W szatni Pogoni nikt nie trzaskał szafkami. "Gol powinien paść wcześniej"

PAP / Marcin Bielecki / Jens Gustafsson w czasie meczu z Widzewem Łódź
PAP / Marcin Bielecki / Jens Gustafsson w czasie meczu z Widzewem Łódź

Pogoń Szczecin odwróciła wynik meczu z Widzewem Łódź na 2:1 w drugiej połowie. Jens Gustafsson dał do zrozumienia, że w przerwie w szatni Portowców nie doszło do nerwowych scen.

Pogoń rozpoczęła mecz z Widzewem od wcześnie straconego gola. Bezpośrednio po nim miała problem ze złapaniem dobrego rytmu, ale kiedy rozpędziła się, była trudna do zatrzymania. W pierwszej połowie Widzew ratował jeszcze Henrich Ravas, ale po zmianie stron Pogoń zapewniła sobie zwycięstwo 2:1 strzałami Luki Zahovicia i Efthymisa Koulourisa.

- Zaczęliśmy ten mecz słabo i czekaliśmy na prezenty od przeciwników. W ciągu pierwszej połowy graliśmy coraz lepiej i lepiej. Zasługiwaliśmy na prowadzenie już przed przerwą. Zaczęliśmy bardzo dobrze drugą połowę i strzeliliśmy tego gola. Wszyscy piłkarze poświęcali się maksymalnie dla dobra Pogoni - powiedział Jens Gustafsson na konferencji prasowej.

- W przerwie nie było nerwowo, ponieważ kończyliśmy pierwszą połowę w dobrych nastrojach i musieliśmy to kontynuować po przerwie - dodał Szwed.

ZOBACZ WIDEO: Nieprawdopodobne sceny. Cieszył się z gola ze środka boiska, a po chwili...

Widzew nie odczarował Pogoni, z którą w poprzednim sezonie także przegrał 1:2 mimo prowadzenia, a w rewanżu zremisował 3:3. Podopieczni Janusza Niedźwiedzia mieli swoje szanse na zapunktowanie, ale nie poszli za ciosem po pokonaniu Puszczy Niepołomice na inaugurację sezonu.

- Wiedzieliśmy, że przyjechaliśmy na teren czołowego zespołu ligi i poprzeczka będzie zawieszona wysoko. Weszliśmy w mecz pewni siebie i świetnie rozegraliśmy akcję bramkową. W dalszej części meczu pozwoliliśmy na za dużo Pogoni. Nie potrafiliśmy odpowiedzieć czymś konkretnym, a wyrównanie dodało energii rywalom - opowiadał Janusz Niedźwiedź.

- Reagowaliśmy zmianami i zaczęliśmy odważniej poczynać sobie w kreowaniu gry. Żal, że nasza bramka na 2:2 nie została uznana, ponieważ akcja była ładna. Trzeba docenić zespół za wiarę i zaangażowanie. Byliśmy blisko, ale mimo wszystko zabrakło nam odrobiny do osiągnięcia lepszego wyniku - dodał trener.

Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"

Komentarze (0)