Cezary Kulesza przebywał z reprezentacją Polski na stadionie w Kiszyniowie. Z bliska przyglądał się temu, jak dokonuje się największa kompromitacja w historii naszej piłki reprezentacyjnej. Do przerwy prowadziliśmy z Mołdawią 2:0, by całe spotkanie przegrać 2:3. Przypomnijmy, że nasz wtorkowy rywal zajmuje 171. miejsce w rankingu FIFA i wygrał pierwsze spotkanie od 2019 roku.
Na środę Kulesza zwołał pilne spotkanie z selekcjonerem kadry Fernando Santosem. Prezes PZPN chciał poznać plany Portugalczyka na następne spotkania reprezentacji w ramach eliminacji do Euro 2024.
Kulesza udzielił też wywiadu "Przeglądowi Sportowemu Onet". Przyznał, że po sensacyjnej porażce z Mołdawią nie mógł zasnąć.
ZOBACZ WIDEO: Co on zrobił?! Bramkarz kompletnie się tego nie spodziewał
- Dla mnie to niewiarygodne, że prowadząc 2:0 z Mołdawią, można przegrać 2:3. Rozumiem z jakimś mocniejszym rywalem, typu Anglia czy Hiszpania, to się może zdarzyć. Ale w Kiszynowie? Ten wynik trzepnął nie tylko mnie, ale całą Polskę - podkreślił.
Prezes PZPN ocenił też zachowanie piłkarzy w drugiej połowie. Ci kompletnie obniżyli poziom w stosunku do pierwszej części gry.
- Wydaje mi się, że po przerwie zabrakło mobilizacji. Gdyby kilku zawodników ryknęło, że nie można się zatrzymać, że trzeba strzelić trzeciego i czwartego gola, a nie czekać na koniec meczu, to mielibyśmy teraz trzy punkty. Gdybyśmy wyszli z takim nastawieniem, to Mołdawia nie byłaby w stanie wrócić do gry - dodał Kulesza.
60-latek przyznał, że sytuacja polskiej drużyny w kontekście awansu do mistrzostw Europy zrobiła się bardzo trudna. Podkreślił ponadto, że nie myśli o tym, by miało nas zabraknąć w europejskim czempionacie.
Sytuacji w tabeli się jednak nie oszuka. Po przegranej z Mołdawią wyprzedzamy tylko Wyspy Owcze. Do drugiej Albanii tracimy trzy punkty, a to właśnie dwa pierwsze miejsca gwarantują udział w turnieju, który zostanie rozegrany w Niemczech.
Czytaj także:
Dramat Polski w rankingu FIFA. Duży spadek kadry Santosa