To był fatalny mecz w wykonaniu reprezentacji Polski. Do przerwy Biało-Czerwoni prowadzili 2:0 po golach Arkadiusza Milika i Roberta Lewandowskiego, a do tego mieli kilka okazji do tego, by wynik był jeszcze wyższy. Po przerwie Polacy mieli tylko dobić rywala i dopisać do swojego dorobku kolejne trzy punkty.
Tak się jednak nie stało. Tuż po wznowieniu gry koszmarny błąd popełnił Piotr Zieliński, a kontaktową bramkę zdobył Ion Nicolaescu. To był dopiero początek dramatu reprezentacji Polski. Potem Biało-Czerwoni popełnili jeszcze dwa szkolne błędy, które reprezentanci Mołdawii zamienili na gole.
Spotkanie zakończyło się wygraną Mołdawian 3:2. Oburzony zachowaniem naszych graczy był Ryszard Komornicki. - Reprezentacja to chyba dla niektórych taki przerywnik, przyjechali zagrać mecze i już myślą o wakacjach. Tymczasem ten mecz był najważniejszym na dzisiaj spotkaniem, wszystko inne trzeba odłożyć na bok, bo liczy się tu i teraz, a nie co będzie po wakacjach - powiedział.
20-krotny reprezentant kraju i uczestnik mistrzostw świata 1986 odniósł się także do pomeczowych wypowiedzi podopiecznych Fernando Santosa.
- Dodatkowo te wypowiedzi zawodników na poziomie przedszkola. Nie potrafią powiedzieć coś sensownego. Zieliński mówi, że nie wyszli na mecz, na drugą połowę. To gdzie oni byli?! Jesteś zawodnikiem i mówisz coś takiego?! - dodał.
Czytaj także:
Wszystko jasne. Jest oficjalny komunikat dotyczący Arkadiusza Milika
"Gdyby kilku zawodników ryknęło". Kulesza nie gryzie się w język po kompromitacji kadry
ZOBACZ WIDEO: Co on zrobił?! Bramkarz kompletnie się tego nie spodziewał