W niedzielę Chelsea po bardzo dobrym meczu zremisowała na Stamford Bridge z Liverpoolem 1:1 (RELACJA TUTAJ). Co łączy te dwa zespoły? To Moises Caicedo. Jeszcze w piątek w godzinach porannych wydawało się, że Ekwadorczyk trafi na Anfield. Miał zaplanowane testy medyczne, Liverpool porozumiał się z Brighton and Hove Albion. Brakowało tylko "tak" z ust samego piłkarza.
Jeszcze tego samego dnia pojawiły się informacje, że Caicedo do Liverpoolu jednak nie trafi. Wszystko dlatego, że jeszcze w maju dał słowo, że dołączy do Chelsea i nie chciał go złamać. "The Blues" musieli jednak jeszcze dojść do porozumienia z Brighton. To udało się w niedzielę wieczorem, o czym informował Fabrizio Romano, a następnie również David Ornstein.
Kwota jest zawrotna - 115 milionów funtów. Wszystko jest już zaplanowane. Caicedo w poniedziałek przejdzie testy medyczne w Chelsea i jeśli nie wydarzy się w nich nic sensacyjnego, to zostanie podpisany 8-letni kontrakt z opcją przedłużenia o kolejny sezon. Ma to się wydarzyć tego samego dnia.
ZOBACZ WIDEO: Brak komunikacji i panika. O co chodziło z Fernando Santosem?
Brighton robi fantastyczny interes. Caicedo dołączył do tego zespołu w 2021 roku za niespełna 5 milionów funtów. W Premier League w poprzednim sezonie rozegrał 37 meczów (w sumie 43). Ponadto reprezentował Ekwador na mistrzostwach świata w Katarze.
Jego przyszłość w Brighton była przesądzona już od dawna. Niejednokrotnie próbował wymusić transfer, w ramach protestu nie pojawił się nawet na jednym z treningów. Jest to o tyle ciekawe, że w styczniu podpisał z tym klubem nowy kontrakt, a stało się to po tym, jak Brighton zablokowało jego transfer w poprzednim oknie.
Teraz wreszcie się "uwolnił". Oficjalne potwierdzenie transferu może wydarzyć się nawet w poniedziałek wieczorem.
CZYTAJ TAKŻE:
Kolorowo w meczu FC Barcelony. Bezradny mistrz, bezradny Robert Lewandowski
Czarna seria FC Barcelony. Nawet "Lewy" nie dał rady