Kryminał, zbrodnia i kompromitacja! Jak oni mogli to zrobić?!

PAP / Piotr Nowak / Reprezentacja Polski przed meczem z Mołdawią
PAP / Piotr Nowak / Reprezentacja Polski przed meczem z Mołdawią

Kto w Kiszyniowie pożegnał się z kadrą, do kogo Santos pójdzie na kolanach, kto popełnił piłkarski kryminał, a kto zawiódł najmocniej? Oceniamy Polaków po meczu eliminacji Euro 2024 z Mołdawią (2:3).

Wojciech Szczęsny: 4,0 (skala: 1-10, ocena wyjściowa: 6). Bywał bohaterem, ale teraz nie zrobił nic, by pomóc drużynie. Przy pierwszym golu powinien się lepiej zachować. Pozwolił, by uderzona z dystansu piłka wturlała się do jego bramki. Kładł się do niej jak skrzynka pomidorów... Przy drugim nie miał większych szans, ale przy trzecim, decydującym, źle piąstkował i nie zdążył wrócić do bramki.

Tomasz Kędziora: 2,0. Saper. Raz się pomylił, ale konsekwencje były potężne. Taka asysta do rywala, przy zagrożonym prowadzeniu 2:1, kiedy gra drużynie się nie układa, to piłkarska zbrodnia. Nie bójmy się powiedzieć: w Kiszyniowie dobiegła końca jego reprezentacyjna kariera.

Jan Bednarek: 3,0. Bez spektakularnego błędu jak u Kędziory, ale gdy rywale w siebie uwierzyli, kierowana przez niego defensywa nie stanowiła dla nich żadnej przeszkody. Przy pierwszym golu zaniechał interwencji i pozwolił Nicolaescu na strzał, a przy drugim zupełnie go odpuścił. Santos jeszcze pójdzie na kolanach do Jastrzębia, by przeprosić się z Glikiem...

Jakub Kiwior: 4,0. Spośród stoperów ma najmniej za uszami, ale w 79. minucie zrobił zbyt mało, by zatrzymać Nicolaescu. Najpierw obracał się jak "Evergreen" w Kanale Sueskim, a potem runął przed nim biernie jak złamana gałąź.

ZOBACZ WIDEO: Co on zrobił?! Bramkarz kompletnie się tego nie spodziewał

Przemysław Frankowski: 6,0. Od czołowego skrzydłowego Ligue 1 możemy wymagać więcej. Z drugiej strony, w przeciwieństwie do Zalewskiego, dał konkret: to po jego dośrodkowaniu "Lewy" zgrał piłkę do Milika i prowadziliśmy 1:0. Zszedł, gdy prowadziliśmy 2:1 i tylko bezradnie z ławki mógł oglądać blamaż kolegów.

Damian Szymański: 4,0. Hamulcowy. To nie jest piłkarz, który "wymyśli proch", ale nie sprostał nawet tak niskim oczekiwaniom, jeśli chodzi o udział w budowaniu gry. Selekcjoner uznał jednak, że przyda mu się trzymający pozycję rygiel do blokowania kontr rywali. Tymczasem w momencie, kiedy Nicolaescu pokonał Szczęsnego, Szymańskiego zabrakło tam, gdzie powinien być. Nawet nie ruszył w pościg za rywalem. A później już w ogóle nie stanowił przeszkody dla przeciwników.

Piotr Zieliński: 5,0. Przez większość meczu wyglądał jak ten kolega z orlika, który gra w klubie. Był z innego wymiaru. Czarował z piłką przy nodze, a w doliczonym czasie gry I połowy z asysty okradł go "Lewy". Czar prysł jednak tuż po przerwie. Jego strata w środku pola, po której Nicolaescu pokonał Szczęsnego, to piłkarski kryminał. Coś takiego nie miało prawa się zdarzyć. Zieliński podał rywalom tlen, a ci wzięli głęboki oddech.

Sebastian Szymański: 4,0. W pierwszej połowie miał, jak wszyscy Polacy, „momenty”, ale to on kwadrans przed końcem w sposób nie wykorzystał piłki meczowej. Przy stanie 2:1 w kompromitujący sposób, nie oddając nawet strzału na pustą bramkę, zmarnował świetną kontrę zespołu i zniweczył wysiłek Kamińskiego. Nie strzelasz na 3:1, to tracisz na 2:2, a potem na 2:3.

Nicola Zalewski: 5,0. Dobrze współpracował z Kiwiorem na lewej stronie, ale problem w tym, że z jego ponad godzinnego występu zapamiętamy tylko jedno odważne wejście w pole karne. Z kim ma pokazać ten swój potencjał, jak nie z jedną z najsłabszych drużyn w Europie? Więcej stracił, niż zyskał tym występem.

Arkadiusz Milik: 8,0. Mógł się poczuć jak kiedyś Tomasz Wróbel... Kiedy schodził z boiska, Polska prowadziła 2:1 po jego golu i asyście. Wykorzystał szansę, jaką otrzymał od Santosa i pokazał, że mit duetu Milik-"Lewy" z el. Euro 2016 może dostać drugie życie.

Robert Lewandowski: 6,0. Asysta i gol podnoszą jego ocenę, ale w Kiszyniowie nie było tak różowo. Tuż przed przerwą zmarnował świetną okazję stworzoną przez Zielińskiego, ale największy zarzut wobec niego jest taki, że gdy gra zaczęła się sypać, nie potrafi nad tym zapanować. W roli kapitana i lidera kompletnie zawiódł. Chyba najmocniej wśród Biało-Czerwonych, porównując oczekiwania do rzeczywistości.

Zmiennicy:

Jakub Kamiński, Bartosz Bereszyński, Karol Świderski, Karol Linetty: bez oceny. Grali zbyt krótko, by ich ocenić.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty