O tym, że Sandecja Nowy Sącz jest drużyną własnego boiska i na jej terenie niezwykle trudno ją pokonać boleśnie przekonały się m.in. Podbeskidzie Bielsko-Biała i Dolcan Ząbki. Do tego grona w sobotę dołączyła drużyna GKS Katowice, która stoczyła z drużyną trenera Dariusza Wójtowicza bój o miejsce szóste miejsce w ligowej tabeli. Niestety, mimo przedmeczowych zapowiedzi katowiczanom zabrakło argumentów, aby zmusić drużynę beniaminka zaplecza ekstraklasy do pierwszej w tym sezonie porażki na własnym obiekcie. To nowosądeczanie byli stroną przeważającą i starali się zagrozić bramce Jacka Gorczycy. Po raz pierwszy golkipera katowickiej drużyny do większego wysiłku zmusił w 17 minucie spotkania Dariusz Zawadzki. Pomocnik Sandecji zdecydował się wówczas na strzał z ok. 20 metrów od bramki Gieksy, a Gorczyca z najwyższym trudem przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.
W 39 minucie spotkania bramkarz Gieksy znów był w nielada tarapatach. Wówczas na strzał zdecydował się Arkadiusz Aleksander, a futbolówka przeleciała kilkanaście centymetrów nad poprzeczką katowickiej bramki. Podopieczni trenera Adama Nawałki w tym meczu nie mieli czym straszyć w ofensywie. Wprawdzie w 34 minucie spotkania przy odrobinie szczęścia mogli nawet objąć prowadzenie, ale ani Krzysztof Kaliciak, ani Bartosz Iwan nie zdołali wpakować piłki do bramki po dośrodkowaniu Piotra Plewni z rzutu wolnego. W 51 minucie gry bliski otwarcia wyniku spotkania był Aleksander, który stanął oko w oko z Gorczycą. Ku rozpaczy snajpera nowosądeczan najpierw górą był golkiper gości, a piłka po jego dobitce nie trafiła w światło bramki.
Co się nie udało Aleksandrowi chwilę wcześniej udało się w 53 minucie gry Zawadzkiemu. Wówczas z piłką w pole karne Gieksy wpadł Maciej Bębenek i był nieprzepisowo powstrzymywany przez Mateusza Niechiała. Arbiter bez chwili wahania podyktował w tej sytuacji rzut karny, który pomocnik Sandecji pewnym strzałem zamienił na bramkę. Gieksy nawet wtedy nie było stać na wartą uwagi odpowiedź, a nowosądeczanie w dalszym ciągu przeważali i byli bliscy podwyższenia prowadzenia. Dwukrotnie szczęścia po strzałach z dystansu szukał Dariusz Gawęcki, ale piłka przelatywała minimalnie obok bramki gości. W doliczonym czasie gry gracz Sandecji miał na nodze piłkę meczową. Dostrzegł, że daleko przed własną bramkę wyszedł Gorczyca i zdecydował się lobować bramkarza katowickiej drużyny z ok. 35 metrów. Niestety i tym razem szczęście się do Gawęckiego nie uśmiechnęło.
Po końcowym gwizdku sędziego na trybunach nie bez powodu dało się słyszeć okrzyk radości. Beniaminek z Nowego Sącza nie tylko zdobył cenne trzy punkty i awansował kosztem Gieksy w ligowej tabeli. Otóż nowosądeczanie po raz kolejny nie zaznali goryczy porażki na własnym stadionie. Dziewięć meczów bez porażki i bilans bramkowy 22-7 bez wątpienia robi wrażenie. W ostatniej jesiennej kolejce do Nowego Sącza przyjedzie Flota Świnoujście. Czy i tym razem twierdza przy ulicy Kilińskiego będzie nie do zdobycia?
Sandecja Nowy Sącz - GKS Katowice 1:0 (0:0)
Zawadzki 53' k.
Sandecja Nowy Sącz: Różalski - Makuch, Frohlich, Cios, Choruzi, Zawadzki (85' Tidiane), Gawęcki, Bębenek, Berliński, Piegzik (79' Jonczyk), Aleksander (73' Chlipała).
GKS Katowice: Gorczyca - Kamiński, Napierała, Uszalewski, Niechciał, Goncerz, Nowak, Hołota (70' Cholerzyński), Plewnia (85' Siedlarz), Iwan, Kaliciak (70' Mikulenas).
Żółte kartki: Iwan, Kamiński, Napierała (GKS Katowice).
Sędzia: Tomasz Garbowski (Kluczbork).