwania, które przed nim jest stawiane. Myślenie, że od tego startu czy meczu, który jest przede mną zależy całe moje przyszłe sportowe życie raczej nie pomaga, bo buduje to dużą presję. Finalnie ten zdrowy dystans często pozwala na realizację tego wyzwania stricte sportowego. Ta myśl nie paraliżuje, ponieważ wiedzą, że mogą zarówno tą myślą i sobą sprawnie zarządzać. Mają przekonanie, że poradzą sobie, bo uchwycone to, co ważne i wiedzą, co jest dla nich priorytetem.
Ale nie zawsze tak jest. Sportowcy mają świadomość, że nie każdy po zakończeniu kariery świetnie sobie radzi.
Oni widzą, jak ich starsi koledzy funkcjonują po zakończeniu kariery i nie zawsze to są radosne obrazki. Nawet jak masz zarobione pieniądze, to nie znaczy, że masz poukładane, co zrobić z czasem. Ile można grać w golfa? Przygotowanie się na etap przejścia to duże wyzwanie.
Zdarza się, że próbują zostać przy sporcie jako trenerzy. Ale nie zawsze dobry piłkarz będzie dobrym trenerem. Niektórzy nie mają wystarczająco cierpliwości, żeby pracować z młodymi zawodnikami. Czasem te próby wychodzą słabo.
Czasem nawet po zakończeniu kariery sportowcy chcą, żebyśmy pracowali razem jeszcze przez rok, bym towarzyszył im w przejściu w nową rzeczywistość. To pokazuje, że mają świadomość, że będą mierzyć z wyzwaniami innymi niż presja sportowa.
Ci sportowcy często wybierają kluby, w których się wychowali albo z którymi byli związani na początku kariery. Tu lojalność odgrywa pewną rolę?
Myślę, że tu działa mechanizm tego "gdzie się dobrze czuję, jakie środowisko mi pasuje". Często piłkarze wracają w rodzinne miejscowości, bo przez całą karierę jego najbliżsi musieli się dopasowywać i jeździć za nim. Element identyfikacji z klubem, filozofią, kibicami też może mieć pewien wpływ.
Często piłkarze są też jedynymi bądź głównymi żywicielami rodziny. W pewnym momencie ten dopływ gotówki się kończy. To też jest ogromna presja, która na nich spoczywa.
To normalna sprawa. Wiele zależy od tego, jakie pieniądze ktoś zarabiał i co z nimi zrobił. Dobre pieniądze w piłce zarabia się już na poziomie polskiej I ligi. Jeśli ktoś ma trochę oleju w głowie, to jest w stanie te pieniądze zainwestować tak, by mieć dochód przez następne lata. Ale są i tacy, którzy prowadzili się jednak zbyt radośnie i niewiele im zostało na koniec kariery.
Rozmawiał Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty