Działania Jewgienija Prigożyna w sobotę skupiły na sobie uwagę całego aparatu państwowego w Rosji. Miliarder, który od lat finansuje Grupę Wagnera, próbował doprowadzić do zmiany władzy na Kremlu. Jego najemnicy ruszyli na Moskwę, zajmując po drodze takie miasta jak Woroneż i Rostów nad Donem.
Pucz Prigożyna trwał ledwie kilka godzin, bo już w sobotni wieczór "kucharz Putina" zrezygnował ze swojej rebelii. "Wyjeżdżamy w kierunku obozów polowych" - przekazał na Telegramie. Miliarder podkreślił, że nakazał wagnerowcom zawrócić z drogi na Moskwę, aby nie doszło do rozlewu rosyjskiej krwi.
Na wydarzenia momentalnie zareagował klub piłkarski FK Rostów. Membrana na jego stadionie przyjęła barwy flagi Rosji, wyświetlono też na niej wymowny komunikat: "Wierzymy w rosyjski naród i naszego prezydenta".
ZOBACZ WIDEO: Mecz z Niemcami zaszkodził Polakom? "Tu zawiódł mental"
Wcześniej, gdy istniało realne zagrożenie, iż wagnerowcy dotrą do stolicy Rosji i Moskwa zamieni się w arenę walk, w stolicy wprowadzono reżim operacji antyterrorystycznej. Doprowadziło to do odwołania większości imprez masowych, w tym zawodów sportowych. Przełożono również wydarzenia zaplanowane na niedzielę, bo spodziewano się, że wtedy najemnicy Prigożyna dotrą w okolice Kremla.
- Szanowni sportowcy, trenerzy i szefowie organizacji zarządzających sportem, apelujemy do wszystkich o zachowanie spokoju, nie uleganie panice i poleganie wyłącznie na oficjalnych źródłach informacji. Bądźcie czujni i ostrożni, nie wspierajcie prowokacyjnych nastrojów - mówił jeszcze przed wycofaniem się "kucharza Putina" rosyjski minister sportu, Oleg Matytsin.
Jeszcze wcześniej apel do wagnerowców wystosowali działacze piłkarskiego FK Rostów. "Chłopaki, wagnerowcy, nie musimy walczyć! Wszyscy jesteśmy jednym narodem i walczymy z jednym wrogiem zewnętrznym! Wierzymy w naród rosyjski i naszego prezydenta" - można było przeczytać w odezwie klubu do najemników Prigożyna.
Czytaj także:
- Guardiola chce wielkiego transferu. Wytypował nowego defensora
- Saudyjczycy kuszą trenera Juventusu. Wielkie pieniądze na stole