1 
Kompromitująca porażka reprezentacji Polski z Mołdawią chyba na długo zapadnie w pamięci kibiców. Choć po 34 minutach Biało-Czerwoni prowadzili w meczu eliminacji do Euro 2024 2:0, to ostatecznie przegrali w Kiszyniowie 2:3.
To była jedna z największych wpadek naszej kadry w XXI wieku. O tym blamażu napisano już niesamowicie dużo. Eksperci natomiast mówili jednym głosem. Wyraźnie podkreślali, że coś takiego nie miało prawa się zdarzyć.
Tymczasem przykład Robertowi Lewandowskiemu i spółce dali... polscy policjanci! Oni poradzili sobie z pokonaniem rywali z Mołdawii.
"Cieszymy się z wygranej reprezentacji Polskiej Policji. Wygrywamy 3:1 z naszymi kolegami z Mołdawii. Dziękujemy za wspólną grę i zapraszamy wszystkich na Centralne Obchody Święta Policji, które odbędą się już w poniedziałek o 12:00 na Placu Zamkowym w Warszawie" - czytamy w twitterowym wpisie opublikowanym na koncie Polska Policja.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak tego nie strzelił?! Koszmarny kiks przed pustą bramką
Mecz policjantów z Polski i Mołdawii odbył się z okazji Centralnych Obchodów Święta Policji w Warszawie w rocznicę 104. rocznicy powstania Policji Państwowej. Mundurowi relacjonowali, że mołdawscy funkcjonariusze skompletowali mocną kadrę.
"Zespół z Mołdawii do Warszawy przybył w czwartek. Piłkarzy powitali dyrektor Biura Komunikacji Społecznej KGP insp. Mariusz Ciarka oraz selekcjoner polskiej Reprezentacji Policji mł. insp. w st. spocz. Andrzej Kuczyński. Po piątkowym treningu gości z Mołdawii zaprosił do siedziby polskich kontrterrorystów zaprosił dowódca Centralnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji "BOA" nadinsp. Dariusz Zięba. Nasi funkcjonariusze zaprezentowali swoje umiejętności oraz przedstawili, jak wygląda codzienna służba wśród elitarnych policjantów" - pisano na stronie internetowej policja.pl.
Mecz Polska - Mołdawia z udziałem policjantów odbył się na boisku Warszawskiego Centrum sportu Młodzieżowego "Agrykola" przy ul. Myśliwieckiej.
Czytaj także:
> Raków wybudził się z głębokiego snu. Trwał ponad 45 minut
> Kownacki się nie zatrzymuje. Kolejne gole
