Jakub Kiwior kończył poprzedni sezon jako podstawowy obrońca Arsenalu. Niespodziewanie wskoczył do "11" i wykorzystał swoją szansę. Wydawało się, że po przepracowaniu z Kanonierami pełnego okresu przygotowawczego umocni swoją pozycję w zespole, tymczasem w dwóch oficjalnych meczach po letniej przerwie nie zagrał ani minuty.
W minioną sobotę, na inaugurację rozgrywek Premier League, z Nottingham Forest (2:1) Mikel Arteta z ławki wprowadził do gry dwóch obrońców, ale Kiwior na boisku się nie pokazał.
- Patrząc na przebieg tego pojedynku, można mieć pewne obawy - zwraca uwagę Michał Zachodny. - Gdy kontuzji doznał Timber, Gabriel i Kiwior zaczęli się rozgrzewać, ale na boisko ostatecznie wszedł Tomiyasu. Z kolei po strzeleniu gola przez Forest, na placu gry pojawił się Gabriel i to on miał uspokoić grę - dodaje ekspert Viaplay.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To będzie bramka roku?! Takiego uderzenia nikt się nie spodziewał
Wielka konkurencja
Kiwior mógł spodziewać się kłopotów, bo Arsenal latem ruszył na zakupy. Kanonierzy wydali blisko ćwierć miliarda euro - najwięcej w Europie. A jednym z nabytków był wspomniany Jurrien Timber z Ajaksu Amsterdam.
- Teraz przez uraz Holendra Polak na jakiś czas będzie miał jednego konkurenta mniej. Nie zmienia to faktu, że ławka jest bardzo szeroka i nasz reprezentant ma z kim rywalizować o miejsce w podstawowym składzie - podkreśla Zachodny.
Z drugiej strony, napięty terminarz i gra na czterech frontach dają jednak Kiwiorowi nadzieje na grę. - Swoje minuty zbierze. Czy będzie regularnie grającym zawodnikiem, zależy już tylko od tego, jak wykorzysta szanse, które dostanie. Wszystko w jego rękach - mówi nasz rozmówca.
- Arteta będzie bardzo dużo rotował składem. Świadczy o tym choćby fakt, że Gabriel zaczął ostatni mecz na ławce. W minionym sezonie szkoleniowiec Arsenalu właściwie zaczynał konstruowanie pierwszej jedenastki od Brazylijczyka, który rozegrał około 70 spotkań. Hiszpan poszukuje optymalnych rozwiązań i eksperymentuje. To widać gołym okiem - ocenia Zachodny.
- W tej chwili Kiwior jest piłkarzem szerokiego składu. Arsenal wydał na niego niemało (25 mln euro - przyp. red.), więc na pewno nie będzie rezygnował z takiego zawodnika. Wysoce nierozsądne byłoby w ogóle nie skorzystać z usług lewonożnego, środkowego obrońcy. W Londynie nie mogą sobie na to pozwolić - przekonuje autor książki "Polska myśl szkoleniowa".
Jedna wpadka może być brzemienna w skutkach
Zdaniem komentatora Viaplay Kiwior nie trafił do Arsenalu przez przypadek, dlatego może liczyć na wsparcie menedżera: - To zawodnik mający doświadczenie z topowych lig europejskich. Wystąpił na mistrzostwach świata. Jest reprezentantem swojego kraju. Gdyby Arteta miał wątpliwości, pewnie by go nie sprowadzał. Takie kluby, jak Arsenal dokonują naprawdę przekrojowego sprawdzenia zawodnika, zanim zdecydują się go pozyskać.
Reprezentant Polski może liczyć na szansę od Artety, a kiedy ta nadejdzie, nie będzie mógł jej zmarnować: - Kuba w każdym występie musi pokazać maksimum swoich umiejętności, bo inaczej skomplikuje swoją sytuację. Nie może się wahać, ani wpadać w dołki. Jeżeli ma w Arsenalu wywalczyć miejsce w składzie, a wierzą w niego bardzo, dobrą dyspozycję z treningów musi potwierdzić w oficjalnych spotkaniach.
Ekspert nie ma wątpliwości, że Arteta widzi wiele plusów w grze młodego stopera i bacznie mu się przygląda: - Hiszpan docenia jego uniwersalność. Pamiętamy, że Polak jeszcze we Włoszech potrafił grać jako środkowy obrońca w trójce, zdarzało mu się też występować w roli defensywnego pomocnika.
- U Artety zaś grywał jako półlewy obrońca, a nawet jako lewy obrońca, choć nie wydaje mi się, żeby to była dla niego najlepsza pozycja. Wszystko, co posiada Kiwior, to umiejętności, które predysponują go do gry w takim zespole, jakim jest Arsenal - mówi dziennikarz Viaplay.
Zachodny widzi wiele rzeczy, które Kiwior może poprawić: - Jego wszystkie gorsze momenty wynikały z zawahań. Z tego, że nie poszedł w pełni w interwencję. Na przykład ze Sportingiem w Lizbonie Kuba zawahał się przy stałym fragmencie, bo myślał, że ktoś krzyknął za jego plecami, że ma piłkę. Chodzi o tego typu rzeczy.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Zobacz tabelę La Ligi po meczu Barcelony
- Hit transferowy w Premier League