Szok ws. afery Stasiaka. Kulesza znał się z nim już wcześniej
Szokujące informacje ws. afery Mirosława Stasiaka. Według meczyki.pl Kulesza miał się poznać z nim już trzy tygodnie przed meczem z Mołdawią. Do tego mógł wchodzić wszędzie, nawet na murawę, na co najpewniej wydał zgodę ktoś ze związku.
Prezes Cezary Kulesza nie odpowiadał na nasze pytania dot. Stasiaka, a w czwartek wydał kuriozalne oświadczenie, w którym winą obarczył niezidentyfikowanego partnera. Sami sponsorzy zaczęli się oburzać i wydawać oświadczenia odcinające się od tego procederu. W końcu do wszystkiego przyznała się forma inszury.pl.
W programie meczyki.pl pojawiły się jednak nowe informacje. Tomasz Włodarczyk przekazał, że Cezary Kulesza, Mirosław Stasiak, a także sekretarz generalny związku Łukasz Wachowski poznali się 31 maja podczas finału Ligi Europy w Budapeszcie. To trzy tygodnie przed meczem Polska - Mołdawia w Kiszyniowie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: siła plus precyzja! Cudowny gol 19-latkaPotwierdził Cezary Kulesza, a także wiceprezes UEFA Zbigniew Boniek, który ich zobaczył. Prezes PZPN zarzekał się, że Stasiaka przedstawił mu Tomasz Hajto i spotkanie ze Stasiakiem miało być krótkie.
Jeszcze bardziej szokujące są inne wieści. W programie "Piłkarski Salon" Bożydar Iwanow zaznaczył, że widział Stasiaka na murawie stadionu w Kiszynowie. A sam bilet VIP nigdy nie daje takich możliwości.
Doniesienia meczyki.pl wskazują, że Stasiak miał mieć specjalną "czerwoną akredytację". Umożliwia ona wejście kompletnie wszędzie, jest mocniejsza niż akredytacja medialna, akredytacja obsługi wydarzenia czy nawet samych piłkarzy.
Czerwone przepustki dostaje kilka osób w federacji i reprezentacji Polski. Kto więc mu ją przekazał? Kulesza wskazuje, że równie dobrze mógł to być ktoś z Mołdawii, co jest niemal nieprawdopodobne. Najpewniej przekazał mu ją ktoś z wysokich władz PZPN-u, niewykluczone, że za wiedzą i zgodą Cezarego Kuleszy.
Czytaj więcej:
Wymowne słowa Gundogana o Barcelonie. Padło nazwisko Lewandowskiego