Saga transferowa z Arkadiuszem Milikiem zakończyła się miesiąc temu. Juventus, w którym napastnik przebywał na wypożyczeniu, zdecydował się wykupić zawodnika. Zapłacił za niego 6 milionów euro, a dodatkowy milion może wpaść na konto Olympique Marsylia w bonusach.
Ubiegły sezon dla Arkadiusza Milika nie należał do najłatwiejszych. Po dobrym początku sezonu Polak złapał kontuzję, a jego występy straciły na jakości. W lidze włoskiej zagrał w 27 meczach, zdobył 7 bramek i dołożył do tego 1 asystę.
Został zapytany przez dziennikarzy czy nie czuje napastnikiem drugiego wyboru w Serie A. Pierwszym wyborem trenera i wielką gwiazdą klubu jest bowiem Dusan Vlahović. Na tę tezę Milik odpowiedział jasno.
- Nie czuję, że mam tę łatkę. Nie uważam tak i też nie sądzę, by inni mnie widzieli w ten sposób, nawet trener. Nigdy nikt mi nie powiedział, szkoleniowiec, koledzy z drużyny czy agent, że jestem drugim wyborem - zdradził reprezentant Polski.
- Nie lubię siebie oceniać, lepiej niech to robią inni. Ale to prawda, że zacząłem bardzo dobrze, ale później, po kontuzji miałem trudności. Byłem poza grą przez 1,5 miesiąca, ale kolejne dwa-trzy godnie zajęło mi, by wrócić do rytmu - ocenił.
Wypowiedział się także nt. ew. przyjścia do Juventusu Romelu Lukaku. Spekuluje się także o odejściu Dusana Vlahovicia.
- Nie wiemy, co się zdarzy. Wszystko jest możliwe. Słyszałem słowa Giuntoliego (nowy dyrektor klubu - przyp. red.), jeśli nadejdzie oferta nie do odrzucenia, to każdy może odejść - wyjaśnił Milik.
Czytaj więcej:
Ujawnia, co Santos przekazał PZPN. "Nikt w związku w to nie wierzył"