Miedź Legnica objęła prowadzenie na stadionie Pogoni Szczecin. Nie zniechęciła się rzutem karnym, którego nie wykorzystał Kamil Drygas i niewiele później umieściła piłkę w bramce gospodarzy strzałem Chuci. W pierwszej połowie drużyna, skazana na spadek z PKO Ekstraklasy, miała więcej sytuacji podbramkowych niż zespół, który latem zagra w eliminacjach Ligi Konferencji Europy.
- Pogoń doprowadziła do remisu po 40. minucie w pierwszej połowie. Do tego czasu wszystko przebiegało zgodnie z naszymi założeniami. Potrafimy przeciwstawić się mocnym przeciwnikom. Niedawno zremisowaliśmy z Legią 2:2. Tym razem przegraliśmy 2:3 z Pogonią, ale ponownie pokazaliśmy, że potrafimy walczyć z czołówką ekstraklasy - mówi Olaf Kobacki przed kamerą klubowej telewizji.
Po przerwie Miedź zdobyła bramkę raz jeszcze i po strzale Kamila Drygasa drużyny weszły w ostatni kwadrans podstawowego czasu przy remisie. Dopiero w nim Pogoń rozstrzygnęła mecz i mimo perturbacji wywiązała się z roli faworyta.
ZOBACZ WIDEO: Polak wygrał Ligę Mistrzów! Jaki będzie kolejny krok?
- Remis byłby sprawiedliwym wynikiem. Pogoń była dłużej przy piłce, ale my dobrze przesuwaliśmy się w obronie i kontrolowaliśmy mecz w defensywie. Do tego potrafiliśmy wychodzić z kontratakami - wspomina piłkarz Miedzi.
Olaf Kobacki zagrał jako napastnik Miedzi po raz pierwszy. Przed przerwą oddał groźne uderzenie, z którym poradził sobie Dante Stipica. Do tego Kobacki asystował przy pierwszej bramce Chuci.
- Wykorzystaliśmy ten wariant, więc można go powtórzyć. W seniorskiej piłce zagrałem po raz pierwszy jako napastnik, ale cały czas byłem ustawiany na dziewiątce w juniorach. Także nie była to dla mnie nowość. W ekstraklasie jest więcej fizyczności, więc musiałem korzystać ze sprytu oraz szybkości. Nie będę się przepychać z obrońcami, którzy ważą po 20 kilogramów więcej ode mnie - mówi Olaf Kobacki.
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"