Kamil Grosicki o reprezentacji Polski. Jasna deklaracja

- Piłkarsko się obroniłem, zrobiłem wszystko - Kamil Grosicki opowiada o braku powołania do reprezentacji, podsumowuje sezon i mówi o zestawie "Grosika", który znajdziemy w jednej z firm z... kebabami.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Kamil Grosicki WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Kamil Grosicki
29 maja Kamil Grosicki został wybrany Piłkarzem Sezonu PKO Ekstraklasy i mógł spodziewać się powrotu do drużyny narodowej, ale dzień później Fernando Santos nie zaprosił go na czerwcowe zgrupowanie Biało-Czerwonych.

35-latek to 88-krotny reprezentant Polski, ale wiele wskazuje na to, że licznik jego występów w kadrze właśnie się zatrzymał.

- To dla mnie trudny moment, bo nigdy nie wyobrażałem sobie chwili, w której będę musiał poważnie zastanowić się nad pożegnaniem z kadrą - mówi nam "Grosik".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kobiety też strzelają piękne bramki. Ale przymierzyła!

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Ile razy będziesz jeszcze świętował urodziny jako czynny piłkarz?

Kamil Grosicki: Nigdy nad tym nie rozmyślałem. Dopóki jest zdrowie i piłka sprawia mi przyjemność, to gram i nie daje sobie żadnego terminu na zakończenie kariery. Piłka to całe moje życie, chce z niej czerpać jak najwięcej, a przy tym dobrze się bawić - jak w ostatnim sezonie.

A jak bawiłeś się na 35. urodzinach?

Impreza była w piątek. Trafiła się świetna okazja na mały relaks po sezonie. Jak to się mówi - było grubo. Czego sobie życzyłem? Tego, co napisała mi córka w liście urodzinowym. Jej słowa złapały mnie za serce, wzruszyłem się. Najważniejsze w tym wszystkim jest zdrowie, a reszta zależy ode mnie.

Kamil Grosicki pokazał wyjątkowy list. "Kocham cię najmocniej..."

Dzień przed wylotem na urlop odebrałeś nagrodę za najlepszego piłkarza sezonu ekstraklasy, a jakie emocje czułeś kilkanaście godzin później?

Lecieliśmy z żoną na wakacje do Hiszpanii i na lotnisku, w telefonie, włączyliśmy konferencję, podczas której selekcjoner ogłaszał powołania na czerwcowe mecze reprezentacji. No cóż, było rozczarowanie, ale przeżywałem takie chwile już kilka razy. Na przykład, gdy Paulo Sousa nie powołał mnie na Euro 2020, czy dwa miesiące temu przed pierwszym zgrupowaniem nowego trenera. Dlatego strawiłem to szybciej niż w poprzednich przypadkach.

To była dla ciebie słodko-gorzka doba.

Miałem przyjemną końcówkę sezonu. Zostałem wyróżniony w głosowaniu zawodników, dlatego to podwójny powód do dumy. Doceniliśmy się wzajemnie z Josue z Legii, ja głosowałem na niego, on na mnie. Wcześniej się nie znaliśmy. Po naszym meczu w Szczecinie wygranym 2:1 podszedł i zapytał, czy możemy wymienić się koszulkami. Później napisał do mnie w prywatnej wiadomości, pogratulował formy.

Podobnie było po rozdaniu nagrody - wymieniliśmy się wiadomościami i zapytałem, czy mogę upublicznić naszą konwersację. Nie miał z tym problemu i zostało to bardzo fajnie odebrane przez środowisko piłkarskie.

Jest jednak "ale".

Ja ze swojej strony zrobiłem wszystko, by dać selekcjonerowi argument. Wydaje mi się, że selekcjoner Santos ma trochę inną wizję budowania reprezentacji, co widać po powołaniach. Zamierza stworzyć drużynę po swojemu, odmłodzić ją - tak na to patrzę. Piłkarsko się obroniłem, ale trener ma prawo do takiej decyzji i staram się go zrozumieć. Mieliśmy okazję tylko się przywitać. Schodząc ze sceny na gali ekstraklasy podałem trenerowi rękę, powiedziałem "dzień dobry" i tyle.

W tym momencie skończył się dla ciebie temat reprezentacji?

Sam nie wiem. Mam pewne przemyślenia, ale jeszcze nie mówię oficjalnie "pas". To dla mnie trudny moment, bo nigdy nie wyobrażałem sobie chwili, w której będę musiał poważnie zastanowić się nad pożegnaniem z kadrą.

Nie chcesz odpuścić tego tematu.

Gdybym był w tym wieku bez formy i niczym się nie wyróżniał, to brak powołania by mnie nie uwierał. Ale całe środowisko: trenerzy, piłkarze, kibice - często zabierają w tym temacie głos i chcą mnie w reprezentacji. Zresztą - spotykając kibiców na ulicy też słyszę pytania, kiedy wrócę do kadry, i że jestem jej potrzebny.

Grałem z reprezentacją na czterech turniejach, przez kilkanaście lat. "Turbo Grosik" narodził się dzięki kadrze, to drużyna narodowa dała mi popularność. Na ostateczną decyzję przyjdzie czas. Na sam koniec, gdy już będzie wiadomo, że etap reprezentacji się dla mnie skończył, marzy mi się rozegranie ostatniego meczu w biało-czerwonych barwach na Stadionie Narodowym. Przeżyłem tam świetne chwile i traktuje ten obiekt jak drugi piłkarski dom po Szczecinie.

Za kilka dni karierę w reprezentacji skończy Kuba Błaszczykowski, który zawsze podkreślał, że z kadry nigdy nie zrezygnuje. Czas płynie bardzo szybko. Na pewno spełniłem piękne marzenie o występach w drużynie narodowej przez tak długi czas.

Zakładałeś, że w tym wieku będziesz jeszcze grał w piłkę?

Okazało się, że wiek to tylko liczba. Jeżeli zawodnik dobrze się prowadzi, to może grać grubo po trzydziestce. Trenerzy od przygotowania fizycznego w Pogoni mówią mi często, że jestem urodzonym atletą, nie łapię kontuzji. Mięśnie zbudowały mi się naturalnie, bo kto mnie zna ten wie, że raczej unikam siłowni.

Mam też duży kredyt zaufania u trenera Jensa Gustafssona. Układa taktykę tak, żebym robił jak najwięcej zamieszania w ofensywie. Koledzy asekurują mnie z tyłu, oczywiście zawsze pomagam w obronie, ale ta strategia mi odpowiada i dobrze czuje się w drużynie.

Ostatnio wspominał cię N'Golo Kante. Dla "Viaplay" mówił między innymi, że występując jeszcze we Francji lubił patrzeć, w jakim stylu grasz na boisku.

Miłe to było, budujące. Pomyślałem wtedy, że jednak coś w tej swojej karierze zrobiłem, skoro w taki sposób wspomina mnie mistrz świata i zwycięzca Ligi Mistrzów. Ja niestety nie pamiętam Kante z Francji, dopiero z czasów gry w Anglii, ale to wielki piłkarz.

Z Francją mam głównie miłe wspomnienia. Ostatnie dotyczy mundialu w Katarze. Byłem na kontroli antydopingowej i przyszedł "kitman" ich reprezentacji pytając, czy chce się wymienić koszulką. Dałem mu swoją, on rzucił swoją. Rozwinąłem i patrzę: numer 10, Mbappe. Kamil Glik wyciągnął go z szatni, Mbappe mi ją jeszcze podpisał i zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie. Nie wiem do kogo trafiła moja, ale pewnie do Kyliana. Koszulkę Mbappe dałem córce, bo bardzo go lubi.

Ostatnio dużo dzieje się u ciebie też poza boiskiem - zostałeś twarzą kebabu.

Podpisałem ostatnio dwa kontrakty sponsorskie, szykują się dwa następne. Ja robię swoje na boisku, a w kwestiach marketingowych najlepiej doradza mi Daniel Kaniewski, z którym współpracuje. Chcę wykorzystać swój czas na rynku. Piłka zawsze była dla mnie na pierwszym miejscu, ale swobodnie czuje się też w świecie reklam.
Kamil Grosicki reklamujący Kamil Grosicki reklamujący "AmAm Kebab". Fot.: Facebook
Zostałem ambasadorem "AmAm Kebab". Wiem, że był konkurs na nazwę kubełka z jedzeniem, to będzie zestaw z "Grosikiem" w nazwie. Jeżeli chodzi o zawartość, to wiadomo - mięso musi być, ale też dużo warzyw. Zawsze lubiłem zjeść kebab, oczywiście raz na jakiś czas. Ale z dużą przyjemnością zostałem twarzą takiego jedzenia.

Rozmawiał Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty

Grosicki dostał wiadomość od gwiazdy Legii. Wszystko pokazał

Zaczynał od 70 złotych za mecz. "Na boisko weszło bydło"

Czy reprezentacja Polski awansuje na Euro 2024?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×