20 czerwca reprezentacja Polski odniosła haniebną porażkę z Mołdawią 2:3. Po tym meczu wiele mówiono o grze całej kadry jak i tych, których zabrakło w powołaniach. A był to m.in. Kamil Glik, czyli dotychczasowa ostoja defensywy kadry narodowej. Radosław Kałużny mówi o tym jak 35-latek jest ważny dla drużyny.
- Nie chce mi się znów roztrząsać, że duet Jakub Kiwior - Jan Bednarek, a szczególnie druga połowa tej pary, nie daje choćby cienia gwarancji na stabilną defensywę, która trudno oszukać i wbić gola. Kamil Glik jest przewidywalnym, twardym facetem. I potrafi huknąć w szatni na kolegów, a jeśli zajdzie potrzeba, także na boisku. Przy nim Kiwior szybciej stałby się obrońcą dobrym jak kawior (śmiech). A Bednarkowi pomoc Glika jeszcze bardziej przydałaby się - mówi Radosław Kałużny w rozmowie z Przeglądem sportowym.
Jakie ruchy powinny zostać poczynione i przez kogo? Kałużny mówi, że teraz to trzeba z kwiatami udać się do Glika i ponownie powołać go do kadry. A dokonać tego powinien sam Fernando Santos.
- Teraz trzeba "podbić" do Kamila z Kwiatami. Były szykowane na jego benefisowe spotkanie z reprezentacją, a teraz w sam raz będą eleganckim załącznikiem do przeprosin i ponownego zaproszenia go do kadry, które powinien wystosować sam Fernando Santos - zakończył Kałużny.
Zobacz także:
Kamil Glik wróci do reprezentacji? Zdecydowana reakcja Fernando Santosa
Ujawnił, co Ronaldo wyprawiał w szatni. Po wygranej 5:0
ZOBACZ WIDEO: Nie dostał powołania do kadry. Zamiast w Mołdawii tak spędzał czas