Nie tak początek pracy z reprezentacją Polski wyobrażał sobie Fernando Santos. Portugalczyk od początku musiał sporo nagłowić się nad zestawieniem środka defensywy naszej kadry. Kontuzjowany był Kamil Glik, do którego tuż przed marcowym zgrupowaniem dołączył Kamil Piątkowski, a z pomniejszym urazem zmagał się Jan Bednarek.
W wyniku tych problemów awaryjnie powołany został Bartosz Salamon, który okazał się największym wygranym zgrupowania. Tym razem jednak Lechita nie będzie mógł być brany pod uwagę przez Santosa, bowiem jest zawieszony przez UEFA w związku z pozytywnym wynikiem testu antydopingowego.
Mimo to selekcjoner naszej kadry nie powinien narzekać, jeżeli chodzi o obsadę środka defensywy. Nowe posiłki mogą napłynąć bowiem z Serie A.
ZOBACZ WIDEO: Co z przyszłością Zielińskiego? "Jeden trener do niego wydzwania"
Może uspokoić kibiców
Chodzi mianowicie o Sebastiana Walukiewicza i Przemysława Wiśniewskiego. Pierwszy z nich ma już za sobą debiut w dorosłej kadrze, jednak później jego kariera wyhamowała. Teraz wydaje się on wracać na właściwe tory i coraz częściej znajduje uznanie w oczach klubowego trenera. Czy to jednak już moment, aby mówić o jego powrocie do gry w reprezentacji?
- Wersja z Sebastianem Walukiewiczem jest na pewno dużo bardziej odważna. Co prawda wrócił on na boiska Serie A, ale jednak ja bym jeszcze nie odważył się na to, aby brać go pod uwagę, jeżeli chodzi o grę w pierwszej drużynie - mówi w rozmowie z naszym portalem były piłkarz m.in. Udinese i reprezentacji Polski, a dziś ekspert Eleven Sports Piotr Czachowski.
Dużo większe nadzieje nasz rozmówca wiąże jednak z drugim z wymienionych defensorów. - Na Wiśniewskiego trzeba spojrzeć zupełnie inaczej. Jest to zawodnik, który pokazał się z bardzo dobrej strony grając w Spezii - tłumaczy.
Wiśniewski faktycznie ma za sobą bardzo dobry czas. Polak zimą tego roku przeszedł z drugoligowej Venezii właśnie do Spezii i bardzo szybko wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie. Dziś ma już na koncie 12 spotkań w Serie A, a trener Leonardo Semplici nie wyobraża sobie defensywy bez niego.
- Na pewno może to nieco uspokajać kibiców reprezentacji Polski, jeżeli chodzi o naszą obronę. Wiśniewski jest takim piłkarzem, który będzie brany pod uwagę przez Santosa. Pytanie, czy aż tak wysoko. Do zakończenia rozgrywek w Serie A pozostały dwie kolejki i na pewno będą one mogły nam powiedzieć więcej jeżeli chodzi o formę i najbliższą przyszłość Wiśniewskiego w polskiej reprezentacji - mówi Czachowski.
Ostatnia prosta
Na dziś, jeżeli chodzi o polskich defensorów, to obok zbierającego w ostatnim czasie dobre noty w Arsenalu Kiwiora, Wiśniewski wydaje się być w najlepszej dyspozycji. 24-latek był szczególnie chwalony za niedawny mecz z Milanem (2:0), w którym nie tylko przyczynił się do czystego konta swojego zespołu, ale także sam wpisał się na listę strzelców. Czy para Kiwior-Wiśniewski mogłaby w przyszłości stanowić o sile naszej defensywy?
- Jest jeszcze trochę za wcześnie, aby wyrokować. To są wciąż młodzi ludzie i trudno wypowiedzieć się jednoznacznie. Wiśniewski ma wciąż za mało gier, żeby jednoznacznie stwierdzić, że będzie on takim zawodnikiem - studzi nastroje nasz rozmówca.
W czym jednak na dziś możemy upatrywać głównych atutów byłego piłkarza Górnika Zabrze?
- Na pewno jest to czytanie gry. Potrafi naprawdę fajnie przewidzieć co się wydarzy. No i jest trudny do ogrania. Ma te warunki fizyczne, to jest coś, co zawsze powinien mieć taki obrońca. Dodatkowo wyróżnia się jego zwrotność i szybkość, zwłaszcza przy takim wzroście. To są cechy, które widać gołym okiem - wymienia ekspert.
- Powiedziałbym, że jest na takiej ostatniej prostej w drodze do polskiej reprezentacji. Jeżeli będzie kontynuował taką grę jak w ostatnich spotkaniach, to bez wątpienia będzie potrzebnym nam zawodnikiem. Szukamy takiego piłkarza. Jest to zawodnik, któremu trzeba się przypatrywać i dawać mu szanse - podkreśla Czachowski.
Posiłki również na lewą stronę?
Oprócz dwójki wyżej wymienionych, piłkarzem, który także regularnie występuje na boiskach Serie A, a który w marcu ominął debiutanckie zgrupowanie Fernando Santosa, jest Arkadiusz Reca. Mając na uwadze, że w meczu z Albanią Portugalczyk na lewej stronie defensywy zdecydował się wystawić Jakuba Kiwiora, to ktoś taki jak Reca w teorii mógłby okazać się bardzo pomocny. Z taką opinią nie zgadza się jednak Piotr Czachowski.
- Reca to zawodnik ofensywny, zdecydowanie lepiej czujący się na wahadle, jako piłkarz biegający od pola karnego do pola karnego. W żadnym wypadku nie jako lewy obrońca. On i tak nieco poprawił tę pracę w defensywie, bo tego wymaga od niego liga włoska. Wciąż jednak ciągnie go znacznie bardziej do przodu, ma predyspozycje zawodnika ofensywnego grającego w tej strefie bocznej boiska. Jako obrońcy ja go nie widzę - zaznacza Czachowski.
- Reca jest typowym zawodnikiem do tego, żeby grać w ofensywie przy niekorzystnym rezultacie, żeby kogoś ograć, dograć piłkę w pole karne. To jest piłkarz tylko i wyłącznie do tego, aby grać z przodu. Jest co prawda szybki, potrafi się wrócić, ale jednak niejednokrotnie jak mu się przyglądałem, to czy to przy rzutach wolnych czy rożnych dla przeciwnika, to ten przeciwnik mu uciekał - analizuje ekspert.
Czytaj także:
- Bayern wyda ponad 100 milionów euro?! Niemcy szykują hit transferowy
- Rosjanie mają problem. Po interwencji rządu ta reprezentacja z nimi nie zagra