Wiadomość o koronacji na mistrza Polski dotarła do piłkarzy Rakowa w drodze z Kielc, w których ponieśli porażkę 0:1 z Koroną. Lider PKO Ekstraklasy osłodził sobie przegraną dzięki Pogoni Szczecin, która także z minioną niedzielę zwyciężyła 2:1 z wiceliderem Legią Warszawa. Rakowowi pozostało dokończyć ostatni sezon pod wodzą Marka Papszuna zanim rozpocznie urlop przed kolejnymi wyzwaniami.
Lechowi przez cały sezon nie brakowało zadań do wykonania. Kolejorz dotarł między innymi do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy. Po pożegnaniu z pucharami pozostało mu walczyć z Pogonią o trzecie miejsce w PKO Ekstraklasie. Nie jest to aż takie proste, ponieważ Portowcy są niepokonani od dziewięciu kolejek i niedawno wyprzedzili Kolejorza. W niedzielę zespół Jensa Gustafssona wygrał 3:2 z Miedzią.
Piłkarze Lecha przywitali zawodników Rakowa szpalerem. Po tych uprzejmościach miało rozpocząć się stojące na wysokim poziomie starcie nowego mistrza Polski z poprzednim. Stało się jednak inaczej i brakowało jakości na boisku.
ZOBACZ WIDEO: Polak wygrał Ligę Mistrzów! Jaki będzie kolejny krok?
Lech przerwał marazm i w 32. minucie strzelił gola na 1:0. Raków pogubił się w wyprowadzeniu piłki i Fran Tudor zgubił ją na rzecz Jespera Karlstroema blisko pola karnego. Futbolówka trafiła następnie do Niki Kwekweskiriego, który wykonał miękkie dorzucenie na głowę Filipa Marchwińskiego. Napastnik Kolejorza wykorzystał niezdecydowanie Vladana Kovacevicia i spokojnie główkował za kołnierz bramkarza.
Raków grał osłabiony, a na ławce rezerwowych Marka Papszuna było tylko pięciu zawodników. Nie było to jednak dobre usprawiedliwienie dla gospodarzy, którzy nie mogli przeprowadzić ciekawego ataku. Częstochowianie już kilkakrotnie prezentowali się bezbarwnie w rundzie wiosennej, ale w niedzielę przechodzili samych siebie i przez 45 minut nie oddali strzału celnego.
Rakowowi niby zaczęło się spieszyć, ale nic z tego pośpiechu nie wynikało. Postawa częstochowian nie mogła podobać się publiczności, nawet jeżeli drużyna wykonała najważniejsze zadanie tego sezonu. Najgroźniejsze uderzenie w kwadransie po przerwie oddał Kristoffer Velde z Lecha.
W 62. minucie Kolejorz zagroził gospodarzom atakiem Kristoffera Velde z Filipem Marchwińskim. Obaj piłkarze oddali uderzenia, ale Polakowi nie udało się przebić przez obrońców Rakowa, a wykonujący dobitkę Norweg spudłował. Częstochowianie odpowiedzieli na to tylko pokazem fajerwerków, ale nie na boisku, a na trybunach.
W 73. minucie Lech zasłużenie praktycznie zamknął mecz golem na 2:0. Kristoffer Velde był topowym zawodnikiem tego spotkania i podsumował swój występ pewnym strzałem z rzutu karnego. Daniel Stefański gwizdnął po obejrzeniu powtórek kolizji Niki Kwekweskiriego z Władysławem Koczerhinem.
Raków Częstochowa - Lech Poznań 0:2 (0:1)
0:1 - Filip Marchwiński 32'
0:2 - Kristoffer Velde (k.) 73'
Składy:
Raków: Vladan Kovacević - Bogdan Racovitan, Stratos Svarnas, Fran Tudor - Wiktor Długosz (57' Patryk Kun), Ben Lederman (73' Szymon Czyż), Władysław Koczerhin, Jean Carlos Silva - Marcin Cebula (77' Tobiasz Kubik), Mateusz Wdowiak (73' Bartosz Nowak) - Vladislavs Gutkovskis
Lech: Filip Bednarek - Joel Pereira, Alan Czerwiński, Lubomir Satka, Pedro Rebocho - Radosław Murawski, Jesper Karlstroem - Michał Skóraś, Nika Kwekweskiri (81' Artur Sobiech), Kristoffer Velde (86' Filip Wilak) - Filip Marchwiński (90' Michał Gurgul)
Żółte kartki: Lederman (Raków) oraz Karlstroem (Lech)
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Widzów: 5500
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"