Centymetry od niespodzianki - relacja z meczu Start Otwock - Ruch Chorzów

Skończył się piękny sen piłkarzy Startu Otwock. Wicelider grupy wschodniej drugiej ligi przegrał na własnym stadionie z wiceliderem ekstraklasy - Ruchem Chorzów i pożegnał się z rozgrywkami Remes Pucharu Polski. Jedynego gola zdobył tuż przed przerwą Marcin Nowacki, który wykorzystał błąd bramkarza i obrońcy Startu.

Mimo wczesnej godziny meczu, na stadion Startu Otwock przybyło ponad 2,5 tysiąca kibiców piłki nożnej, którzy za wejście na to spotkanie musieli zapłacić dwukrotnie więcej niż na ligowe pojedynki drugoligowca.

Wicelider ekstraklasy - Ruch Chorzów na mecz do Otwocka przyjechał bez kilku podstawowych zawodników. Na Górnym Śląsku pozostali Andrzej Niedzielan, Tomasz Brzyski oraz Maciej Sadlok. Kontuzje wykluczyły z kolei udział w rywalizacji Ariela Jakubowskiego oraz Martina Fabusza. Ponadto trener Niebieskich Waldemar Fornalik, mając na uwadze sobotni pojedynek z Legią w Warszawie, posadził na ławce rezerwowych dotychczasowych pewniaków, czyli Krzysztofa Pilarza, Wojciecha Grzyba, Grzegorza Barana oraz Gabora Strakę. Z "żelaznej" jedenastki na boisko wyszli więc tylko Rafał Grodzicki oraz Artur Sobiech.

Od początku meczu optyczna przewaga należała do gości. Chorzowianie na trudnym boisku spokojnie rozgrywali piłkę w obronie, po czym długim zagraniem starali się uruchomić napastników. Jednak Sobiech pozbawiony wsparcia Niedzielana nie był tak groźny jak w meczach ligowych. Trudno było nie oprzeć się wrażeniu, że chorzowianie nie pokazują w Otwocku pełni swoich możliwości, chcąc wygrać na boisku wicelidera drugiej ligi jak najmniejszym nakładem sił.

W pierwszej odsłonie podopieczni Dariusza Dźwigały zagrażali bramce Matko Perdijicia przede wszystkim z rzutów rożnych, które egzekwował Jarosław Mazurkiewicz. Ruch najlepszą okazję stworzył sobie w 22 minucie, ale po dośrodkowaniu Pavola Balaża Sobiech z trudnej pozycji, atakując futbolówkę wślizgiem, przeniósł piłkę ponad bramką.

Gdy zbliżał się koniec pierwszej połowy, dość niespodziewanie Niebiescy objęli prowadzenie. Piłki w polu karnym nie złapał Dawid Bułka, który niepotrzebnie wyszedł do futbolówki przy linii końcowej. Mający pilnować Marcina Zająca Jacek Moryc odpuścił, a "Kicaj" doszedł do futbolówki i dośrodkował w pole karne. Mimo asysty aż dwóch stoperów, filigranowy Marcin Nowacki w stylu Bruce’a Lee umieścił futbolówkę w pustej bramce.

Gospodarze kilkadziesiąt sekund po stracie gola mogli wyrównać, ale Sebastian Kęska przegrał pojedynek sam na sam z Perdijiciem. W tej sytuacji zawodnicy Startu domagali się rzutu karnego, ale rację miał sędzia Tomasz Musiał.

W drugiej odsłonie z dużo lepszej strony pokazali się miejscowi, którzy zagrali odważniej i przez dłuższy czas przebywali na połowie Ruchu. Niebiescy nastawili się na grę z kontrataku, ale dopiero w 72 minucie poważnie zagrozili "świątyni" Bułki. Po dośrodkowaniu Balaża do siatki trafił wprowadzony po przerwie Łukasz Janoszka. Arbiter jednak gola nie uznał dopatrując się pozycji spalonej. "Ecik" do siatki trafił w meczu raz jeszcze. Tomasz Musiał po raz kolejny bramki nie zaliczył, ponownie uznając, że Janoszka zdobywając gola głową po zagraniu Wojciecha Grzyba (90 minuta), w momencie dogrania znajdował się za ostatnim obrońcą Startu.

Podopieczni Dariusza Dźwigały mogli wyrównać w 56 minucie, gdy po indywidualnej akcji Piotra Stańczuka i jego strzale z szesnastu metrów Perdijić odbił przed siebie piłkę, ale żaden z zawodników gospodarzy nie zdążył z dobitką.

Do regulaminowego czasu gry sędzia doliczył aż pięć minut. W tym czasie doszło do przepychanki pomiędzy znanym z tzw. afery barażowej Adamem Warszawskim i Rafałem Grodzickim. Po chwili defensor z Otwocka złapał się za głowę. W ogromnym zamieszaniu były piłkarz Świtu z kilku metrów trafił piłką w słupek. Następnie futbolówka została wybita sprzed pustej bramki przez defensorów Ruchu, którzy po chwili mogli odetchnąć z ulgą, bowiem sędzia zakończył grę.

Ruch awansował do ćwierćfinału Pucharu Polski, ale do sytuacji z doliczonego czasu gry wicelider ekstraklasy po prostu nie może dopuścić. Chorzowianie po kilku latach, w których nie potrafili przejść nawet jednej rundy Pucharu Polski, po raz czwarty awansowali co najmniej do ćwierćfinału rozgrywek. - Marzę o wylosowaniu w następnej rundzie Zagłębia Sosnowiec - przyznał członek Rady Nadzorczej Ruchu Dariusz Gęsior.

Start Otwock - Ruch Chorzów 0:1 (0:1)

0:1 - Nowacki 44'

Składy:

Start Otwock: Bułka - Bobrowski, Warszawski, Szwed, Moryc, Kęska (48' Endzelm), Mazurkiewicz, Stańczuk, Wocial (59' Herman), Sobótka (68' Choiński), Luke-Uzoma.

Ruch Chorzów: Perdijić - Nykiel, Stawarczyk, Grodzicki, Kieruzel - Scherfchen, Pulkowski (89' Baran), Zając (74' Grzyb), Nowacki, Balaż - Sobiech (46' Janoszka).

Żółte kartki: Warszawski (Start), Nowacki, Grodzicki (Ruch).

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

Widzów: 2500.

Źródło artykułu: