Ujawnia, co Santos przekazał PZPN. "Nikt w związku w to nie wierzył"

Getty Images / SOPA Images / Contributor / Na zdjęciu: Łukasz Wachowski
Getty Images / SOPA Images / Contributor / Na zdjęciu: Łukasz Wachowski

- Nikt w związku nie wierzył, że to może być prawda - wyjawia kulisy zamieszania z Fernando Santosem Łukasz Wachowski, sekretarz generalny PZPN. Komentuje też ujawnione przez WP SportoweFakty problemy finansowe jednego ze sponsorów reprezentacji.

Firma Inszury.pl zwraca na siebie uwagę od początku współpracy z PZPN. Pierwszy raz głośno zrobiło się o niej w Polsce, kiedy w listopadzie ubiegłego roku związała się dwuletnią umową ze związkiem, choć wtedy nie funkcjonowała jeszcze ich porównywarka ubezpieczeń. Ta zaczęła działać kilka miesięcy później.

Kolejny raz Inszury.pl a dokładnie Polskie Media Ubezpieczeniowe sp. z o.o. (PMU), zwróciły na siebie uwagę po ujawnieniu przez Szymona Jadczaka na łamach WP SportoweFakty obecności skazanego za korupcję i zawieszonego przez PZPN Mirosława Stasiaka w oficjalnej delegacji związku na mecz el. Euro 2024 do Mołdawii. Po długiej ciszy ze strony związku, to Inszury.pl przyznały się do wciągnięcia Stasiaka na pokład.

Ponad miesiąc po ujawnieniu tamtej afery okazuje się, że Inszury.pl borykają się z problemami finansowymi. Więcej informacji znajdziecie w tekście: Ujawniamy, co kryje firma Inszury.pl. W roli głównej... ksiądz.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Benzema nieszczęśliwy w Arabii Saudyjskiej? Ten film jest wymowny

Sytuację związaną z umową między Inszury.pl a PZPN komentuje w rozmowie z WP SportoweFakty Łukasz Wachowski, sekretarz generalny związku. Odnosi się też do niedzielnego zamieszania z selekcjonerem. Według informacji saudyjskich mediów Fernando Santos był kandydatem na trenera Al-Shabab. Dopiero pod koniec dnia PZPN skontaktował się z Portugalczykiem, który potwierdził, że nie zamierza odchodzić.

Wachowski w rozmowie z nami odnosi się też do planu zbojkotowania wrześniowego meczu z Wyspami Owczymi na PGE Narodowym. Sprzedaż biletów już ruszyła i jak dotąd ma nie cieszyć się dużym zainteresowaniem.
Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty: Czy problemy firmy Inszury.pl, jednego ze sponsorów reprezentacji, mają jakiś wpływ na umowę ze związkiem?

Łukasz Wachowski, sekretarz generalny PZPN: Biznesowa sytuacja sponsorów oraz ich wewnętrzne sprawy nie są domeną, którą się zajmujemy, bo nie jesteśmy od tego. Każdemu życzymy oczywiście jak najlepiej i za każdego trzymamy kciuki. Co zaś tyczy się Inszury.pl zapewniam, że umowa jest realizowana zgodnie z jej zapisami. Pamiętajmy też, że w ujęciu ostatnich dwóch lat PZPN odnotował ponad 50 proc. wzrost przychodów. Wyniki finansowe są rekordowe. To konsekwencja ciężkiej pracy i dobrego pomysłu na zarządzanie biznesem PZPN.

W poniedziałek PZPN otworzył sprzedaż na mecz el. ME z Wyspami Owczymi. Według informacji goal.pl, dotąd sprzedano 10 tys. biletów, co ma być "fatalnym wynikiem". W tle jest temat bojkotu tego meczu przez kibiców. 

Są wakacje, ale mimo tego sprzedaliśmy już 10 tys. biletów. To dobry wynik biorąc pod uwagę środek sezonu urlopowego. Oczywiście jesteśmy przygotowani na każdą ewentualność i będziemy reagować na bieżąco, bo chcemy, by kibice zapełnili stadion.

Czyli PZPN nie przejmuje się ewentualnym bojkotem?

Każdy kibic ma prawo do niezadowolenia. Zdajemy sobie sprawę z tego, że wielu fanów naszej drużyny narodowej jest rozczarowanych ostatnim wynikiem na boisku oraz różnymi innymi pozasportowymi doniesieniami. To jednak nie powinno przekreślać wsparcia dla reprezentacji. Pamiętajmy że w poprzednich kadencjach zdarzały się mecze z niską frekwencją, np. w 2015 roku mecz z Gibraltarem na Stadionie Narodowym obejrzało około 27 tys. kibiców.

Trzeba jednak myśleć tu i teraz. Przyłączam się do słów trenera Santosa, które w niedzielę przekazał prezes Cezary Kulesza. Liczymy na wsparcie kibiców w walce o mistrzostwa Europy. Jest ono nam teraz bardzo potrzebne!

Co w związku potrzebuje pilnej naprawy?

Błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi. My z każdego zdarzenia wyciągamy wnioski i staramy się wdrażać w życie zmiany, które w przyszłości pomogą nam uniknąć potknięć. Już poprawiliśmy procedury dotyczące zapraszania gości do samolotu, którym nasza kadra lata na mecze. Kolejnym elementem jest Rada Sponsorów, która niebawem zostanie powołana do życia. Chcemy, by było to miejsce wymiany doświadczeń, rozmów i analiz. Zadowolenie sponsorów jest jednym z naszych priorytetów.

A może ta rada powstaje, by ugasić pożar po tym, jak jeden z nich zaprosił do samolotu z kadrą człowieka zamieszanego w korupcję w polskiej piłce, który na dodatek ma od PZPN zakaz działania w strukturach związku?

Tamta sytuacja nie powinna była się wydarzyć. Zapewniam, że w przyszłości się nie powtórzy. Z tego miejsca jeszcze raz przepraszam wszystkich kibiców.

Czy wszyscy sponsorzy odpowiedzieli na wasz pomysł?

Zdecydowana większość pozytywnie zareagowała na ten pomysł, nawet pomimo tego że mamy - jak wspomniałem - sezon urlopowy.

"Obecnie rozpatrujemy możliwość natychmiastowego rozwiązania podpisanej umowy z PZPN" - czytamy w oświadczeniu jednego ze sponsorów reprezentacji, firmy Car4share. To zaskoczenie?

Przede wszystkim należy podkreślić że to oświadczenie pojawiło się na stronie Car4share już ponad tydzień temu. Od razu na moją prośbę umówiliśmy spotkanie z prezesem spółki, który przyleciał do Polski we wtorek. Finalnie widzieliśmy się z partnerem dwa razy i omówiliśmy aktualną sytuację i kwestie dalszej współpracy. Kontrakty nie przewidują możliwości jednostronnego rozwiązania umowy. Bardzo zależy nam na tym, by Car4share pozostało w rodzinie PZPN.

Kto teraz odpowiada za komunikację w związku?

Jest departament komunikacji i mediów, którym dowodzi dyrektor Aleksandra Rosiak. Jakub Kwiatkowski jest rzecznikiem związku, rzecznikiem reprezentacji i zastępcą dyrektora.

Korzystając z okazji chciałbym sprostować doniesienia jakoby za kwestie komunikacyjne w PZPN miała odpowiadać spółka Publicon Sport. Spółka Publicon Sport ma inne zadania. Jest naszym partnerem w zakresie marketingu i sponsoringu.

Pojawiły się artykuły o kulisach zamieszania komunikacyjnego. Sport.pl pisał o tym, że jednym z planów było przeproszenie wszystkich za obecność Stasiaka w delegacji do Kiszyniowa. Czy to prawda?

Związek od początku odpowiedzialność za tę sytuację brał na siebie. Zgodzę się z opinią, że oświadczenie było nieprecyzyjne i wywołało niepotrzebne zamieszanie. Nie chcę mówić, kto i jakie pomysły proponował, bo to nasze wewnętrzne sprawy. Wszystkim w PZPN zależało, by w pełni chronić interes sponsorów i partnerów PZPN. Wyciągnęliśmy wnioski i z tej sytuacji wyjdziemy silniejsi.

Ale wiadomo, że w takiej sytuacji na pierwszej linii frontu są sponsorzy.

Nie chcieliśmy, by na końcu którykolwiek ze sponsorów był kojarzony z tą sprawą.

Jak wyglądał przebieg zdarzeń w niedzielę, kiedy pojawiły się pierwsze doniesienia o zatrudnieniu Fernando Santosa w Arabii Saudyjskiej? Około godziny 12 rzecznik kadry poinformował, że nie może się dodzwonić do trenera. Pan razem z prezesem Kuleszą uspokoiliście kibiców dopiero o godzinie 19 i powiedzieliście, że trener od razu odebrał.

Nigdzie nie mówiłem, że ja lub prezes Kulesza próbowaliśmy do selekcjonera dzwonić cały dzień. Jakub Kwiatkowski nie konsultował ze mną swojej porannej wypowiedzi, która ustawiła w tej sprawie komunikację. Nikt w związku nie wierzył, że to może być prawda, bo poznaliśmy trenera Fernando Santosa na tyle, że było dla nas pewne, iż nie ma mowy o żadnej rezygnacji. On sam był zresztą zaskoczony całą sytuacją.

Zapytał pan, czy faktycznie selekcjonera kuszono ofertą z Arabii Saudyjskiej?

Z tego, co przekazał, takiej sprawy w ogóle nie było na agendzie.

Dominik Panek, dziennikarz od lat zajmujący się korupcją, zaproponował, by na stronie PZPN opublikować listę wszystkich osób aktualnie zawieszonych za korupcję. Tak można uniknąć w przyszłości obecności przy kadrze takich osób jak Mirosław Stasiak. Czy rozważacie taki pomysł?

Inicjatywa redaktora Panka jest ciekawa i godna rozważenia, dlatego będę osobiście z nim na ten temat rozmawiał. Zdradzę, że pomysł jest już przez nas analizowany pod kątem danych osobowych. Na pewno będziemy potrzebować pewnych zmian w przepisach związkowych, w tym m.in. w regulaminie dyscyplinarnym. Musi to jednak przeprowadzić i zatwierdzić zarząd PZPN. Myślę, że ten temat pojawi się na najbliższym posiedzeniu w sierpniu.

Rozmawiał Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj też:
Reprezentant Polski na wylocie. Klub podjął decyzję

Źródło artykułu: WP SportoweFakty