Nie tak miało być, nie tak to miało wyglądać. Reprezentacja Polski sensacyjnie uległa Mołdawii w trakcie meczu eliminacji do Euro 2024. Gospodarze triumfowali 3:2, choć do przerwy na prowadzeniu znajdowali się Biało-Czerwoni (2:0).
Po tym blamażu uwaga komentujących skupiła się między innymi na Fernando Santosie. Dosadnie na temat selekcjonera Polaków wypowiedział się Zbigniew Boniek.
- Mam wrażenie, że komunikacja z trenerem musi stać na słabym poziomie. Jak go kilka razy pokazali, to wydawało się, że się zastanawia: po co ja tu przyszedłem? Był totalnie załamany. Nie chcę go grillować, bo uważam, że w takim meczu powinien podać skład i powiedzieć: idę na piwo, przyjdę za półtorej godziny i powiecie mi, ile wygraliście. Ale ewidentnie coś nie funkcjonuje. Widać, że trener nie wie, co ma grać, jak ma grać - powiedział były prezes PZPN-u na kanale "Prawda Futbolu".
ZOBACZ WIDEO: Fernando Santos nie porwał polskich piłkarzy. "Nie ma chemii"
Odnosząc się do przegranej Biało-Czerwonych w Kiszyniowie, były piłkarz mówił, że "jest to porażka numer jeden w polskiej piłce w ostatnich 45 latach" - Prowadzić 2:0 z Mołdawią i przegrać 2:3, to rzeczywiście trzeba być bohaterami narodowymi - kontynuował.
- Nie wiem, co się stało w przerwie. Nie wiem, czy się czegoś napili. Nie wiem, czy się tak rozluźnili, że doszli do wniosku, że nawet na stojąco potrafią wygrać. Natomiast nie widziałem żadnej reakcji, kiedy coś zaczynało się dziać. Zero. W dwóch meczach przegranych nie dostaliśmy nawet kartki - dodał Boniek.
Po trzech spotkaniach eliminacyjnych Polacy mają na koncie tylko trzy punkty i są czwartą drużyną w swojej grupie. Kolejny mecz zagrają 7 września. Rywalem Biało-Czerwonych będą Wyspy Owcze.
Zobacz także:
> Piłkarze musieli uciekać do szatni. Sędzia przedwcześnie zakończył mecz
> Tak Linetty odpoczywa po meczu z Mołdawią