Kiedyś było "młody, nie kombinuj". Dziś polska młodzieżówka strzela najwięcej goli

Getty Images / Ben McShane - Sportsfile/UEFA / Na zdjęciu: Mateusz Skoczylas
Getty Images / Ben McShane - Sportsfile/UEFA / Na zdjęciu: Mateusz Skoczylas

- Przy obecnym pokoleniu trenerów w piłce młodzieżowej, moja piłkarska historia mogłaby być jeszcze ciekawsza - przyznaje Marek Wasiluk, były piłkarz i ekspert TVP Sport, który komentuje mecze polskiej kadry U-17 zachwycającej na Euro.

Efektowne zwycięstwa nad Irlandią (5:1) i Węgrami (5:3) dały Polakom awans do ćwierćfinału mistrzostw Europy do lat 17. Cały świat zachwyca się tym, jak gra drużyna selekcjonera Marcina Włodarskiego i jak czarują polscy piłkarze. Dawno polska młodzieżówka nie grała tak dobrze na dużym turnieju i nie dała tak wielu powodów do nadziei, że czeka nas kolejne pokolenie świetnych piłkarzy.

Po dwóch meczach Biało-Czerwoni z sześcioma punktami prowadzą w grupie A. Drudzy - Węgrzy, gospodarze turnieju, tracą do nich trzy punkty. Polacy imponują także bilansem bramek 10:4, w tym zbliżyć mogą się do nich tylko Niemcy, którzy strzelili siedem goli i stracili jednego. Jednak tylko Biało-Czerwoni jak dotąd zdobyli dwucyfrową liczbę bramek. Dorobek mogą powiększyć we wtorek. Początek ostatniego grupowego meczu z Walią o godz. 20, transmisja w TVP Sport.

Mecze kadry Włodarskiego od początku turnieju komentuje w TVP Sport Marek Wasiluk, były obrońca, który ponad 100 razy wystąpił w Ekstraklasie. Dokonał tego m.in. w barwach Jagiellonii Białystok i Śląska Wrocław. Obecnie trenuje drużynę "Jagi" do lat 19., występującą w Centralnej Lidze Juniorów. W rozmowie z WP SportoweFakty analizuje spektakularną przemianę w grze polskiej młodzieżówki.

ZOBACZ WIDEO: Polacy zachwycają Europę. Trener powtarzał jedno słowo

Maciej Siemiątkowski, WP SportoweFakty: Spodziewał się pan aż tak udanej fazy grupowej?
Marek Wasiluk, były zawodnik klubów Ekstraklasy, trener Jagiellonii U-19:

Wysokie zwycięstwa nad Belgią (5:0) i Anglią (5:0) w eliminacjach dawały nadzieję, że Polacy zagrają dobrze w turnieju finałowym. Trudno było jednak stwierdzić, że będzie aż tak dobrze, że będą grać tak ofensywnie i z polotem. Z bliska obserwowałem rozwój chłopaków z tego rocznika. Wiem, na co ich stać. Przeszli wszystkie szczeble szkolenia PZPN, Akademie Młodych Orłów i projekty Future. To daje duży efekt, kluby i związek wykonały kawał dobrej roboty. Ta kadra jest modelowo prowadzona i jest wizytówką PZPN-u.

Kim są liderzy tej kadry?

Wypada wyróżnić Mateusza Skoczylasa z Zagłębia Lubin. To było lekkie zaskoczenie, że już w pierwszym meczu wyszedł od początku. Musiał być w świetnej formie, a trener to zauważył i docenił. Mateusz strzelił już trzy gole i jest motorem napędowym ofensywy. Są też rozgrywający Karol Borys (Śląsk Wrocław) i Filip Rejczyk (Legia Warszawa), który dobrze wykonuje stałe fragmenty gry. W obronie chłopcy też grają solidnie, choć tracimy sporo bramek, ale wynika to z bardzo ofensywnego ustawienia.

Czy zgodzi się pan, że od dawna nie widzieliśmy tak dobrze grającej polskiej młodzieżówki?

Zdecydowanie. Można ją porównać do kadry U-17 sprzed roku, która też grała na Euro. Tam był inny styl gry, a na początku trafiliśmy na Francuzów, z którymi wysoko przegraliśmy. Potem doszła porażka z Holandią. Obecna kadra jest dobrze wyszkolona i ma takie DNA, że nawet w starciu z topowym rywalem nie zmieni swojego podejścia. To jest piękne. Kibice i dziennikarze mogą być zaskoczeni, a my, trenerzy, mamy oczy szeroko otwarte, bo ten zespół inspiruje do pracy. To powinien być kierunek dla każdego trenera pracującego w młodzieżowej piłce. Marcin Włodarski pokazuje, że można grać ofensywnie i osiągać przy tym bardzo dobre wyniki.

Czy podobną zmianę u trenerów widać też w zespołach rywalizujących w Centralnej Lidze Juniorów?

Tak, jakość trenerów się podnosi. Szkolenie młodzieży jest na wysokim poziomie, a trenerzy też stają się dużo lepsi. Kształcą i rozwijają się, mają ku temu też dobre warunki. Choć - jak w każdej dziedzinie - zdarzają się wyjątki. W CLJ są też trenerzy, którzy przedkładają wynik nad wszystko inne. A jeżeli trener, rodzice i wszyscy dookoła narzucają presję wyniku, nie sprzyja to rozwojowi piłkarzy i ich ogranicza. Tacy ludzie powinni pracować w seniorskiej piłce. Tam sprawdzą się lepiej. Przez ostatnie lata spotkałem fantastycznych trenerów z fantastycznym podejściem. Rywalizujemy z szacunkiem do siebie, bo to rozwojowe dla wszystkich stron.

Czy dobrze bawi się pan komentując mecze kadry U-17 w mistrzostwach Europy?

Jeszcze jak! Sprawdzam w kalendarzu kolejne mecze. Czekałem na sobotnie starcie z Węgrami i się nie rozczarowałem. To był świetny mecz do komentowania i oglądania. Już czekam na wtorkowy mecz z Walią. Mamy już awans, Walijczycy są ostatni w grupie, więc powinno paść sporo bramek.

Zazdrości pan chłopakom, którzy teraz zaczynają karierę?

Kiedyś już o tym myślałem. Miałem różnych trenerów: jedni mnie świetnie rozwinęli, a drudzy mocno ograniczali. Uważam, że przy potencjale, który miałem, mogłem wejść na dużo wyższe obroty. W tym wszystkim jest też mnóstwo mojej winy. Ale miałem dobrą karierę, choć przy obecnym pokoleniu trenerów w piłce młodzieżowej byłaby pewnie ciekawsza.

Często słyszał pan hasło "nie kiwaj"?

20 lat temu to było bardzo popularne. Nie dziwię się, że krzyczeli tak do mnie, bo tego nie potrafiłem. To się zaczyna w głowie, jako junior czułem się bardzo dobrze piłkarsko i technicznie, ale przeskok do seniorskiej piłki był brutalny. W pierwszych meczach w drugim zespole Jagiellonii słyszałem "młody, nie kombinuj za dużo". Cieszę się, że dziś jest trochę inaczej. Że nawet kosztem wyniku to zawodnik i jego rozwój są najważniejsze.

Czy panu zdarza się mówić "nie kiwaj" lub "nie kombinuj"?

Czasem rzucę hasłem "nie kombinuj". Ale dotyczy to sytuacji, kiedy zawodnicy przesadzają. Jeśli ktoś chce z piłką wbić się w pięciu rywali, to warto wyjaśnić mu, że nie zawsze to dobre rozwiązanie. Lubię kombinację, kreatywność i przekazywać inicjatywę drużynie, by pokazali, jak grają i jakie rozwiązania wybierają. Czasami zdarza się okres, kiedy trudno o takie rzeczy, jest blokada, bo sporo rzeczy nie wychodzi. Wtedy trener musi przejąć inicjatywę i pokazać, że są inne drogi do rozwoju i nawiązania konkurencji z innymi.

Rozmawiał Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj też:
Przewidział występ Marciniaka w finale mundialu. Teraz również się nie pomylił
Barcelona pełna Lewandowskiego. "Przyciąga nawet tych, którzy nam nie kibicują"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty