Sławomir Peszko zaskakuje. "Poznał mnie tylko kierowca busa"

- Stoczyłem już kilkanaście walk amatorskich, też w kilku szatniach. Będę bił się w klatce, ale zostaję przy piłce - mówi nam Sławomir Peszko o swoim nowym etapie kariery.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Sławomir Peszko WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Sławomir Peszko
Sławomir Peszko to 44-krotny reprezentant Polski, uczestnik mistrzostw Europy 2016 i mistrzostw świata 2018. Peszko rozegrał 268 meczów w polskiej ekstraklasie, zdobył między innymi mistrzostwo kraju z Lechem Poznań, grał także w Wiśle Płock, Lechii Gdańsk czy Wiśle Kraków.

Były piłkarz ma za sobą także występy w 1.FC Koeln i Wolverhampton Wanderers. Na koniec kariery Peszko występował w Wieczystej Kraków, z którą awansował z V do III ligi.

Przez kontuzję kolana zawodnik oficjalnie zakończył karierę piłkarską i razem z influencerką Lexy Chaplin został ambasadorem federacji Clout MMA.

Były piłkarz potwierdził, że on także będzie walczył w oktagonie. Pierwsza gala odbędzie się 5 sierpnia na warszawskim Torwarze.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalna sytuacja w meczu w Turzy Śląskiej

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Zostaniesz zawodnikiem MMA?

Sławomir Peszko: Generalnie planowałem wejść do oktagonu i walczyć w federacji, która właśnie się zamknęła. Ale nie spodziewałem się, że zostanę ambasadorem całej organizacji promującej MMA. To na pewno ciekawy projekt. Ta młoda dziewczyna, Lexy, ma grono ludzi którzy za nią mocno stoją. Nie jest też tak, że odchodzę z piłki. Zrobiłem kurs trenerski, ale na tę chwilę chowam go do szafy.

Po kolei. Chcesz wejść do klatki i się bić?

No tak, oczywiście. Ale dopiero w przyszłym roku. Lubię adrenalinę i duże emocje. Czasem może brakowało mi umiejętności na boisku, ale woli walki nigdy. Podobnie może być w oktagonie - serce będzie kazało iść do przodu cały czas.

Ile amatorskich walk stoczyłeś w swoim życiu poza oktagonem?

Kilkanaście na pewno. Z jakim skutkiem? Różnie. Czasem wieczorami włączała się nieśmiertelność... W czasie kariery też dochodziło do wymian. Z Sebastianem Milą biłem się w szatni, w FC Koeln też się zdarzyło.

Dojdzie do rewanżu z Milą?

Nie, nie - to już nie ta waga. Seba złapał trochę masy. Ja muszę zbić cztery kilogramy i spaść do 66 kilo. To waga piórkowa. Zawalczę najpewniej na początku przyszłego roku na trzeciej lub czwartej gali. Chcę się bić głównie ze sportowcami. Widzę to tak, że będziemy podchodzili do siebie z szacunkiem, bez ubliżania. To nie będzie otoczka jak z freak fightów. Ma być 75 procent sportu, a reszta to show - podobnie jak podczas mojej kariery w piłce.

Nową federację otworzyłeś wspólnie z Lexy Chaplin. Wiedziałeś, kto to jest?

Nie obserwowałem nigdy jej działalności, ale mam małe dzieci i od kilku lat słyszałem w domu o "Lexy", więc nie była mi anonimowa. Zresztą - ostatnio mieliśmy wspólną sesję zdjęciową. Wysiedliśmy z autokaru i zjawiła się przy niej chmara dzieciaków chcących zdjęcia i autografy. Do mnie podszedł jedynie kierowca busa i głośno się zaśmiał. Powiedział: "Jak to jest panie Sławku, że pana, reprezentanta Polski, poznałem tylko ja?".
Sławomir Peszko w meczu ze Szwajcarią na Euro 2016 Sławomir Peszko w meczu ze Szwajcarią na Euro 2016
Jesteś ambasadorem i zawodnikiem w jednym?

Tak. Wyszło spontanicznie. Tak jak wspomniałem, porozumiałem się z inną federacją, oni się jednak zamknęli, dlatego otrzymaliśmy z Lexy taką ofertę.

Już podobno polujesz na mocne nazwiska.

I nawet jestem po pierwszych wiadomościach z jednym dużym fighterem - Arturem Borucem. Bardzo bym chciał, żeby walczył. To wielka osobowość, zawsze miał coś do powiedzenia, był kapitanem. Ma za sobą kibiców Legii, przyjaciela boksera - Andrzeja Fonfarę. Nie wiem, czy ktoś spoza świata sportu wytrzymałby z Arturem dwadzieścia sekund w klatce. Wiem, że Boruc jest w treningu. W dalszej przyszłości myślę o Marcinie Wasilewskim, Kamilu Gliku. Lukas Podolski to też wielki charakter, na pewno pogadam z nim na ten temat.

A przyjaciela, Roberta Lewandowskiego, widziałbyś w takiej konwencji?

Jego nie pytałem o to nawet w żartach. Byłoby mi miło, gdyby Robert kiedyś wpadł po prostu jako widz na jedną z gal. Może na moją walkę? Ale spokojnie, bez żadnego ciśnienia.

Zmieniają się te czasy.

I to jak. Teraz wchodzę na portale internetowe i... jeszcze nigdy tak mało nie czytałem o reprezentacji Polski przed meczem z Niemcami. Czysty sport przestaje ludzi interesować, liczą się bardziej sprawy prywatne, klubowe. Cóż, taki jest trend i trzeba się dostosować. Ja nie chcę zostać z tyłu, bo później trudno byłoby wrócić na szlak. Dałem sobie pół roku, by złapać trochę techniki, ustawienia w klatce. Nie chcę wypaść nijako w debiucie.

Peszko i Lexy. Ambasadorzy federacji CLOUT MMA Peszko i Lexy. Ambasadorzy federacji CLOUT MMA
Wszystko z powodu kontuzji kolana, której doznałeś na początku października poprzedniego roku?

W głównej mierze tak. Gdybym mógł dalej grać, to pewnie przedłużyłbym kontrakt z Wieczystą o kolejny rok. Ale nawet teraz nie jestem w stanie biegać, a od operacji minęło już osiem miesięcy. Zabieg był poważniejszy, niż mi się wydawało. PESEL też nie pomaga.

Żałujesz?

Dalej chce być zaangażowany w projekt Wieczystej. Szkoda tego roku, bo mieliśmy mocną drużynę. Niczego nam w klubie nie brakowało, a tu widzisz - w maju zdobyliśmy dwa punkty. Awans do II ligi przegraliśmy sami ze sobą. Były zmiany trenerów, kontuzje, ale trudno racjonalnie wytłumaczyć, jak mogliśmy nie awansować. W zespole była duża jakość, ale trzeba do tego dołożyć wolę walki, ambicję. A nie patrzeć jeden na drugiego, żeby ktoś inny wziął odpowiedzialność za wynik. No wstyd, co mam powiedzieć? Dobrze jedynie, że właściciel się tym nie zniechęcił, a wręcz przeciwnie - chce trochę dołożyć od siebie w przyszłym sezonie.

Wspomniałeś, że chcesz zostać przy piłce. W jakim charakterze? 

W przyszłym tygodniu spotykam się z prezesem Wieczystej na rozmowę w sprawie działania przy pierwszej drużynie - że tak powiem: w kwestiach rozwoju klubu.

Ale najpierw duże show: mecz z Niemcami i pożegnanie Kuby Błaszczykowskiego.

Kiedy myślę o Kubie, to mam przed oczami jego gole z Ukrainą i Szwajcarią na Euro 2016. Kuba miał świetny turniej. Oczywiście pamiętamy też niestrzelony rzut karny z Portugalią. W szatni milczeliśmy wtedy dobre pół godziny, atmosfera była grobowa, ale ta sytuacja nigdy nie przyćmi wspaniałego dorobku Kuby w reprezentacji.
Ja go pamiętam jeszcze z czasów reprezentacji do lat 17. Jeździliśmy na kadrę w czwórkę razem z Łukaszem Fabiańskim i Łukaszem Piszczkiem. Wtedy to Kuba wchodził na boisko za mnie. Był mojego wzrostu, walczył przebojowością, raczej nie zapowiadało się, że zrobi taką karierę. A tu proszę! Będę w piątek na stadionie, by godnie go pożegnać.

Trudno kończy się karierę?

Bardzo. Ja dalej chciałby po prostu pograć w piłkę, ale nie jest mi to już dane. Cieszę się, że Kuba pożegna się w takim spotkaniu. Ma w Niemczech kolegów, spędził tam piękne chwile. W dodatku to dla nas, Polaków, szczególne spotkanie. Dochodzi historia... Teściowa zawsze mówiła: "Ze wszystkimi możecie przegrać, tylko nie z Niemcami!".

Rozmawiał Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Kamil Grosicki o reprezentacji Polski. Jasna deklaracja
Co dalej z polskim talentem? Jest decyzja

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×