Mecz z reprezentacją Mołdawii miał być dla naszych kadrowiczów spacerkiem. Eksperci zastanawiali się jedynie nad rozmiarami zwycięstwa Biało-Czerwonych. Kilka dni wcześniej reprezentacja Polski pokonała w meczu towarzyskim Niemców (1:0), co znacznie poprawiło nastroje w drużynie. Okazało się, że na krótko.
Po pierwszej połowie Polacy prowadzili z Mołdawią 2:0 po trafieniach Arkadiusza Milika i Roberta Lewandowskiego. Wydawało się, że nikt ani nic nie jest w stanie odebrać naszym piłkarzom trzech punktów. Jednak to oni sami pomogli przeciwnikom: popełnili trzy koszmarne błędy i przegrali 2:3.
Po meczu na nasz zespół wylała się fala krytyki. Rozpoczęli ją kibice zgromadzeni na trybunach stadionu w Kiszyniowie. Potem reprezentantów Polski krytykowano w sieci, a i eksperci nie pozostawili na kadrze suchej nitki.
ZOBACZ WIDEO: Fernando Santos nie porwał polskich piłkarzy. "Nie ma chemii"
Krytycznie na temat gry Polaków wypowiedział się m.in. Jacek Gmoch. Legendarny trener miał zastrzeżenia do zachowania Wojciecha Szczęsnego, który w spotkaniu z Niemcami był niekwestionowanym bohaterem. Kilkukrotnie uratował zespół przed stratą gola i dzięki niemu Polska odniosła drugie w historii zwycięstwo nad zachodnimi sąsiadami.
- Szczęsny to świetny bramkarz, jeden z najlepszych na świecie, ale w jego dokonaniach zdarzają się słabsze momenty, które rzutują na wyniki drużyny. Ten element miał wpływ na jego karierę w Arsenalu za Aresene’a Wengera, ale w Juventusie radzi sobie znacznie lepiej - ocenił Gmoch.
- Wojtek może zagrać fenomenalnie, ale może też mieć słabszy dzień. Nie ma tej cechy, którą powinien mieć każdy bramkarz: to co musi, puści, ale to co musi obronić, to broni. A bramkarz to pierwszy podstawowy zawodnik do budowania drużyny! To od niego zaczyna się budowa zespołu - dodał były selekcjoner reprezentacji Polski.
Czytaj także:
ILE?! Santos wystawił PZPN istny "paragon grozy"
Drągowski opuści Spezię. W grę wchodzą dwa kierunki. Inni Polacy też mogą odejść!