Kiedyś był na ustach Polaków. Dziś wychodzi na prostą

Damian Nawrocik ma za sobą depresję i cztery próby samobójcze. W rozmowie z "Weszło" wyjawił, że wychodzi na prostą, a od 20 miesięcy nie pije. Najgorszy był dla niego pierwszy sylwester.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Damian Nawrocik Facebook / Na zdjęciu: Damian Nawrocik
Jako piłkarz Damian Nawrocik osiągnął wiele sukcesów. Największe z Lechem Poznań, gdzie rozpoczynał swoją karierę. W 2004 roku sięgnął z tym klubem po Puchar Polski. Grał w Ekstraklasie, w której zaliczył 95 meczów i strzelił 14 goli. Na boisku imponował walecznością. Nie był typem gwiazdora, ale fani w każdym klubie zawsze go szanowali.

To już jednak zamierzchła przeszłość. 43-latkowi po piłkarskiej karierze pozostały tylko piękne wspomnienia. W 2022 roku opowiedział o swoich problemach "Przeglądowi Sportowemu". Jego życie zamieniło się kilka lat temu. Zachorował na depresję. Miał cztery próby samobójcze: przedawkował leki nasenne, chciał się powiesić, podcinał sobie żyły. Za każdym razem go odratowano.

Sylwester najgorszym momentem

Teraz już wychodzi na prostą. Od 20 miesięcy nie pije. Jak sam mówi, czuje się dobrze i bawi się dobrze. Odstawienie alkoholu było pierwszym i najważniejszym krokiem w leczeniu depresji.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Bezczelny". Jest głośno o golu w Norwegii

- Alkohol pogłębia u mnie stany depresyjne. Po piciu dochodziło u mnie do zachowań drastycznych. To była pierwsza rzecz, jaką odstawiłem - powiedział Nawrocik w rozmowie z "Weszło". Rzucił go 20 listopada 2021 roku. Szybko nadszedł pierwszy trudny moment.

- Pierwszym sprawdzianem był sylwester. Dla mnie ciężki czas, świeżo po rozstaniu z eks-partnerką, też dziewczyną z Łazarza. Impreza na Małeckiego. Kiedyś tam palono meble, kanapy wyrzucano, policja musiała interweniować, bo pożar trawił wszystko, jak w jakimś średniowieczu. Towarzyszył mi przyjaciel i jeszcze jeden kolega. Do północy fajnie się bawiłem. Wtedy jednak wyczekiwanie, odliczanie, fajerwerki, wszędzie pary się przytulają i całują, coś we mnie pękło - dodał.

Powiedział, że idzie się napić. Jego przyjaciel zareagował. Nie pozwolił mu na to, żeby ruszył alkohol. To był kluczowy moment. - Przetrwałem sylwestra. Wstałem w miarę rano, o dziesiątej wyszedłem pobiegać, byłem jedynym widocznym człowiekiem na dzielnicy. Dookoła ani widu, ani słychu, nikt nie spacerował, a co dopiero biegać. Pomyślałem, że jeśli w ten dzień dałem radę, to pójdzie już z górki - stwierdził Nawrocik.

Życie uratowała mu sąsiadka

Obecnie pracuje jako ogrodnik w Eindhoven. Jak przyznaje, w leczeniu i wyjściu na prostą pomaga mu muzyka trance. Potrafi jej słuchać przez kilkanaście godzin dziennie. Motywuje go to do pozytywnego myślenia i działania. Drugim najlepszym antydepresantem jest sport. Gdy ma trudne chwile, potrafi iść biegać nawet w środku nocy.

Nawrocik wspomina, że gdy zmagał się z najgorszą fazą depresji, tylko obmyślał plan, jak ze sobą skończyć. Jedynym hamulcem były dla niego dzieci. Niewiele osób wiedziało o jego problemach. W zasadzie tylko mama była we wszystko wtajemniczona.

Opowiedział, że przy czwartej próbie samobójczej życia uratowała mu niespodziewana wizyta sąsiadki, która chciała od niego pożyczyć drabinę. Ona zauważyła, że dzieje się coś złego. Wcześniej przez 15 lat jedynie mijali się na klatce schodowej.

- Poszedłem do niej na górę. Wiedziałem, że mama przyjedzie za godzinę. Nie chciałem, żeby widziała mnie w takim stanie. Usiadłem na krześle. Zapaliłem papierosa. Nie miałem siły. Położyłem się na ziemi. Nie mogłem mówić. Wezwali pogotowie - dodał.

Gdyby nie to, poszedłby do pustostanu i prawdopodobnie zamarzł. W szpitalu przez półtora dnia leżał nieprzytomny. Po wyjściu powiedział sobie, że coś musi zrobić nie tylko dla siebie, ale dla dzieci. Wyjechał do Holandii i odciął się od dawnego towarzystwa.

Depresja u niego pojawiła się po odejściu bliskiej osoby. - Zawsze byłem silny. Dzieciństwo miałem ciężkie. Operacje w czasie kariery piłkarskiej też mogły mnie podłamać, ale zawsze skupiałem się na powrocie do zdrowia. Nie sądziłem, że cokolwiek może mnie złamać. Nie rozumiałem, czym jest depresja. Kiedy ważna osoba wyznała mi, że na to choruje, zlekceważyłem to słowami: "masz wszystko". No bo jak można mieć depresję? Przecież tylko kobiety mają depresję! Dopiero później zrozumiałem wagę tego problemu - dodał.

Zaapelował, by szanować i doceniać ludzi, którzy walczą z depresją. Takie osoby nie dają po sobie poznać, że mają problemy, a w domu zostają z tym same i w głowie przeżywają piekło. - To jakby mieć pasożyta w środku. Takiego, który wyżera człowieka, kawałek po kawałku, aż w końcu ten nie może tego bólu wytrzymać, więc nie sypia, nie je, nie chodzi do ubikacji, zasłania okna, znika - powiedział.

Gdzie szukać pomocy?

Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 800 70 2222 całodobowego Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie. Możesz też napisać maila lub skorzystać z czatu, a listę miejsc, w których możesz szukać pomocy znajdziesz TUTAJ.

Czytaj także:
Komplikacje. Co z następcą Lewandowskiego w Barcelonie?
Kylian Mbappe dostał ultimatum od PSG. Sprawa postawiona jasno

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×