To reprezentacja Polski była zdecydowanym faworytem wtorkowego spotkania eliminacji Euro 2024 przeciwko Mołdawii. Polacy przystępowali do niego opromienieni zwycięstwem w towarzyskim meczu z Niemcami. Do przerwy Biało-Czerwoni dominowali na boisku w Kiszyniowie. Do szatni schodzili przy prowadzeniu 2:0.
Po zmianie stron stało się coś, co trudno wytłumaczyć. Polscy piłkarze popełniali proste błędy w defensywie, a Mołdawianie z nich korzystali. Gospodarze zdołali odwrócić losy spotkania i wygrali 3:2. To jeden z ich największych sukcesów w historii.
Po meczu w Mołdawii zapanowała euforia. Piłkarze i kibice wreszcie mieli powody do radości. Po ostatnim gwizdku arbitra bramkarz reprezentacji Mołdawii Dorian Railean zdradził, że o zwycięstwie zadecydowało to, co on i jego koledzy powiedzieli sobie w przerwie w szatni.
ZOBACZ WIDEO: Co on zrobił?! Bramkarz kompletnie się tego nie spodziewał
- Pomogła nam rozmowa w szatni. Ustaliliśmy kilka punktów gry i udało nam się odnieść sukces. Cieszę się z tego. To chyba najważniejsze zwycięstwo reprezentacji Mołdawii od wielu lat - powiedział bramkarz, którego cytuje moldfootball.com.
Railean dodał, że nie bał się Roberta Lewandowskiego. - Nie ma mowy o strachu, ale kiedy jeden z najlepszych napastników świata gra przeciwko tobie, to rozumiesz, że mecz będzie bardzo trudny - stwierdził.
Dla Mołdawian starcie z Polakami może być przełomem. - Chciałbym mieć pełne trybuny na każdym meczu. Wszyscy rozumieją, że ludzie przyszli ze względu na Lewandowskiego i Zielińskiego, a nie Ratsę czy Riabczuka. Ludzie ciągle nas krytykują, że jesteśmy słabi. Może czasem to nasz poziom, ale zawsze gramy o zwycięstwo - dodał.
Czytaj także:
Kryminał, zbrodnia i kompromitacja! Jak oni mogli to zrobić?!
Lewandowski po porażce w Mołdawii. "Niewiarygodne, co się z nami stało"